Wybrany w bydgoskim okręgu Bartosz Kownacki z PiS kibicuje ziobrystom, ale ma nadzieję, że do ostatecznego rozłamu nie dojdzie. Jan Krzysztof Ardanowski liczył natomiast, że europosłowie się opamiętają.
W poniedziałek parlamentarzyści wspierający wykluczonych z PiS europosłów Zbigniewa Ziobrę, Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego, utworzyli klub parlamentarny „Solidarna Polska”. Jego szefem został Arkadiusz Mularczyk. Na razie „siłą” ziobrystów jest 16 posłów i jeden senator. Czy za nimi pójdą kolejni?
<!** reklama>
- Kibicuję tej grupie, ale do tematu ewentualnego przyłączenia się do nich wrócimy później - ostrożnie mówi nam Bartosz Kownacki, poseł wybrany do Sejmu z okręgu bydgoskiego. - Mam wciąż nadzieję, że do rozłamu nie dojdzie. Jarosław Kaczyński to nietuzinkowy polityk, mąż stanu, a mąż stanu zawsze ma prawo zmienić decyzję - uważa poseł PiS.
Osób zastanawiających się, czy wzmocnić szeregi nowego tworu na arenie politycznej jest więcej, przyznaje Kownacki. Tym bardziej że najnowszy sondaż MillwardBrown SMG/KRC dla Faktów TVN daje klubowi Zbigniewa Ziobry aż 9 proc. poparcia. Ugrupowanie „ziobrystów” byłoby czwartą siłą w Sejmie.
- Rozbijanie Prawa i Sprawiedliwości, jednego realnego prawicowego ugrupowania w Sejmie, jest bez sensu - mówi w rozmowie z nami poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS), były wiceminister rolnictwa. - Choć symptomy pojawiły się już wcześniej, na kongresie w Krakowie, mieliśmy nadzieję, że „ziobryści” się opamiętają.
- Jeśli dziś okaże się, że posłowie Święczkowski i Barski odzyskają swoje mandaty poselskie, to oni również zasilą szeregi klubu - zapewnia Bartosz Kownacki (decyzję o tym, czy wybrani z list PiS prokuratorzy w stanie spoczynku będą mogli sprawować mandat, ma podjąć w południe Sąd Najwyższy).
- Ten czas nazwałbym momentem wyczekiwania - mówi Jan Krzysztof Ardanowski. - Społeczeństwo głosowało w wyborach nie na Ziobrę czy Mularczyka, ale na partię o znanym rodowodzie. Trudno mi się pogodzić z zaistniałą sytuacją, a tym bardziej z nią utożsamić. Nie sądzę, aby „ziobryści” mieli przyciągnąć nowych wyborców - zauważa. - PJN też na początku miało napompowane wyniki i mimo że było tam wielu przyzwoitych ludzi, życie je brutalnie zweryfikowało.
Od dawna chodzą słuchy, że europosłowie Ziobro i Kurski zaangażowali się w kampanię wyborczą po to, aby jeżdżąc po Polsce wspierać kandydatów z dalszych miejsc na listach, wyszukując dla siebie potencjalnych sprzymierzeńców. - Podczas kampanii nie było żadnej mowy o rozłamie - zapewnia poseł Kownacki, którego Zbigniew Ziobro wspierał przed wyborami. - Była za to mowa o próbie ożywienia partii, wpuszczeniu odrobiny świeżej krwi.
- W partii możemy rozmawiać o wszystkim - zapewnia poseł Ardanowski - nawet o reformie struktur. Zachowanie „ziobrystów” to nic więcej, jak wcielanie się w rolę ofiary, gdy tymczasem samemu zainicjowało się rozłam. Jeśli nie chodzi o program, bo przecież jest tożsamy z PiS, musi chodzić o stołki - stwierdza poseł. Artykuł 36 statutu PiS mówi o tym, że przynależność do klubu parlamentarnego PiS jest obowiązkowa. Parlamentarzyści tworzący koło „Solidarna Polska” złamali więc statut. - Jeśli się nie zreflektują, będą wykluczeni z PiS - zapowiedział Adam Hoffman, rzecznik partii.