MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz, który straszy

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Ksiądz z małej parafii zgwałcił, okradł i sponiewierał. Tak przynajmniej napisali w gazecie. Parafianie kipią żądzą mordu i generalnie wszyscy są oburzeni, a najbardziej ów ksiądz, bo chłopina niewinny jest wyjątkowo. Jedzie więc do redakcji wylewać gorzkie żale i słyszy, że, owszem, sprostować mogą, ale ksiądz gazetę wesprzeć musi solidnym datkiem, bo inaczej brnąć będą w tę smaczną historię dalej i dalej. A wiadomo, że sądy nierychliwe.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Ksiądz z małej parafii zgwałcił, okradł i sponiewierał. Tak przynajmniej napisali w gazecie. Parafianie kipią żądzą mordu i generalnie wszyscy są oburzeni, a najbardziej ów ksiądz, bo chłopina niewinny jest wyjątkowo. Jedzie więc do redakcji wylewać gorzkie żale i słyszy, że, owszem, sprostować mogą, ale ksiądz gazetę wesprzeć musi solidnym datkiem, bo inaczej brnąć będą w tę smaczną historię dalej i dalej. A wiadomo, że sądy nierychliwe.

Biedaczyna więc dla świętego spokoju płaci, a następnego dnia czyta, że owszem ksiądz zgwałcił, okradł i sponiewierał, ale nie ten, tylko tamten z sąsiedniej parafii. I dawaj cały numer od początku. Bo w kraju parafii dostatek. Taką historyjkę opisał w jednej ze swoich powieści Mario Vargas Llosa. Gazeta była, rzecz jasna, latynoska i wymyślona (podobno), więc nie ma się co martwić. Przypomniałem sobie w tym tygodniu tę opowieść, kiedy to jeden z naszych tabloidów wystraszył czytelników na pierwszej stronie twarzą księdza z podpisem „to on opętał zakonnice”. Chodziło oczywiście o kapłana - guru betanek. Okazało się, że wszystko się zgadza, tylko ksiądz nie ten. Pomylono zdjęcia, tyle że tym razem nie z premedytacją, ale w wyniku rzemieślniczego błędu. W końcu nie błądzi tylko ten, który nic nie robi, a w popkulturze - w której tabloidy są kołem zamachowym - robi się aż za dużo.

<!** reklama right>Popkultura bowiem gwiazd potrzebuje bardzo i zawsze, do tego w ilościach hurtowych, bo przecież czytelnicy i widzowie kochają zmiany. I to kochają coraz mocniej. Z tym, że po to, by paleta emocji była pełna, trzeba też kreować antygwiazdy - te wszystkie czarne ludy, które, ogrywane w kolejnych numerach, pozwolą nam zogniskować wściekłość i poczuć się odrobinę lepiej. Tak więc w ostatnich dniach mieliśmy superbohatera Boruca, co jak Kozietulski runął na szkockich chuliganów, to i zaraz też antybohatera Radzia Majdana, który zdradzał Dodę i pobił fotografa. Oczywiście, tak jak zdarzają się bohaterowie pięciominutowi, tak i są tacy antybohaterowie - i tu najczęściej prym wiodą różni dewianci i dziwacy. Bo tak jak kiedyś wszystko było polityką, tak dziś wszystko można zmielić w kulturę pop.

W galopadzie, jaką stała się produkcja mediów, trafiają się więc wpadki. Ksiądz, który straszył na okładce, to oczywiście nie pierwszyzna - jakiś czas temu opublikowano fotkę pedofila, a potem okazało się, że to inny facet z tej samej firmy, przejawiający zdecydowanie zdrowsze zainteresowania seksualne. Zważywszy na poetykę tabloidów, czyli eskalację mocnych słów, takie zdjęcia mają jednak potężną siłę rażenia.

Tego typu historyjki krążą potem jako anegdotki - wiadomo, że nikt tego złośliwie nie sprokurował, a bohater takiej afery poza jednodniowym stresem zyskać może tylko mołojecką chwałę i parę groszy z odszkodowania. Tyle że ten jednodniowy stres bywa potężny. Zresztą dzisiaj czasy takie, że człowiek sam nie wie, czy gdzieś nie zmajstrował czegoś, co ktoś uznał za podłe i niegodziwe. W sam raz na krwistą okładkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!