Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolej i w głowie olej - przeczytaj, zanim rzucisz kamieniem. O umowie marszałka z Polregio

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Polregio na dworcu Bydgoszcz Główna - oby jak najczęściej!
Polregio na dworcu Bydgoszcz Główna - oby jak najczęściej! Tomasz Czachorowski, archiwum
„Zbrodnia”, „hańba” – takie komentarze można ostatnio usłyszeć z ust do niedawna jeszcze pasażerów pociągów regionalnych spod znaku Polregio, teraz zmuszonych do podróżowania autobusami. Czy słusznie?

Choć umowa jest – udanym lub nieudanym – dziełem dwóch stron, mocne epitety fruną głównie w jedną stronę. Obrywa Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego. A ponieważ lepiej wali się w konkretnego człowieka, niż w twór abstrakcyjny pod nazwą „urząd marszałkowski”, chłopcem do bicia został szef urzędu, marszałek Piotr Całbecki.

Kierując się naturalnym dla każdego dziennikarza uwrażliwieniem na krzywdę szarego człowieka, powinienem dołączyć do chóru krytyków marszałka. Przypomnieć na przykład, że on, marszałek, to tabakiera, która powinna służyć nosowi, czyli społeczeństwu. W tym konkretnym przypadku nos woli jeździć wygodnymi, niezawodnymi i do końca 2020 roku nieźle dopasowanymi do potrzeb pasażerów pociągami, a nie naprędce zorganizowaną, zastępczą komunikacją autobusową.

Do tego łatwo dorzucić argument ekologiczny: Polska jest czarną plamą na europejskiej mapie smogu. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są spaliny z silników samochodowych i cząsteczki gumy ścierane z opon. Samorządy próbują więc różnych rozwiązań, by ograniczyć ruch samochodowy. A w tym samym czasie samorząd naszego regionu zamyka semafory przed wieloma elektrycznymi, więc ekologicznymi pociągami i zastępuje je autobusami, bynajmniej nie ekologicznymi, bo często napędzanymi starymi dieslami.

Trzeci ważny argument wiąże się z bezpieczeństwem podróżnych. Kto jechał z Bydgoszczy na przykład drogami do Unisławia i Chełmży, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że to niewdzięczny dla kierowcy odcinek, zwłaszcza po zmroku i zimą. O ileż spokojniej pokonuje się tę trasą pociągiem!

To połączenie jest jednym z nieuwzględnionych w nowej umowie pomiędzy Polregio (dawne Przewozy Regionalne) i samorządem naszego województwa. Ale też jednym z nielicznych, które ma wkrótce powrócić do rozkładu, tyle że obsługiwane przez Arrivę.
Powiem szczerze: gdybym był marszałkiem województwa, to po paru efektownych gestach sprzeciwu pewnie podpisałbym wieloletnią umowę z Polregio – tak jak to uczynili marszałkowie innych województw. Ba, niektórzy, np. marszałek województwa zachodniopomorskiego, zapewnili sobie tym samym spokój na całe 10 lat! Domyślam się, że nikt tam nie mówi o zbrodni na społeczeństwie czy zhańbionej władzy lokalnej. A ta władza nawet jeśli istotnie zbiedniała w wyniku nowej umowy z Polregio, to wyrówna ów ubytek w portfelu, oszczędzając na innych wydatkach, mniej widocznych dla ludzi, a zatem i mniej podatnych na krytykę.

Powyższe rozumowanie prowadzi do prostej alternatywy: albo marszałek Całbecki jest pozbawionym społecznej wrażliwości politycznym samobójcą, albo przeciwnie: w negocjacjach z Polregio marszałek naszego regionu wykazał się większą dbałością o powierzony mu publiczny grosz, przynajmniej w dłuższej perspektywie, niż jego koledzy po fachu z innych województw.
Nie znam szczegółów negocjacji z Polregio. I mnie jednak poruszyła podwyżka stawki za tzw. pociągokilometr (cóż za językowy potworek!). W poprzedniej umowie wynosiła ona 13,06 zł, teraz kolejowa spółka zawinszowała sobie 23,75 zł. Cena wzrosła więc o blisko 82 procent. Dla porównania, inflacja w Polsce – według oficjalnych danych – w ciągu ostatnich lat ośmiu lat po zsumowaniu była mniejsza niż 10 procent.

Warto wreszcie uświadomić sobie, kim była druga strona w negocjacjach. Polregio to nie prywatna firma, jak np. Arriva. Większościowym właścicielem jest w niej Agencja Rozwoju Przemysłu – spółka skarbu państwa, powołana do wspierania restrukturyzacji polskich przedsiębiorstw. Podobna organizacja, Polski Fundusz Rozwoju, uratowała przed bankructwem bydgoską Pesę. W tym kontekście zadam istotne pytanie: czy ratowanie bilansu i tym samym miejsc pracy w państwowej spółce powinno się odbywać poprzez rujnowanie bilansu samorządu?

A poza tym uważam, że pociągi powinny wrócić na tory!

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera