https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rockowy teatr grozy. Alice Cooper wystąpił w Dolinie Charlotty [ZDJĘCIA]

Tekst: Jan Giedrojć Fot.: Waldemar Klorek
Zrobił karierę na szokowaniu. Choć dziś już nie budzi kontrowersji, to koncerty Alice a Coopera wciąż są spektakularne, o czym mogła się przekonać kilkutysięczna publiczność Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty koło Słupska.

Zrobił karierę na szokowaniu. Choć dziś już nie budzi kontrowersji, to koncerty Alice a Coopera wciąż są spektakularne, o czym mogła się przekonać kilkutysięczna publiczność Festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty koło Słupska.

<!** Image 3 align=none alt="Image 217776" sub="Fot.: Waldemar Klorek">

Alice Cooper jest wcieleniem spalonej na stosie czarownicy i choć wiadomo, że od samego początku był to chwyt reklamowy, to nietrudno pomyśleć, że ten charyzmatyczny facet ma w sobie jednak coś nadnaturalnego.

<!** reklama>

65-letni wokalista arogancko przegania swoich muzyków po scenie, ciągnie za włosy, smaga batem. Każdy gest jest teatralny, Alice ani przez chwilę nie pozwala spuścić z siebie oczu. Gdy rzuca pod scenę laskę, przed dobrych kilka minut trwają zmagania fanów o trofeum.

Początek koncertu to najbardziej znane utwory Coopera w jego ponad 40-letniej karierze. Niestety, mając 26 płyt do wyboru, trudno każdej z nich poświęcić nawet trochę czasu. Wreszcie przygasza się światło, rozbrzmiewa piosenka „Witajcie w moim koszmarze” i rozpoczyna się czas na horrory.

Kaftan bezpieczeństwa, sadystyczna pielęgniarka, trzymetrowy Frankenstein - wszystkie utwory mają swoje atrakcje, które ostatecznie bledną przy niesławnej inscenizacji egzekucji na gilotynie.

W finale kat obnosi odciętą głowę wokalisty, podczas gdy zespół gra piosenkę na cześć nekrofilii. Śmierć była też motywem przewodnim następnej części koncertu, hołdu dla „martwych pijaków”, przyjaciół Coopera z czasów młodości - Jima Morrisona, Johna Lennona, Jimiego Hendriksa i Keitha Moona (The Who).

Klasyczne utwory zachwyciły publiczność, ale Alice wypada w tym materiale dość przeciętnie. Końcówka to utwory obowiązkowe, czyli „I’m Eighteen” - wyznanie osiemnastolatka (Alice owi bliżej teraz do 80., więc podpierał się kulą) oraz rozsławione przez MTV „Poison”. Chwila oczekiwania na bis i publiczność dostaje jeszcze „Schools Out” z wplecionym „Another Brick in The Wall” (grupy Pink Floyd), podczas którego latają balony z konfetti, atakowane przez wokalistę szablą.

Był to dopiero drugi występ Coopera w naszym kraju. Jednak on sam mówi, że na emeryturę pójdzie co najmniej w tym samym wieku, co starszy od niego o parę lat Mick Jagger. Po doskonałym przyjęciu zespołu w Dolinie Charlotty jest więc być może szansa na choćby jeszcze jedną na polskich ziemiach dekapitację.


Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty niedaleko Słupska odbył się w dniach 1-3 siepnia. Gwiazdami imprezy byli m.in. Santana, Alice Cooper i John Mayall. Polską scenę rezperezntowały zespoły Kruk i Hoo Doo Band.

Zobacz galerię:

Rockowy teatr grozy. Alice Cooper wystąpił w Dolinie Charlotty [ZDJĘCIA]
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski