https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kotwica w głowie

Mariusz Załuski
Kawał czasu. Ćwierć wieku to w końcu kilka muzycznych pokoleń. No a mimo to rocznica śmierci Johna Lennona zmobilizowała media na całym świecie do urządzenia parady atrakcji - od wspominkowych hołdów po sążniste dzieła, analizujące muzyczno-obyczajowe zawijasy kariery Lennona.

<!** Image 1 align=left alt="Image 12245" >Kawał czasu. Ćwierć wieku to w końcu kilka muzycznych pokoleń. No a mimo to rocznica śmierci Johna Lennona zmobilizowała media na całym świecie do urządzenia parady atrakcji - od wspominkowych hołdów po sążniste dzieła, analizujące muzyczno-obyczajowe zawijasy kariery Lennona. Bo to była gwiazda kultury pop. Taka z prawdziwego zdarzenia, jak Monroe czy Presley. Ciekawe, kogo z dzisiejszych herosów kultury masowej będziemy tak dopieszczać w ćwierć wieku po śmierci? Kogo w ogóle będziemy wspominać?

Wiem, wiem, czasy mamy inne, pop-kultura przeszła metamorfozę, rozrosła się, nadęła, a prawdziwe VIP-y zmiotła inflacja produkowanych setkami „celebrities”. Miejsce gwiazd zajęli ludzie znani dlatego, że są znani - kreowani i spuszczani w nicość nie w czasie dziesięcioleci, ale tygodni. Bo ruch w pop-kulturze musi być. Nic więc dziwnego, że szanse na rzucenie kotwicy choćby na chwilę dłużej w świadomości odbiorców nowe gwiazdki mają niewielkie.

Tego dnia ćwierć wieku temu, kiedy radio podało informację o zabójstwie Lennona, byłem gdzieś tam na początku liceum - pamiętam, że kolega z ławki wzruszał się niezwykle, paru osobom zaparowały lennonki, czyli modne wtedy okrągłe okularki, no i w ogóle zrobiło się mocno żałobnie. I choć czasy były wczesnopunkowe, więc sentymentów bitelsowskich nie należało przesadnie demonstrować, a nawet wypadało je mieć w niewielkim poważaniu, to wszyscy - i ci, co słuchali Sex Pistols, i ci co woleli skrzypkowe popisy bardzo poważnych muzyków - mieli poczucie, że ten dzień to jakaś cezura. Że zginął ktoś nieprzeciętnego formatu, że Beatlesi już nigdy razem nie zagrają, że skończyła się jakaś epoka. Brzmi to nieznośnie patetycznie, ale tak się składa, że prawdziwym gwiazdom otoczka patosu wcale nie przeszkadza.

25. rocznica śmierci Lennona była świetną okazją do dywagowania i na temat jego zakrętów polityczno-artystycznych, i na temat twórczości - interpretowania mrugnięć i uśmieszków muzyka w tych najpopularniejszych utworach. Bo te utwory, choć z zamierzchłych dekad poprzedniego wieku, wciąż zna masa ludzi. Bo to kanon, który znać trzeba. Kanon, który dzisiejsza kultura masowa - poukładana z różnych kawałków dla wtajemniczonych - tak naprawdę uzupełnia w niewielkim stopniu. I nawet jeśli dziś jakiś sprawny fachman od PR przekona nas, że coś jest bardzo kultowe, to okaże się, że pamiętać o tym długo nie będziemy. A na pewno nie przez 25 lat.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski