Kupić sklep nie jest łatwo

Miasto nie wie, co zrobić ze stoma lokalami użytkowymi, na które są chętni. Nieoficjalnie mówi się o wstrzymaniu ich sprzedaży do czasu wypracowania polityki wobec sklepów w komunalnych zasobach.

Lokale użytkowe to głównie sklepy w atrakcyjnych częściach miasta. Administracja Domów Miejskich ma do sprzedania ponad 400 takich punktów w centrum Bydgoszczy.

Od momentu wejścia w życie przepisów, umożliwiających ich sprzedaż prywatnym inwestorom, do ADM wpłynęło 115 wniosków o wykup tych lokali.

Osiem na ponad sto

- Efekty sprzedaży są mniej niż nikłe, wygląda to tak, jakby specjalnie wstrzymywano sprzedaż - mówi jeden z bydgoskich radnych.

<!** reklama>

Rzeczywiście, liczby nie powalają. W 2010 roku sprzedano zaledwie 5 takich lokali. Przez cały ubiegły rok... trzy. Na zakończenie procedury sprzedaży w tym roku czekają pomieszczenia na ul. Dworcowej, ul. Podwale i przy ul. Krętej - w sumie 11 punktów. A wniosków o wykup na ostatni dzień 2011 roku było... 94. Komunalne pomieszczenia chce, m.in., wykupić klub Eljazz, ale na razie nic z tego nie wychodzi.

Lepiej sprzedać

- Oczywiście, jako przewodniczący komisji przedsiębiorczości mam do czynienia z wieloma inwestorami, którzy chcieliby otworzyć własny sklep czy sieć sklepów w centrum miasta, albo wreszcie wykupić dzierżawiony lokal - mówi Maciej Zegarski, bydgoski radny PO. - Z ich punktu widzenia sytuacja wygląda następująco: - Po co wynajmować zrujnowany punkt i w niego inwestować, nie mając gwarancji, że umowa dzierżawy zostanie przedłużona? Większość z nich ma pieniądze, więc chcą lokal kupić i go wyremontować, bo to da im gwarancję rozwoju i stabilniejszą przyszłość.

Maciej Zegarski mówi, że miasto jest w trakcie opracowywania polityki gospodarowania lokalami użytkowymi. Mówiąc krótko - radni powinni zdecydować, czy takie lokale sprzedawać, czy wynajmować.

Bo sąd się pomylił...

Osobiście Zegarski jest za sprzedażą lokali użytkowych, ale ma wątpliwości, kto będzie panować nad ujednoliceniem wyglądu remontowanych punktów. Wielu radnych jest przeciwnych sprzedaży. Zarys polityki powinien być znany w ciągu kilku najbliższych tygodni.

Tymczasem już pod koniec ubiegłego roku wokół problemu zaczęło robić się głośno. Oficjalne pytanie na temat wyników sprzedaży lokali zadał prezydentowi miasta radny Piotr Król (PiS).

Uzyskał odpowiedź, że trudności w zbyciu lokalnego mienia wynikają z kilku przyczyn. - Wpłynęło 115 wniosków, ale 98 z nich nie podlegało procedurze z przyczyn formalnych - mówi Magdalena Marszałek z ADM. - Przyczyny to nieuregulowany stan prawny i brak samodzielności lokalu. Część wniosków dotyczyła także lokali położonych w budynkach, które nie są własnością gminy.

Błędów uniemożliwiających sprzedaż jest więcej. Pomieszczenie w kamienicy przy Wayssenhoffa ma źle wypisaną księgę wieczystą, bo ktoś w sądzie się pomylił. Na Gdańskiej 63 i w kilku innych lokalach, położonych przy tej ulicy, do tej pory nie przeprowadzono inwentaryzacji, czyli nie sprawdzono zgodności dokumentów, właścicieli, itd. Z tego powodu swojego sklepu u zbiegu Gdańskiej i Śniadeckich nie może kupić Henryk Pulchny, niegdyś bydgoski radny.

- Kiedy zestawimy cyfry wniosków chętnych do wykupu lokali z tymi, którym się to udało, będzie widać jasno, że ADM nie pracuje w tej sprawie tak, jak powin na - mówi radny Poitr Król. - Miasto powinno wreszcie docenić bydgoskich kupców, którzy płacą podatki jak każdy, a mają o wiele więcej problemów niż wielkopowierzchniowe markety.

Piotr Kurek, rzecznik prezydenta Bydgoszczy, zapewnia, że sprzedaż lokali użytkowych nie została wstrzymana. - Ich sprzedaż nie jest obowiązkowa, miasto może sprzedawać, ale nie musi - mówi Kurek. - W tej chwili ADM przygotowuje kompleksowy plan gospodarowania takimi lokalami, który - po analizie przez kolegium prezydenta i razem z dokumentem określającym politykę w tej materii - trafi pod ocenę radnych.