Koszykarki Artego ratują dla Bydgoszczy sezon halowy

Bydgoszczanin Zbigniew Boniek (nadal jest zameldowany w naszym mieście), żyjąca legenda polskiego futbolu, od października 2012 roku zawiaduje polską piłką nożną (w październiku 2016 roku wybrany na drugą kadencję).

Informacje, które w środowe popołudnie dotarły do nas z Helsinek, jeszcze bardziej umocniły pozycję „Zibiego”. Były piłkarz Zawiszy, Widzewa, Juventusu i Romy wybrany został do Komitetu Wykonawczego UEFA.

- Mówi to państwu coś? - zacytujmy w tym miejscu Stanisława Jasińskiego, jedną z postaci serialu „Dom”.

Zbigniew Boniek, Eugeniusz Nowak, Stefan Majewski, Dariusz Pasieka, Piotr Burlikowski, Michał Dołożenko, Januariusz Stodolny, Jarosław Kaczmarek, Krzysztof Ruciński... (przepraszam, jeśli kogoś pominąłem).

No to teraz Bydgoszcz jest jeszcze mocniejsza w „kopanej”, nie tylko w PZPN.

Tak się rozpisałem centralnie o piłce nożnej, a tymczasem na własnym podwórku ekstraklasy, ani pierwszej czy drugiej ligi ani widu, ani słychu. W miniony weekend największą atrakcją był mecz na szczycie B klasy. I to nawet nie w Bydgoszczy, tylko w Potulicach, gdzie SP Zawisza grał w derbach z Wisłą Fordon. Oprócz 3:0 dla „Zetki” warto odnotować rekordową frekwencję. I oprawę godną ekstraklasy (ech, kiedy to było?).

Sezon żużlowy dopiero startuje, więc nie ma się do czego odnieść (prezentacja na razie podgrzała atmosferę), ale można krótko podsumować ten pod siatką. Pałac i Łuczniczka w ogonie tabeli - siatkarki mogą się tłumaczyć chorobami i kontuzjami, siatkarzy nic nie tłumaczy.

Jedynym sukcesem okazało się zakontraktowanie na koniec sezonu nowego trenera, Jakuba Bednaruka. „Młody wilk” ze stolicy potrafił z prawie anonimowymi siatkarzami Politechniki zrobić ciekawy wynik. Miejmy nadzieję, że w Bydgoszczy też znajdzie dla siebie podatny grunt.

Tymczasem w głowach koszykarek i kibiców Artego (o Astorii szkoda gadać, tudzież pisać) kiełkują myśli o finale MP. Podopiecznym Tomasza Herkta już za przejście toruńskiej Energi należą się słowa uznania.

A co tu powiedzieć o „powrocie z dalekiej podróży” w pierwszym meczu w Krakowie?

- Takiej sytuacji, jak w Krakowie nie przypominam sobie - powiedział Tomasz Herkt, trener Artego, o odrobieniu 20-punktowej straty z pierwszego meczu. - (...) Chcieliśmy wyrwać jedną wygraną i udało się.

Fajnie byłoby powtórzyć choć raz to samo w Artego Arenie.

Piłkarskim wątkiem zacząłem i takowym zakończę. Choć już mniej radosnym. W ubiegłym tygodniu zmarł red. Paweł Zarzeczny. Odszedł w kwiecie dziennikarskiego wieku, 56 lat (!), przecież to prawie moja „półka”.

Muszę się przyznać bez bicia, że zmarły nieraz mnie irytował swoimi niekiedy buńczucznymi złośliwymi, chamskimi tekstami „bez trzymanki”, ale reasumując - miał „pisane” i „gadane”. Czytając teksty i słuchając go w Internecie można się było zorientować, że to oczytany facet. Nie wstrzymywał pióra, jak nieraz siatkarze lub siatkarki ręki. A gdy się dowiedziałem o jego fascynacji Markiem Hłasko, pierwsza myśl - swój chłop, mój klimat.

Już po jego śmierci z przyjemnością, jeśli w takich okolicznościach można mówić o przyjemności, przeczytałem wspominkowe teksty m.in. red. Przemysława Rudzkiego i Krzysztofa Stanowskiego w „Przeglądzie Sportowym”, a także innych dziennikarzy. Wynika z nich, że straciliśmy naprawdę ciekawego człowieka. Gdyby był zwykłym „sprawozdawcą” sportowym przeszedłby do historii cichutko, bez krzyku...

Nie wiem dlaczego, ale do głowy przyszedł mi Tomasz Beksiński...

Tymczasem jak to mówią: o zmarłym dobrze, albo wcale. No to ja tylko w ten deseń: „One Man Show”.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU