Problem oczekujących na odsiadkę istniał jeszcze kilka lat temu. W zakładach karnych nie było miejsca, więc skazani bardzo często odchodzili z kwitkiem. Jeszcze dwa lata w całej Polsce oczekujących było około 40 tysięcy skazanych.
[break]
- Nie ma problemu kolejek, nikogo nie odsyłamy na inny termin - zapewnia kpt. Maciej Popławski, rzecznik dyrektora bydgoskiego okręgowego inspektoratu Służby Więziennej. W okręgu zaludnienie zakładów karnych i aresztów jest niższe niż 90 procent. Na w sumie 6674 miejsca pod koniec sierpnia br. przypadło 5901 skazanych. Najgorzej jest w Areszcie Śledczym w Chojnicach, który w tym okresie miał tylko 7 wolnych miejsc. W Z Koronowo na 915 miejsc jest 888 osadzonych. Areszt w Bydgoszczy miał w sierpniu 55 wolnych miejsc.
- Prawomocny wyrok skazujący znajduje się w naszej bazie przez rok, mają do niego dostęp wszystkie jednostki penitencjarne w kraju - tłumaczy kpt. Maciej Popławski. - Jeżeli skazany nie pojawia się we wskazanym czy jakimkolwiek innym zakładzie zakładzie w ciągu 3 dni, czwartego dnia informujemy o tym sąd. Ten decyduje, czy wysłać list gończy czy wydać nakaz doprowadzenia.
Tyle że po roku, o ile skazany się nie pojawi, wyrok trafia z powrotem do sądu. - Jeżeli skazanemu przypomni się po roku, że musi odsiedzieć wyrok i sam się zgłosi, może się okazać, że go nie przyjmiemy, ponieważ orzeczenie sądu zniknęło z systemu i nie mamy podstaw do zatrzymania... - tłumaczy rzecznik inspektoratu.
Kolejek do zakładów karnych u nas nie ma, miejsc do odsiadki nie brakuje


55 wolnych miejsc było w sierpniu w bydgoskim areszcie. W tym miesiącu w zakładach karnych i aresztach w regionie „siedziało” 5901 skazanych.
Zdecydowana część skazanych prawomocnymi wyrokami nie pojawia się w więzieniach, żeby swoje odsiedzieć. Być może dzięki temu przed bramami zakładów karnych nie ustawiają się kolejki.