Najważniejsze urzędy powinny znajdować się w największym mieście regionu. U nas ta zasada jest zaburzona.
Do ciekawego zdarzenia doszło podczas poniedziałkowej sesji sejmiku wojewódzkiego.
Grupa radnych zaproponowała przyjęcie przez sejmik stanowiska w sprawie uczczenia 27. rocznicy odrodzenia samorządu w Polsce. Pojawiło się w nim sformułowanie o „sprzeciwie wobec wszelkich prób ograniczania kompetencji samorządów regionalnych”, co odnosiło się do działań rządu i Sejmu. Stanowisko zostało przyjęte niejednogłośnie.
To z kolei wywołało pytania radnych z Bydgoszczy, którzy chcieli się dowiedzieć, czy sejmik popiera pomysły PO i PSL, dotyczące likwidacji urzędów wojewódzkich. Pytania wywołały konsternację na sali, a pytający nie otrzymali odpowiedzi.
Portfele i auta bydgoskich posłów. Zaglądamy do oświadczeń majątkowych
- Niedawno Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że stosowny projekt ustawy likwidującej urzędy wojewódzkie złoży w Sejmie - przypomina radny województwa Andrzej Walkowiak.
- Gdy pytałem na sesji, czy nasz samorząd popiera ten pomysł, przewodniczący Bober powiedział, że nie jest to kwestią do dyskusji na sesji.
Może chodzi o to, by po ewentualnej likwidacji urzędu wojewódzkiego przenieść urząd marszałkowski do Bydgoszczy? - Nie wierzę, że taki pomysł padnie i że to nastąpi. Układ polityczno-geograficzny jest zbyt wrośnięty w urząd marszałkowski - nie ma wątpliwości Walkowiak.
Tymczasem hasła o likwidacji urzędów wojewódzkich są raczej wezwaniami czysto politycznymi, bez szans na realizację. Kasacja urzędów wojewódzkich wymagałaby zmian w konstytucji, bowiem jej artykuł 152 mówi, że „przedstawicielem Rady Ministrów w województwie jest wojewoda”.
Z tego punktu widzenia o wiele łatwiej byłoby zreformować czy nawet zlikwidować urzędy marszałkowskie. W dziale poświęconym samorządowi terytorialnemu, w artykule 164 jest mowa o tym, że „podstawową jednostką samorządu terytorialnego jest gmina”, a „inne jednostki samorządu regionalnego albo lokalnego i regionalnego określa ustawa”. A ustawę znacznie łatwiej znowelizować i zmienić niż konstytucję.
- Dla mnie oczywiste jest, że zmiany w funkcjonowaniu urzędów marszałkowskich muszą być bardzo głębokie. Większość urzędników zajmuje się obsługą funduszy unijnych. Niedługo tych funduszy nie będzie, będzie za to potężny dług do spłacenia - uważa radny Walkowiak. - To dług, na który składa się także zadłużenie samorządowych spółek.
Tymczasem to marszałek teraz dzieli potężne pieniądze, na co radni nie mają wpływu, nie mogą też kształtować np. regulaminów konkursów, które umożliwiają sięgnięcie po te pieniądze. Wojewoda powinien mieć większe możliwości kontrolne.
Jednak pomysł rozszerzenia kompetencji wojewodów spotkał się z gwałtownym atakiem drugiej strony i zapowiedzią likwidacji urzędów wojewódzkich. Warto też wiedzieć, że bez unijnych pieniędzy budżet województwa to budżet na poziomie Grudziądza. A ktoś będzie musiał to zadłużenie spłacić. Tak więc całkowicie urzędów marszałkowskich zlikwidować nie można, chyba że ktoś weźmie na siebie spłatę tych zobowiązań - zauważa Andrzej Walkowiak.
Wczoraj posłowie PiS wystosowali do polityków PO list otwarty, w którym domagają się odcięcia od zapowiedzi Grzegorza Schetyny, który deklarował zamiar likwidacji urzędów wojewódzkich.
- Wprowadzenie w życie takiej deklaracji ma ogromny wymiar lokalny i oznacza nie tylko, że kilkaset mieszkańców straci pracę na rzecz mieszkańców Torunia, ale oznaczałoby de facto degradację naszego miasta do rangi powiatu - czytamy w liście. - Pozycja marszałka województwa wzrosłaby jeszcze bardziej, choć i dzisiaj jest nieproporcjonalnie duża. Bydgoszcz zaś straciłaby nie tylko urząd, ale także, jak można się domyślać, sporą część administracji zespolonej.
- Nie znam wypowiedzi Grzegorza Schetyny o likwidacji urzędów wojewódzkich - przyznaje poseł Paweł Olszewski. - W naszym regionie byłoby to niekorzystne dla Bydgoszczy, więc jestem przeciwny temu pomysłowi.
- Likwidacja urzędów wojewódzkich tylko u nas i w Lubuskiem budzi emocje, poza tymi regionami jest raczej zgoda co do tego, że trzeba decentralizować państwo - podkreśla poseł Michał Stasiński. - Zawsze mówiłem, że najważniejsze urzędy powinny znajdować się w największym mieście regionu. U nas ta zasada jest zaburzona. Jeśli urzędy wojewódzkie miałyby zostać zlikwidowane, trzeba do niej wrócić.