Podczas wczorajszej rozprawy w bydgoskim Sądzie Okręgowym sędzia Jakub Kościerzyński rozpatrzył kolejny wniosek Piotra M., nazywanego „księgowym gangu Szkatuły”. Oskarżony złożył go pod koniec maja. Prosił o to, żeby świadka Sz., funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego, przesłuchać na rozprawie 12 czerwca. Dlaczego? Tego dnia mają być przesłuchani inni ważni świadkowie, a Piotr M. chce, żeby sąd skonfrontował ich zeznania.
[break]
Cztery strony maczkiem
- O kwestii organizacji rozprawy nie decyduje pan ani pana obrońca, tylko sąd - zwrócił uwagę sędzia, po czym dodał: - Świadek Sz. będzie wezwany na 12 czerwca.
Na wczorajszą rozprawę nie stawiła się dwójka świadków, więc sąd będzie kontynuował postępowanie w kolejnych dniach.
Gdy Piotr M. był wyprowadzany przez policjantów do windy, rzucił w kierunku reportera: - Mój adwokat ma coś dla was.
Już podczas majowej rozprawy oskarżony sugerował, że w oświadczeniu dla mediów odniesie się do zarzutów.
Mecenas Jakub Szubski przekazał nam wczoraj odręcznie sporządzony list, datowany na 13 maja 2015 roku, zaadresowany „Szanowni Przedstawiciele IV Władzy”.
W obszernym, czterostronicowym liście oskarżony pisze między innymi: „Oświadczam, iż nigdy nie groziłem żadnemu sędziemu ani prokuratorowi. Sędzia P., który prowadził moją sprawę to najsprawiedliwszy sędzia w Bydgoszczy. (...) Współosadzony Marcin W. (Składy Węgla.Pl) widząc (po poznaniu moich akt) jak działa instytucja świadka „60” (korzystającego z nadzwyczajnego złagodzenia kary w zamian za współpracę - przyp. red.), pomówił mnie o zlecenie jemu pobicia sędziego P. (...) To nie ja byłem szefem P. (świadka, który obciąża Piotra M. - przyp. red.). Kto nim był „wyjdzie” na procesie. P., aby móc skorzystać z art. 60 nie mógł wskazać prawdziwego szefa, bo on był już rozpracowywany przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie, więc nie miał znaczenia dla Prokuratora Okręgowej w Bydgoszczy. Stąd oskarżono mnie o czyny innej osoby”.
Piotr M. pisze też o tym, że przez zarzuty, jakie mu postawiono, ucierpiał jego biznes w Hiszpanii. Pomaga tam żonie w produkcji różnych gadżetów z nadrukami hiszpańskich klubów piłkarskich.
Przed sądem 45-letni Piotr M. stanął oskarżony o kierowanie grupą przestępczą, zajmującą się między innymi organizowaniem przemytu narkotyków z Europy Południowej. Przez aferę kluby zawiesiły mu licencje na używanie ich znaków.
Tajna sprawa gróźb
Piotr M. przebywa za kratami od 2013 roku, kiedy sprowadzono go z Hiszpanii. Był ścigany jedenastoma listami gończymi i europejskimi nakazami aresztowania.
Prokuratura twierdzi, że zanim założył własną grupę przestępczą, działał w warszawskim gangu Rafała S., ps. „Szkatuła”. Miał się zajmować sprawami finansowymi, był nazywany „księgowym”. O tym, że sprawą zajmie się bydgoska Temida, zdecydował Sąd Najwyższy.
Piotr M. miał też grozić bydgoskiej sędzi i śledczemu. Według nieoficjalnych danych mają z tego powodu policyjną ochronę. Tę sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Jest ona objęta embargiem informacyjnym.
Z kolei bydgoska Prokuratura Rejonowa-Północ bada doniesienie Piotra M. na Patryka K., świadka który miał rzekomo złożyć fałszywe zeznania.