"Z bólem w sercu mówię to publiczne. Czuję się OK, w sercu to wciąż jest, żużel to całe moje życie i trudno bez tego funkcjonować. Zrzuciłem wielką cegłę z serca, powiedziałem to i tego się będę już trzymał" - powiedział Adrian Miedziński w filmiku, który opublikował w swoich social mediach.
Po raz ostatni w lidze Adrian Miedziński wystartował w 2023 roku w barwach Unii Leszno. - To było za szybko, na hurra, bez przygotowań. To było fajne dla głowy, że mogłem się obyć znowu z motocyklem. W sezonie 2024 nie chciałem już w połowie rozgrywek wchodzić w roli awaryjnej do drużyny. Liczyłem, że może ktoś zadzwoni z poważną ofertą przed sezonem 2025, byłem gotowy podjąć wyzwanie i dobrze się do tego przygotować - mówi nam żużlowiec.
W ostatnim sezonie Miedziński był często widziany w parkingu Polonii Bydgoszcz, gdzie pomagał Franciszkowi Karczewskiemu. Torunianin ma skończony kurs instruktora, więc niewykluczone, że zobaczymy go wkrótce w roli trenera.
- Od dzieciaka jestem związany z żużlem i na pewno nie odwrócę się od sportu. Na razie czuję się, jakby mi zabrano zabawki na placu zabaw. Nie da się tak łatwo powiedzieć "kończymy" po tylu latach, w serduchu to wciąż siedzi, ale to ja sam muszę sobie z tym wszystkim poradzić. Widzę się nawet w roli trenera, miło widzieć, gdy ktoś słucha rad i potem widać efekty pracy na torze - przyznaje wychowanek Apatora.
Adrian Miedziński - największe sukcesy na torze
zwycięstwo w Grand Prix Polski na Motoarenie 5 października 2023 roku
dwa złote medale Drużynowego Pucharu Świata (2009, 2010)
drużynowe mistrzostwo świata juniorów (2006)
W Toruniu Miedziński zawsze będzie witany owacjami na stadionie, kibice w kraju zapamiętają z pewnością jego fenomenalny triumf w Grand Prix Polski na Motoarenie w 2013 roku, gdy "Miedziak" na dystansie rozprawił się Gregiem Hancockiem oraz udane starty w turniejach Drużynowego Pucharu Świata.
On sam podsumowuje to tak: - W ostatnim czasie miałem sporo czasu na przemyślenia. Zawsze bardzo chciałem, byłem uparty, ale może dzięki temu właśnie tyle osiągnąłem. Na pewno za dużo było po drodze zdarzeń losowych. Byłem zawsze pod dobrą opieką, ale czasami może za szybko i za pewnie się czułem po tych kontuzjach. Kiedyś kilka dni po złamaniu obojczyka pojechałem na mecz do Leszna i zdobyłem kilkanaście punktów. W młodości rywalizowałem z Marcinem Jagusiem i Karolem Ząbikiem. Pierwszy miał wsparcie brata, drugi ojca, a mnie ta rywalizacja nauczyła charakteru, bo do wszystkiego musiałem dojść sam.
