Do ostatniego włamania do schronu, znajdującego się przy ul. Nowodworskiej na Szwederowie doszło mniej więcej tydzień temu. Schron przeciwatomowy z czasów zimnej wojny do niedawna był strzeżony przez osoby mieszkające w domu jednorodzinnym nad nim, ale niedawno przeniosły się do innego lokalu.
[break]
Podłoga schronu jest ponad trzy metry pod powierzchnią ziemi. Strop ma pół metra grubości. Żelbeton miał wytrzymywać nacisk 3,5 tony na metr kwadratowy. Całość - razem z domem - zbudowano w 1958 roku. Powstał wtedy, ponieważ Bydgoszcz uznawano za ważny punkt na wojskowej mapie kraju. Było tu dowództwo Pomorskiego Okręgu Wojskowego, Korpusu Obrony Powietrznej Kraju i lotnisko wojskowe przy Szubińskiej z samolotami, które mogły przenosić broń jądrową.
Schron był kłopotem dla ratusza. Jego ogrzewanie, prąd i dozór kosztowały rocznie 20 tysięcy złotych.
- Dziś schron utracił swoje walory obronne, wynika to z dużego zawilgocenia, ale także z ogólnego fatalnego stanu technicznego - mówi Robert Dobrosielski, zastępca dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego bydgoskiego ratusza.
Dlatego ostatnio Rada Miasta zgodziła się sprzedać schron znajdującemu się obok Zespołowi Szkół Katolickich. Ten chce tam stworzyć świetlicę i centrum kulturalne, otwarte dla młodzieży z osiedla i nie tylko. Oprócz tego powstać ma tam muzeum Jana Pawła II.
Zapłacić za nieruchomość miastu ma diecezja bydgoska. Dom, schron oraz działkę o powierzchni ponad tysiąca metrów kwadratowych rzeczoznawca wycenił na pół miliona złotych. Diecezja jednak tyle nie zapłaci, ponieważ radni zgodzili się w ostatnia środę na sprzedaż nieruchomości z maksymalnym możliwym upustem, jaki przysługuje organizacjom pożytku społecznego - 95 procent. Jaka konkretnie będzie to kwota, okaże się w ciągu najbliższych tygodni.