Już kolejny rok nie ma piktogramów pod Mogilnem. Ale są ufolodzy, których kilkudziesięciu zjawiło się w Wylatowie, aby debatować o dziwnych zjawiskach. Apelują, aby zajął się nimi rząd.
<!** Image 2 align=right alt="Image 125443" sub="Janusz Zagórski nadal wierzy w to, że można uczynić z Wylatowa ufologiczną stolicę Polski i drugie Roswell Fot. Maciej Piątek">- Składam wniosek do UFO by w tym roku były piktogramy, gdyż legenda o Wylatowie zamiera - kpił niedawno mieszkaniec wsi. Prośba nie została rozpatrzona pozytywnie.
Rozpoczynają się żniwa i badacze piktogramów już wiedzą, że kolejny rok z rzędu kręgów zbożowych w słynnej wsi nie będzie. Mimo to w ostatnich dniach pola obserwowały ekipy entuzjastów, niektórzy wyposażeni nawet w specjalistyczny sprzęt na podczerwień. Niczego nie znaleziono. Kosmici, albo ludzie - bo opinia na temat źródła kręgów jest wciąż podzielona - w tym roku także sobie odpuścili wizytę w regionie.
Ale badaczy dziwnych zjawisk to aż tak bardzo nie martwi.
- Wylatowo połączyło wielu ludzi. Nawet zastanawiałam się, czy nie powstały one po to, abyśmy mogli się spotkać - mówi Krystyna Maciąg z Wrocławia, która co roku odwiedza miejscowość będącą symbolem zjawisk nadprzyrodzonych.
<!** reklama>Nowych kręgów zbożowych w wiosce na trasie z Inowrocławia do Poznania nie ma już od czterech lat. Jeden z najdociekliwszych badaczy zjawiska, Janusz Zagórski sam nie wie, dlaczego.
- Może stwierdzili, że reagujemy zbyt technicznie, że jesteśmy mało uduchowieni - zastanawia się. Jest jednak przekonany, że część piktogramów nie została wykonana ludzką ręką.
W związku z tym, że w ostatnich latach nie ma żadnego „materiału badawczego”, ufolodzy zbierający się w Wylatowie wracają do działań mających na celu nakłonienie rządu, aby zajął się problemem.
- Oto, na naszej planecie, a więc także na terytorium naszego państwa, od dłuższego już czasu, w sposób intensywny i różnorodny, manifestuje się aktywność nieznanych nam bliżej pozaziemskich form inteligencji. Zamiary tych istot, dysponujących w stosunku do nas niebywałą przewagą technologiczną, trudne są do jednoznacznej oceny. W obliczu jednak samego faktu ich obecności, wszystkie dotychczasowe problemy i spory trawiące nasze życie zbiorowe, nabierają innej perspektywy - napisali trzy lata temu do prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Jego kancelaria odpisała lakonicznie, że wnikliwie zajmie się problemem i na tym koniec. Ufolodzy skarżą się na spychanie tematu pod dywan podczas gdy rządy innych krajów zaczynają ujawniać wyniki prowadzonych przez wiele lat badań.
Pierwsze piktogramy w Wylatowie pojawiły się w 2000 roku, ale słynne stały się dwa lata później. Tłumy odwiedzających pola pod Mogilnem skłoniły nawet władze gminy do prób zainwestowania w „strefę UFO”, ale zakończyło się to fiaskiem.
Tajemnicze kręgi
- pierwsze pojawiły się w 2000 r.
- największe natężenie piktogramów miało miejsce w 2005 r., kiedy pojawiło się ich kilkaset