Na stronie znajdował się także formularz wniosku do ściągnięcia i wypełnienia. Moją uwagę zwróciło zamieszczone pod koniec wniosku zastrzeżenie: „Gmina nie ponosi odpowiedzialności za jakość sprzedawanego węgla po preferencyjnej cenie”.
Jak gmina nie ponosi odpowiedzialności, to kto ponosi? Było nie było, to jest sprzedaż, a więc czynność, którą regulują przepisy, m.in. te o gwarancji i rękojmi. Postanowiłem wypytać o to urzędniczkę, która w siedzibie gminy odbierała wnioski. Niestety, na temat odpowiedzialności dowiedziałem się niewiele. Raptem tyle, że prawdopodobnie będzie można zwrócić zamówiony węgiel i poczekać na zwrot pieniędzy. Prawdopodobnie dość długo.
Co jeszcze ciekawsze, nie wiadomo też, czy węgiel będzie można przed zakupem obejrzeć, nie mówiąc już o sprawdzeniu próbki w domowym piecu. Węgiel sprzedawać będą składy opałowe, które podpiszą umowy z gminą i to od właściciela składu zależeć będzie, czy pozwoli klientom rzucić okiem na towar. Cóż bardziej to przypomina zakup nie węgla, lecz kota w worku.
