[break]
Tylu telefonów z tego fragmentu Łęgnowa nie mieliśmy już dawno. - To już nawet nie o to chodzi, że tam są śmieci, a piasek na jezdniach zalega chyba od zimy - opowiada jedna z mieszkanek. - Ja się normalnie boję chodzić na przystanek tramwajowy na ulicy Hutniczej. Co tam nie przyjdę, siedzą pijacy, piją, palą, awanturują się, zaczepiają innych...
Inny mieszkaniec tzw. osiedla awaryjnego twierdzi: - Tutaj nie ma regularnych patroli policji. Mamy tu sklep, pod którym notorycznie dochodzi do kłótni. Piją wódkę i się kłócą. Może kiedyś ktoś kogoś zabije. Czy naprawdę policja lub straż miejska nie wie, że tu, na tym osiedlu, mieszkają także normalni ludzie?
Policjanci i strażnicy miejscy bronią się, że podobne przypadki nie są im zgłaszane. I jedna, i druga służba doskonale zna specyfikę tego fragmentu miasta.
- Służba patrolowa jest tam codziennie, częściej w godzinach popołudniowych, co jest zrozumiałe - mówi Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - To dla nas zadanie stałe, choćby z uwagi na to, że jest tam sklep z alkoholem. Do patrolowania wykorzystujemy także oddziały prewencji.
I jakie są skutki? W ciągu ostatnich dwóch tygodni zgłoszono policji picie alkoholu na Świetlicowej... jeden raz. Drugi przypadek był na Spółdzielczej.
- Pojawiają się zgłoszenia z tego rejonu, ale dotyczą one także np. zepsutego oświetlenia ulicznego - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Musimy pamiętać, że jest sezon urlopowy, a za służby w niedziele także należy się dzień wolny...
Od początku roku strażnicy zbyt wiele pracy w Łęgnowie nie mieli. Na Hutniczej było dziewięć zgłoszeń, ale tylko jedno dotyczyło pijanego, który zasnął w tramwaju. Na Spółdzielczej zgłoszeń było sześć, ale tylko jedno do upitego mężczyzny.
- Pod sklepem karaliśmy mandatami - przypomina Arkadiusz Bereszyński.