Wraz z wiosną, kiedy zaczyna się sezon rowerowy, powracają informacje o kradzieżach jednośladów. Kilka dni temu - także tradycyjnie - media informowały o pladze, która dotknęła Berlin. Dwa rowery, które tam ukradziono, odnaleziono w Polsce, jeden z nich policjanci odzyskali w Bydgoszczy.
Dziennikarskie śledztwo
- Niemieccy dziennikarze sprowokowali złodziei, wystawili dwa rowery, w których ramach umieścili GPS - wyjaśnia podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Rowery zostały ukradzione, dziennikarze złożyli doniesienie i zaczęli szukać jednośladów na własną rękę, głownie na niemieckich targowiskach.
W niedługim czasie dzięki GPS ustalono, że rowery są w Polsce. Dziennikarze rozpoczęli poszukiwania. Pierwszy rower odnaleźli w okolicy Gorzowa Wielkopolskiego. Drugi zlokalizowali w Bydgoszczy.
- Sygnał dochodził z osiedla domków jednorodzinnych położonych w pobliżu ulicy Nakielskiej - tłumaczy Przemysław Słomski. - Policjanci pojechali tam wieczorem, ale niczego nie znaleźli.
Rower miejski w liczbach. Jak jeździli bydgoszczanie w 2016 roku?
Następnego dnia GPS pokazał, że poszukiwany rower przemieszcza się i kieruje w stronę ulicy Maciaszka.
Policjanci pojechali we wskazanym kierunku, zatrzymali kobietę, która jechała na skradzionym w Berlinie rowerze. Zeznała, że kupiła go od pewnego handlowca. Mężczyzna został zatrzymany, postawiono mu zarzut paserstwa. Za to przestępstwo grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Paser twierdził, że kupił jednoślad w Niemczech.
Czytaj na następnej stronie >>
Ukarał złodzieja
Markowy i dość drogi rower utracił pewien miłośnik jazdy po bezdrożach z podbydgoskiej miejscowości.
- Kolega miał oryginalnego Shimano. Rower warty był kilkanaście tysięcy złotych - twierdzi nasz Czytelnik. - Ktoś mu go ukradł. Znajomy zaczął szukać. Na giełdzie na Chemiku zobaczył swój rower i mężczyznę, który próbował sprzedać go za 800 złotych. Kolega trenuje sporty walki, więc zamiast powiadamiać policję, sam ukarał złodzieja. Myślę, że na długo zapamięta tę lekcję i już niczego nikomu nie ukradnie.
Nie każde w statystykach
Kradzieże rowerów zdarzają się dość często. Niestety, nie wszystkie traktowane są jak przestępstwo.
Jeśli straty są mniejsze niż 500 złotych, kradzież kwalifikowana jest jako wykroczenie i tym samym nie jest uwzględniana w policyjnych statystykach.
Dlatego też bydgoscy policjanci odnotowali w 2015 roku tylko 178, a w 2016 roku 145 kradzieży, które były przestępstwem.
W bydgoskiej Straży Miejskiej dowiedzieliśmy się, że kradzieże rowerów zaliczane są do kategorii „niszczenie mienia”. W ostatnim czasie takich przypadków nie odnotowano.
Linki i alarmy rowerowe
Rowerzyści stosują różne sposoby, które mają zapobiec kradzieży. Najbardziej popularne są różnego typu linki z zamkami, umożliwiające przypinanie rowerów do np. stojaków.
Niemieccy dziennikarze sprowokowali złodziei, wystawili dwa rowery, w których ramach umieścili GPS.
- Niestety, linkę można przeciąć w kilka sekund - uważa Jarosław Kubiak, rowerzysta, uczestnik maratonów kolarskich. - Dlatego najlepiej jest, kiedy nie zostawia się rowerów. Jeśli już trzeba to zrobić, to należy przypiąć rower linką z hartowanej stali i zostawić go na bardzo krótki czas, w miejscu, w którym przebywa wielu ludzi. W tym roku kupiłem alarm rowerowy. Nie wiem jeszcze, czy jest skuteczny.
Alarm, jak zapewnia jego producent, powinien zadziałać nawet przy niewielkim poruszeniu pojazdu i wydać dźwięk przekraczający 110 decybeli. Warto dodać, że właściciele rowerów, których wartość przekracza 10 tysięcy złotych, montują w ramach urządzenia GPS. Dzięki nim, jak wiemy, odnaleziono rowery z Berlina.
Hardkorowy Koksu robi pompki ze świnką o imieniu Popek [wideo]