Chyba każdy musiał zadawać sobie pytania, jaki byłby przebieg wojny w 1939 r. gdyby... No właśnie, tych wariantów jest całe mnóstwo.
<!** Image 3 align=right alt="Image 130410" sub="Drużyna zwiadu kolarzy Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej / Fot. „W obronie ojczyzny. BBON 1939”">Dziś, kiedy wiemy o wiele więcej za sprawą choćby archiwaliów, mamy szersze spojrzenie i dystans, możemy pokusić się o odpowiedź na niektóre z nich.
Ustępstwa źle by się skończyły
Historycy zgodnie twierdzą, że wojny uniknąć się nie dało. Ustępowanie Hitlerowi i rola jego sojusznika musiałaby się skończyć tak jak w przypadku Słowacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii. Czyli prędzej czy później, wejściem wojsk niemieckich i aneksją. Odrębna sprawa, o ileż mniejsze byłyby wówczas nasze straty.
Z kolei wojna z Niemcami nie mogłaby zakończyć się inaczej. Polska była zbyt słaba, zbyt biedna i nieporównanie gorzej uzbrojona, by samotnie przeciwstawić się wrogowi, a na pomoc ze strony ówczesnych sojuszników nie powinniśmy byli liczyć w takim stopniu, jak o tym byliśmy przekonani. Zabrakło wówczas, we wrześniu, zarówno siły, jak i realizmu w myśleniu i działaniu, a także wyobraźni.
<!** reklama>Oczywiście, każde gdybanie w tym przypadku prowadzi do stawiania kolejnych pytań, co w końcu traci sens, gdyż o zbyt wielu sprawach decydował przypadek czy zbieg okoliczności. Niemniej warto przyjrzeć się decyzjom, które miały ogromny wpływ na przebieg wydarzeń na Pomorzu.
Na Gdańsk!
Nie tylko dla wojskowych strategów, ale też każdego jako tako obznajomionego z teorią i praktyką wojskową było oczywiste, że bronienie pomorskiego „korytarza” nie ma najmniejszego sensu. Brak umocnień na granicy i rozproszenie sił na rozległym terenie groziło w każdej chwili i w wielu miejscach rozdzieleniem polskich oddziałów, co oznaczało dla nich koniec walki. Wbrew tej świadomości, o dyslokacji polskich wojsk na Pomorzu w sierpniu 1939 r. zadecydowały względy polityczne i strategiczne.
Przebieg polskiej granicy zachodniej w międzywojniu, z której uzyskania tak byliśmy dumni, okazał się w 1939 r. zgubny. W zgodnej ocenie naszego ówczesnego kierownictwa politycznego i wojskowego, bardziej realne było zajęcie przez Niemcy Wolnego Miasta Gdańska niż rozpoczęcie otwartej wojny z Polską. Zarówno marszałek Edward Śmigły-Rydz, jak i minister spraw zagranicznych Józef Beck uważali, że aneksja Gdańska mogłaby zostać zaakceptowana przez naszych sojuszników, co w prosty sposób prowadziłoby do eskalacji niemieckich żądań wobec Polski i pozostawienia nas sam na sam z Niemcami. Z tego względu tak rozlokowano siły w „korytarzu”, by były gotowe do interwencji w Gdańsku. Na dodatek rozdzielono je, lokując po obu stronach Wisły w sytuacji, kiedy na prawie 60-kilometrowym odcinku od Fordonu do Grudziądza nie było żadnego mostu! W ostatnich dniach pokoju budowano co prawda prowizoryczne przeprawy w okolicach Chełmna, jednak nie rozwiązywało to problemu.
Rozdzielili nasze wojska
Dzięki temu Niemcy wdarli się przez „korytarz” do Wisły i rozdzielili siły polskie, które nie stanowiły odtąd dla nich zagrożenia. Duża część Armii „Pomorze” praktycznie nie powalczyła zatem w tej wojnie, choć jej potencjał, inaczej wykorzystany, mógłby stanowić narzędzie sporego oporu.
Drugą linią obrony na Pomorzu miały być tzw. przedmościa bydgoskie i toruńskie. Pierwsze z nich miało stanowić punkt oporu w przypadku porażki po lewej stronie Wisły, drugie - po prawej.
Linia przedmościa bydgoskiego wyznaczona była w marcu 1939 roku. W sierpniu obsadziła ją 15. Dywizja Piechoty Wielkopolskiej. Przedmoście tworzyły trzy linie. Południowa biegła od Zamościa do Kanału Bydgoskiego na wysokości Kruszyna, środkowa od Kanału do Brdy, a północna od Brdy do Wisły. Dopiero w kwietniu rozpoczęto na tej linii planowanie budowy schronów betonowych i drewnianych. W sumie miało powstać 38 schronów. Zaplanowano też spiętrzenie dopływów Brdy w celu ewentualnego zalania terenu, założenie rozległych pól minowych, ustawienie kozłów przeciwpancernych i innych zapór na drogach. Prace na dobre rozpoczęły się w czerwcu. Pod koniec tego miesiąca były gotowe trzy pierwsze schrony. Do 24 sierpnia udało się wszystkie wybudować, jedynie nie zdążono ze spiętrzeniem Brdy. Była to w sumie linia dobrze przygotowana i obsadzona. Mieszkańcy Bydgoszczy mieli prawo czuć się bezpiecznie.
Pierwszorzędne znaczenie
Przedmoście toruńskie, wspierające linię obrony po prawej stronie Wisły, w polskich planach miało pierwszorzędne znaczenia. Według planów, utrzymanie przedmościa flankowało ruch nieprzyjaciela z Pomorza na Włocławek i Płock. Dodatkowo też rozpatrywane było wyjście na południe, na skrzydło wojsk idących na Kutno. Samo utrzymywanie Torunia miało do pewnego stopnia paraliżować poczynania nieprzyjaciela w tym rejonie. Przedmoście toruńskie zostało jednak słabo obsadzone. Bronić je miał Oddział Wydzielony „Toruń” w sile jednego batalionu.