Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika Bydgoska: Karkosik - sponsor ideał: nie lubi, a daje [felieton]

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Roman Karkosik, jeden z najbogatszych Polaków, wydaje się idealnym mecenasem sportu. Oficjalnie bowiem przyznaje, że... specjalnie sportu nie lubi. Nie ma więc w zwyczaju mieszać w garnkach klubowym menedżerom, ustalać składów na mecze czy wskazywać, z którym zawodnikiem trzeba podpisać kontrakt.

<!** Image 4 align=left alt="Image 213857" sub="Jarosław Reszka">Roman Karkosik, jeden z najbogatszych Polaków, wydaje się idealnym mecenasem sportu. Oficjalnie bowiem przyznaje, że... specjalnie sportu nie lubi. Nie ma więc w zwyczaju mieszać w garnkach klubowym menedżerom, ustalać składów na mecze czy wskazywać, z którym zawodnikiem trzeba podpisać kontrakt. Karkosik sportu nie lubi, ale przepada za nim jego rodzina.

Jeden z bratanków biznesmena był piąty w kartingowych mistrzostwach Europy, drugi pali gumę w drifcie, czyli w zawodach, w których kierowcy prowadzą auta w kontrolowanym poślizgu. W wywiadzie dla „Pulsu Biznesu Weekend” Karkosik przyznał ostatnio, że mecze żużlowe są jedynymi, jakie ogląda. W Unibax pieniądze włożył - twierdzi - z powodów sentymentalnych. Nie mógł spokojnie przyglądać się, jak jeden z najbardziej zasłużonych klubów chylił się ku upadkowi...

Karkosik nie mieszka w Toruniu, lecz w oddalonym od Torunia o ponad 40 kilometrów Kikole w pałacyku. Urodził się w pobliskim Czernikowie. Do Torunia dojeżdżał do technikum. Szkoda, że nie wybrał nauki w Bydgoszczy, na przykład na Świętej Trójcy. Być może dziś to bydgoska Polonia nazywałaby się Unibax i miała w składzie Golloba i Holdera - byłego i aktualnego mistrza świata.
<!** reklama>
W Bydgoszczy wielu jest takich, którzy sport lubią, za to mało takich, którzy na sport dają. Ci pierwsi złapali się za głowę, gdy Zawisza, czwartą bramką strzeloną w Bytomiu, przypieczętował awans do ekstraklasy. Nie wszyscy łapali się za głowę ze szczęścia. Mój zięć, fan czarnego sportu, jęknął smętnie: „To będzie koniec bydgoskiego żużla. Piłka go pożre”. Być może przesadził, ale jego jęk dobrze oddaje obawy kibiców nie tylko speedwaya - także siatkówki i lekkiej atletyki.

Okazjonalnego kibica piłki kopanej takie nastroje mogą zdziwić. Podczas telewizyjnych transmisji meczów pucharowych przywykł do porównań, w których to nasze eksportowe kluby wypadają jak Kopciuszek -  również wobec europejskich średniaków. W biznesie wszystko jest jednak względne. Porównajmy parę liczb. Dobrodziej Karkosik w tym sezonie uczynił z Unibaksu najzamożniejszy klub w żużlowej ekstralidze. Budżet torunian to około 10 milionów złotych.
<!** Image 3 align=none alt="Image 213854" sub="Marsz triumfalny drużyny i kibiców Zawiszy po awansie FOT. Dariusz Bloch">

Zdecydowanie przewodzą w rozgrywkach, ostatnio zremisowali w Lesznie, na torze głównego konkurenta do mistrzowskiego tytułu. W zakończonym niedawno ligowym sezonie w męskiej siatkówce krezusami byli szefowie Asseco Resovii Rzeszów, którzy uzbierali przed sezonem około 12 milionów. Dzięki temu zbudowali zespół, który powtórzył sukces sprzed roku, zdobywając mistrzostwo Polski. W tym sezonie nieźle w lidze wiodło się też Politechnice Warszawa, która dysponując jedynie trzema milionami, zajęła szóste miejsce.

Jak się to ma do wydatków w polskiej piłce kopanej? Przed rokiem kryzys dał się we znaki, lecz poza Wisłą Kraków, Lechią i przede wszystkim Polonią Warszawa, nie objął marek, które na finiszu znalazły się w górze tabeli. Mistrz, Legia, wciąż miała do dyspozycji 80 mln, wicemistrz, Lech - 47 mln, trzeci w tabeli Śląsk - 25 mln. Co ciekawe, wicemistrz Polski sprzed roku, Ruch Chorzów, wydał 18 mln i gdyby nie bankructwo Polonii, nie uratowałby się przed spadkiem, podczas gdy oczko wyżej od niego wylądowało Podbeskidzie, dysponujące jedynie 11 milionami.

A Zawisza? Miał w tym roku 6 milionów, z czego, jak twierdzi właściciel klubu, Radosław Osuch, 92 proc. szło na płace zawodników. Był to w zakończonym właśnie sezonie drugi budżet w I lidze (zdecydowanie dominowała pod tym względem Cracovia, z 12 milionami). Gdyby założyć, że z puli ze sprzedaży praw do transmisji meczów bydgoski klub zainkasuje ok. 5,5 mln i przyjąwszy, że miasto zapłaci mu za promocję 3.250 tysięcy (tyle przewiduje umowa w przypadku awansu), to Zawisza w ekstraklasie miałby na dzień dobry ponad 8 milionów. Tyle samo, ile miał GKS Bełchatów, który właśnie spadł.

Wydaje się, że bezpieczny pułap finansowania na tym poziomie wyczynu to 15-20 mln - tyle w sezonie 2012/13 miały, oprócz Ruchu, Jagiellonia, Korona, Pogoń, Piast i Górnik Zabrze. Solbet, do tej pory główny prywatny sponsor zawiszan, musiałby chyba wybetonować pół Polski, by stać go było na 10-milionową wrzutkę na boisko. Kto mu pomoże? I jeszcze jedna liczba. 8 tysięcy złotych - tyle ponoć wyniosła wrzutka miasta do puli lekkoatletycznego Bydgoszcz Cup przed paroma dniami na stadionie Zawiszy. Rekordy nie padły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!