Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradną bratki i stokrotki

Maria Warda
Na powitanie wiosny pracownicy robót publicznych posadzili blisko cztery tysiące kolorowych kwiatków. Prawie połowa zniknęła w ciągu kilku dni.

Na powitanie wiosny pracownicy robót publicznych posadzili blisko cztery tysiące kolorowych kwiatków. Prawie połowa zniknęła w ciągu kilku dni.

- Co drugi dzień chodzę na cmentarz przy ulicy Gnieźnińskiej - mówi pani Małgorzata, mieszkanka Żnina. - A ponieważ mieszkam w blokach, więc idę przez całe miasto. Byłam zauroczona, kiedy puste po zimie donice zapełniły się żółtymi i fioletowymi bratkami. Kwiaty były posadzone niemal na całej trasie, którą pokonuję. Następnego dnia doznałam szoku. W każdej donicy brakowało połowy roślin. Zostały po nich dziury.

Leszek Jakubowski, burmistrz Żnina, przyznaje, że kradzież kwiatów jest plagą niemożliwą do opanowania. - Ten proceder trwa od wielu lat - przyznaje. - To jakieś wyjątkowe zjawisko. Nie słyszałem, aby w innych miastach było tego typu złodziejstwo. Nawet sprzed urzędu i starostwa zniknęły sadzonki. Złodzieje wyciągają je pod osłoną nocy. Nie ma szans, żeby ich złapać. Kamery nie są tak czułe, by wizerunek złodzieja był na tyle czytelny, że można danej osobie postawić zarzut i ją ukarać.

- Na wiosnę kupiliśmy prawie cztery tysiące bratków i stokrotek - informuje Małgorzata Kubińska, inspektor do spraw zieleni w Urzędzie Miejskim w Żninie. - Za bratki płaciliśmy 98 groszy za sztukę, za stokrotki 2,30 zł. To niemała kwota. Posadziliśmy kwiaty, aby ludziom było przyjemnie w naszym mieście. Niestety, wiele sadzonek zniknęło nazajutrz. Ubywa ich systematycznie. Pokusiłam się, by dosadzić rośliny w miejscach gdzie skradziono ich najwięcej, ale widzę, że to nie ma sensu, bo i tak ukradną. Robią to z premedytacją. Ani policja, ani straż miejska nie są w stanie ich złapać. Zresztą jak udowodnić, że osoba niosąca bratki lub stokrotki ukradła je z naszych doniczek.<!** reklama>

Małgorzata Kubińska przyznaje, że z trudem, ale jest w stanie rozgrzeszyć złodzieja, który posadzi skradziony kwiatek na balkonie lub działce. Nie może jednak wybaczyć wandalowi, który urywa zieloną koronę pozostawiając korzonek. - To skazywanie rośliny na śmierć - podkreśla.

Hanna Czajkowska, mieszkanka Żnina, którą poprosiliśmy o komentarz, powiedziała: - Uważam, że kwiaty kradną ludzie, którzy nie kochają swojego miasta. Nie zależy im, aby było pięknie. Inaczej tego wytłumaczyć nie można.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!