Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księga płaczu samca beta - kto, czy nie najsmutniejsza książka świata

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Bardzo niebezpieczna lektura na listopad!
Bardzo niebezpieczna lektura na listopad!
Krótka powieść Przemysław Guldy „Kortyzol” z dużymi szansami mogłaby wystartować w konkursie na najsmutniejszą książkę świata. Jej autor, dziennikarz „Gazety Wyborczej” specjalizujący się w tematyce kulturalnej, napisał utwór epicki bez jednego nawet dialogu. Blisko dwieście jej stron wypełnia rozpisany na rozdziały monolog narratora, w pierwszej osobie opisującego swój stan po tym, jak rzuciła go dziewczyna.

„W kulturze, sztuce, w ludzkich głowach, w regułach określających, jak wygląda życie, faceci raczej nie cierpią po rozstaniu, nie wpadają w stan smutnej apatii i bezradnego zagubienia, facetom nie wali się od tego świat. Faceci są silni, zaciskają zęby i idą dalej. Chłopaki nie płaczą” - pisze narrator Przemysława Gulda. I zaraz wyjaśnia, że on do takich facetów nie należy. „A ja czułem po prostu, że jestem samcem beta, że nie daję rady brać się za bary z całą rzeczywistością i nie mam siły na walkę, że nie mam najmniejszego zamiaru dostosowywać się do społecznych wymagań, nie muszę być tym silnym facetem, który nigdy nie płacze i zawsze ze wszystkim daje sobie radę”.

Fragment ten jest też dobrym przykładem języka zwierzeń narratora „Kortyzolu”. Długie, wielokrotnie złożone zdania z kaskadami epitetów i porównań - jakby wyjęte z twórczości modernistów. Na szczęście bez napuszonego słownictwa i chyba tylko dlatego „Kortyzol”, mimo że programowo ucieka od przyzwyczajeń współczesnego czytelnika, okazuje się lekturą strawną i zrozumiałą.

Książka Guldy nie ma też tradycyjnie rozumianej fabuły. Owszem, od początku jest jasne, co się stało. W porzuceniu przez dziewczynę nie ma jednak żadnej atrakcyjnej tajemnicy. Nie wychodzi na jaw zdrada czy inne fatalne zachowanie którejś ze stron. Dziewczyna odchodzi, bo jej uczucie się wypaliło, i nadal korzysta z pełni życia. W tym samym czasie jej były partner osiąga pełnię rozpaczy. Roztrząsa tę rozpacz metodycznie, składnik po składniku.

Najbardziej bodaj interesującym aktem w spektaklu samobiczowania są wynurzenia poświęcone myślom samobójczym. Nie jest to problem wydumany. Mężczyźni zdecydowanie dominują w polskich statystykach ofiar samozagłady. Oczywiście nie tylko zawód miłosny bywa przyczyną targnięcia się na własne życie, lecz często jest ważnym ogniwem łańcucha niepowodzeń, pchających do samobójstwa. Te rozdziały - o paradoksie - w powieści Guldy wydają się mieć najwięcej z życia.

A czy „Kortyzol” może przynieść ulgę tym, którzy cierpią naprawdę? Cóż, byłbym zdziwiony, gdyby tak zadziałał. Zdecydowanie za dużo w nim rozdzierającego smutku, podczas gdy nadziei zaledwie kropla. Z depresji więc „Kortyzol” nie wyciągnie, prędzej w nią wtrąci. Słowem: bardzo niebezpieczna lektura na listopad.

Przemysław Gulda, Kortyzol, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera