MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krowa czynna całą dobę

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Pierwszy w naszym regionie, piąty w Polsce - automat z mlekiem prosto od krowy uruchamia w Rypinie młoda rolniczka Emilia Kudła. Wierzy, że moda na zdrowie przyniesie jej sukces. Przecież, kto pije mleko, będzie wielki!

Pierwszy w naszym regionie, piąty w Polsce - automat z mlekiem prosto od krowy uruchamia w Rypinie młoda rolniczka Emilia Kudła. Wierzy, że moda na zdrowie przyniesie jej sukces. Przecież, kto pije mleko, będzie wielki!

<!** Image 2 align=none alt="Image 158422" sub="Młoda rolniczka Emilia Kudła i jej narzeczony Krzysztof Witkowski postanowili zaryzykować. Uruchamiają w Rypinie pierwszy w regionie uliczny automat do sprzedaży mleka. Prosto od krów Emilii. / Fot. Jacek Smarz">- Gdzie ta krowa? - pytali cieszynianie, oglądając wiatę z automatem ze wszystkich stron. A krowy pasły się spokojnie w Zbytkowie, w gminie Strumień, w powiecie cieszyńskim. Szczęśliwe przeżuwały trawę, pracując na pełnotłuste mleko. Gdy zabrakło go w automacie, rolnik Arnold Lapczyk dostawał SMS-a i szykował kolejną partię.

To był maj tego roku. Mleko prosto od krowy, które kupić można o każdej porze dnia i nocy, tak zasmakowało cieszynianom, że potrafili wypić nawet 300 litrów dziennie. - Mlekomat okazał się strzałem w dziesiątkę. Zainwestowaliśmy już w drugi, który ustawiliśmy w Żorach - mówi Anna Lapczyk. Jej mąż pierwszy w kraju automat kupił od Czechów. Denerwował go skup mleka po zaniżonej cenie i oddawanie zysku ze swojej pracy łańcuszkowi pośredników. Skorzystał z mody, która opanowała Włochy, Austrię, a niedawno i naszych południowych sąsiadów.

<!** reklama>Emilia i Krzysiek ryzykują

Jak to działa? Podchodzisz do automatu z butelką i wrzucasz 3 złote, bo tyle kosztuje litr mlecznych delicji. Aparat przyjmuje monety od 50 groszy do 5 zł. Naciskasz przycisk. Szybka się zasuwa i do podstawionej butelki, zdezynfekowanej wcześniej strumieniem pary, leje się mleko.

<!** Image 3 align=right alt="Image 158422" sub="Fot. Nova Vending">- Bez konserwantów, sztucznych barwników, domieszek, niepoddawane obróbce termicznej, więc bogatsze w wartości odżywcze, pełnotłuste. Będzie z niego śmietanka, doskonałe zsiadłe, twaróg, kefir, a nawet jogurt, jeśli doda się bakterii. Aha, no i będzie naprawdę pachniało - wylicza jednym tchem Emilia Kudła. Drobna blondynka w dżinsach zna się na mleku jak mało kto. Ma 26 lat, tytuł magistra inżyniera przetwórstwa spożywczego i doświadczenie zdobyte w spółdzielni mleczarskiej Rotr w Rypinie. Od rodziców dostała niecałe osiem hektarów w podrypińskich Ławach i siedem krów. Te czarno-białe to holsztyny, a czerwone - sementalery. Ich mleko jest najbezpieczniejsze dla alergików.

Emilii sekunduje, odbierając kolejne telefony od dziennikarzy, Krzysztof Witkowski. Magister politologii i osobisty narzeczony. Wziął na siebie dużą część zadań, związanych z uruchomieniem mlekomatu. - Pomysł podpatrzyliśmy w Internecie. Potem wybrałem się do Warszawy na targi urządzeń vendingowych, czyli automatów sprzedających w dzisiejszym świecie mnóstwo rzeczy: od batoników po aspirynę. Wybraliśmy ofertę firmy Nova Vending i przystąpiliśmy do dzieła - wspomina. - Nie spodziewaliśmy się tylko, że załatwianie formalności potrwa aż trzy miesiące. Choć może w Polsce to normalne tempo...

Mlekomat w Rypinie właśnie stanął przy ul. Ogrodowej, przy markecie budowlanym i spożywczaku. Obok - bloki. Lokalizacja wybrana nieprzypadkowo. Idąc rano czy po pracy po zakupy, mieszkańcy mają skusić się na butelkę mleka. Gdy raz posmakują, będą kupować codziennie. Taki jest plan.

Świeże, chłodne, pod kontrolą

Wnętrze automatu kryje zbiornik o pojemności 250 litrów. Mleko, schłodzone w gospodarstwie Emilii, w zbiorniku będzie utrzymywane w temperaturze około 4 stopni Celsjusza. Będzie też nieustannie mieszane. - Żeby pierwszy w kolejce nie dostawał śmietany, a ostatni serwatki - obrazowo tłumaczy Ryszard Kudła, ojciec rolniczki.

Zbiorniki w urządzeniu są hermetycznie zamknięte i izolowane. Mleko jest pod pełną kontrolą sanepidu. Klient może być pewny, że dostaje nie tylko naturalny, ale i bezpieczny produkt. W Rypinie lać go będzie albo do własnej butelki („Najlepsze są te litrowe od Kubusia”), albo do kupionej w automacie stojącym obok. - Szukaliśmy butelek jak najtańszych. Na miejscu proponowano nam plastikowe, wielokrotnego użytku, po 1,8 zł za sztukę. Podzwoniliśmy, pojeździliśmy i znaleźliśmy tańsze w Toruniu. Klient zapłaci za jedną 1 zł - objaśnia Krzysztof.

Mlekomat będzie monitorowany. Kamery i czujniki zainstalowane zostaną w kilku miejscach. Do tego młodzi przedsiębiorcy ubezpieczyli swoje cudo. Na wszelki wypadek, bo w końcu mlekomat czynny będzie też nocą. Gdy kończyć będzie się mleko, spadać temperatura lub szwankować jakiś mechanizm, Emilia natychmiast dostanie SMS-ową wiadomość na swój telefon komórkowy.

Ministerstwo długo myślało

Młodzi zainwestowali już nie byle jakie pieniądze, bo prawie 130 tysięcy złotych. - To koszt samego mlekomatu (24 tysiące zł), przeróbki samochodu, obory i inne wydatki - mówi Emilia. - Podjęliśmy ryzyko, więc musi się udać.

Zdawałoby się, że co jak co, ale zdrowy biznes mleczarski Unia Europejska popiera bez wahania. Może i tak, ale nad Wisłą jeszcze o tym nie wiedzą. Krzysztof specjalnie wybrał się do centrali Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie, by spytać o możliwość dopłaty do kredytu wziętego na wdrażanie nowych technologii. - Mleko... co? - urzędnicy byli zaskoczeni. Gdy już zostało wyjaśnione, o jakie urządzenie chodzi, pani z centrali podjęła trud zbadania tematu. Ostatecznie jednak poinformowała, że w tej ważkiej sprawie skieruje pismo do ministerstwa.

- To był 8 sierpnia. Dopiero po dwóch miesiącach dostaliśmy odpowiedź. Najważniejsze, że pozytywną. Dopłata znacząco obniży oprocentowanie naszego kredytu - podkreśla Krzysztof.

Cała masa obaw

Śpią spokojnie? Nie do końca. Bo może się okazać, że w Rypinie akurat wolą mleko UHT z kartonika. Albo że trzy złote za litr to cena zaporowa. Albo że będzie brzydka jesień i mroźna zima, co ogranicza handel na ulicy. Albo... No, obaw są dziesiątki. Ale kto nie ryzykuje, nie wygrywa. Zresztą, mając w domu takiego cenzora, wytykającego najmniejsze braki biznesplanu jak pan Ryszard, jest się gotowym na wszystko. Ojciec młodym życzy jak najlepiej, ale do nowinek podchodzi ostrożnie.

Jedno doświadczony rolnik może gwarantować. - Mleko będzie pyszne i zdrowe, bo od szczęśliwych krów. Takie ja mam podejście do hodowli i takie ma Emilia - zawija rękawy kraciastej koszuli. Młodzi potakują głowami. Oby szczęście lało się hektolitrami!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!