„WRON won za Don”, „Gdy się junta wystrzela, trafi szlag Jaruzela...”, „Ani IXI, ani OMO nie wypierze tak jak ZOMO” - w latach 80. te teksty znali wszyscy. Stan wojenny wyzwolił w narodzie prawdziwy zapał twórczy. A komunizm na żarty i kpiny obywateli okazał się nieodporny.
<!** Image 2 align=right alt="Image 74205" sub="Jeden z wielu rysunków Jacka Fedorowicza, przedstawiających Lecha Wałęsę jako „zwykłego obywatela”, jak o nim PRL-owska władza mówiła oficjalnie, którego inwigilowała w stopniu maksymalnym. /Rys. Jacek Fedorowicz">Hasła malowane na murach, rysunki satyryczne, kawały, piosenki, wreszcie happeningi. Stara prawda, że w trudnych czasach śmiech pomaga przeżyć i daje wiarę w lepsze jutro, sprawdziła się w Polsce lat 80. w stu procentach. Aż dziwne, że dopiero teraz pojawiła się książka będąca próbą objęcia i zaprezentowania tego przebogatego zjawiska, które niewątpliwie miało wielki wpływ na obalenie tamtego systemu. - Na brak materiału nie mogłem narzekać, problemem był raczej wybór - przyznaje prof. Wojciech Polak, autor „Śmiechu na trudne czasy”, pozycji naprawdę niezwykłej. - Humor tamtych, trudnych przecież, lat miałem cały czas w pamięci, jednak odnalezienie konkretnych rysunków wymagało przewertowania dosłownie wielu metrów bieżących „bibuły” i poważniejszych wydawnictw bezdebitowych. A potem okazywało się, że wykonane na powielaczach odbitki wymagają mozolnego „wyczyszczenia” na komputerze. No, trochę zabawy z tym miałem.
Wicie, rozumicie
<!** Image 3 align=right alt="Image 74212" sub="Charakterystycznej kreski Andrzeja Krauze nie sposób pomylić. Rysownik był autorem dziesiątków prac, w których obśmiewał rzekomą polską normalizację, mającą być wynikiem stanu wojennego. Odsłaniał obłudę władzy, jej prymitywną brutalność. /Rys. Andrzej Krauze">Praca toruńskiego historyka spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony autorów rysunków powstałych w tamtych latach. Wszyscy znani z nazwiska, bo wiele prac z oczywistych powodów nie było podpisanych, zgodzili się zamieścić swe dzieła w książce za darmo. Niektórzy, jak mieszkający w Anglii Andrzej Krauze, podsyłali elektroniczne, czyste wersje rysunków satyrycznych z domowych archiwów. - Wiele osób oferowało mi wiszące u nich na ścianach grafiki Jacka Fedorowicza, chcieli je nawet wyjmować z ram, (bo tego autora traktuje się w Polsce ze szczególnym pietyzmem), bym mógł je skopiować - wspomina Polak. - Zresztą, tekstów Fedorowicza też zamieściłem sporo. Bo jak wspominać tamte czasy nie przywołując postaci Kolegi Kierownika?
<!** Image 4 align=right alt="Image 74213" sub="Autor tego rysunku pozostaje nieznany">Znany najpierw z radiowego programu „60 minut na godzinę”, a potem z licznych występów Fedorowicza organizowanych w domach i salkach parafialnych, Kolega Kierownik, posługujący się charakterystycznym językiem w stylu „wicie, rozumicie”, był wizytówką wszystkich tępych towarzyszy i wzbudzał powszechną radość. Nikt oczywiście nie potrafi tak doskonale mówić „kierownikiem” jak sam Fedorowicz, ale już sama lektura odświeża pamięć. Chociażby taki skecz „Kolega Kierownik i telewizja” kończący się sceną finałową obmyślonego przez Kolegę Kierownika scenariusza filmu „podeńmujoncego śmiao trudne problemy naszych czasookresów”: „Stajom naprzeciw siebie dwie grupy: zez jednej strony uzbrojeni po zemby Amerykanie, a zez drugiej strony nasi chłopcy zez goemi renkami. I patrzom na Amerykanów. Patrzom. Patrzom. I zez oczów naszych chłopców bije taka uciwoś, taka moralnoś, take umiłowanie pokoju, że Amerykanie jeden po drugiem spuszczajom gowy, samni się skuwajom kajdankami i idom do wienzienia. A jak idom, to od samych tych kajdanków, już zaczynajom siem resocializować...”
<!** reklama>W książce Wojciecha Polaka sporo też jest tekstów rodzących się w tamtym okresie jak grzyby po deszczu, piosenek. Najczęściej do znanych melodii. Są te najbardziej znane, jak powstały już w grudniu 1981 r. „Hymn internowanych” autorstwa najpewniej Macieja Zembatego: „Gdy się junta wystrzela/Trafi szlag Jaruzela/Orła WRON-a nie zdoła pokonać/Wtedy wolni związkowcy,/Ekstremiści, korowcy/Na premiera wybiorą Kuronia/Będą tańczyć wśród zgliszczy/Gwiazda, Jurczyk i Michnik/Wokół trumny Siwaka Albina/Na wieść o tym sam Breżniew/Tak potężnie się zerżnie/Że rozpadnie się mumia Lenina...”.
<!** Image 5 align=right alt="Image 74214" sub="Rysunek zamieszczony w „Niezłomnych”, piśmie studenckim, w 1989 roku.">Są też słowa mniej wówczas rozpowszechnionych piosenek studenckich, chociażby tych z nagranej w Toruniu kasety „Na wzwodzie”. Piosenka „Przeszukanie”, ze słowami Andrzeja Michorzewskiego, późniejszego psychiatry i tekściarza „Kobranocki”, znana była z fal Radia „Wolna Europa”: „Świtem drzwi otwieram żwawo/Zezwolenie czytam z lękiem/Powołali się na prawo/Ja na prawo mam łazienkę...”
W „Śmiechu na trudne czasy” znalazły się też teksty szopek, np. tej poświęconej powstaniu Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Polski, „Pod PRONd” Zbigniewa Ziomeckiego: „Jan Dobraczyński (wchodzi śpiewając) PRON niesiemy PRON/W sekretarza dom!/Żeby nam się dobrze działo/I z nim kolaborowało/PRON niesiemy PRON”. Organizacja ta była jedną z najczęściej obśmiewanych w tamtych czasach i stała się bohaterką wielu żartów rysunkowych, poprzez skojarzenie z prąciem, często lekko obscenicznych.
Odin Czerwoniec
<!** Image 6 align=right alt="Image 74215" sub="Zły sen generała Jaruzelskiego narysował Jacek Fedorowicz">- Pojawiało się wówczas sporo satyrycznie przetworzonych banknotów. Wiele osób do dziś posiada ich kolekcje - zauważa Wojciech Polak. - Nie było ich jednak aż tak dużo jak rysunków, więc opublikowane w książce uznać chyba należy za reprezentatywne, choć oczywiście także nie wszystkie.
Zerodolarówka z Ronaldem Reaganem pokazującym „wała” kiedyś wzbudzała nieodparty śmiech. Dziś trzeba by młodszemu pokoleniu wyjaśnić, że nawiązywała do amerykańskiego embarga na handel z blokiem wschodnim. Popularne były banknoty z liderami opozycji - Lechem Wałęsą, Adamem Michnikiem, ukrywającym się Zbigniewem Bujakiem. Umieszczano na nich też wizerunek generała w czarnych okularach, ale wówczas złotówki zamieniano na srebrniki. Na fikcyjnych biletach płatniczych gościli też przedstawiciele znienawidzonego reżimu, chociażby „Odin Czerwoniec” z Jerzym Urbanem, ówczesnym rzecznikiem rządu, czy szczególnie dopracowany banknot z Mieczysławem Rakowskim (Gawronem Mniejszym), wydany przez NKWD&UB Bank The Soviet Union Of Eurasia o nominale „Jeden Pierdol”.
<!** Image 7 align=right alt="Image 74220" sub="Rysunek zamieszczony w 71 numerze krakowskich „Sygnałów” w listopadzie 1984 roku. Autor nieznany.
">Polskę zasypywały wówczas znaczki i karty pocztowe, których wybór też znalazł się w książce. Wśród nich wiele życzeń świątecznych - chociażby „Wesołego Nowego Roku 1983” z Jaruzelskim wożącym się okrakiem na czołgu z radziecką gwiazdą. Wolna Poczta Bydgoszcz wydała m.in. kartę z Jaruzelskim i Urbanem w dybach. Sporo jest też stempli pocztowych tworzonych już podczas internowania, np. „NSZZ Solidarność ZARAZ WRACAM”, czy „Hotel Strzebielinek Poland” z wieżą wartowniczą.
PZPR żyje!
Są też w książce Polaka przykłady humoru, którego kontekst stał się wręcz tragiczny. Proroczy okazał się rysunek nieznanego autora, przedstawiający generała Jaruzelskiego ze złożonymi do modlitwy dłońmi, który na „dymku” dopowiada: „I żeby ksiądz Popiełuszko przestał nam mówić prawdę”. Rysunek ten pochodzi ze stycznia 1984 r. Dziesięć miesięcy później, jak wiadomo, podwładni generała postarali się, by życzenie to się spełniło.
<!** Image 8 align=right alt="Image 74221" sub="Ulotka wzywająca do bojkotu wyborów do rad narodowych 17.06.1984 r., wydrukowana w Toruniu">Jeśli chodzi o trafne proroctwa, mistrzem absolutnym okazał się Jacek Fedorowicz. Wystarczy rzucić okiem na pierwszą stronę „Expressu Porannego” jego autorstwa, gdzie wymieniani są działacze ówczesnego podziemia w roli czołowych osobistości życia politycznego wolnej Polski. Podobnie proroczy jest rysunek przedstawiający ukrywających się w podziemiu grubych towarzyszy, za plecami których na ścianie wydrapano napis „PZPR żyje!”.
Śmieszą też zamieszczone w książce wspomnienia Fedorowicza, np. o koledze, którego milicjant odpytywał na okoliczność spalenia samochodu satyryka. Na pytanie, czy nie podejrzewa, kto to zrobił, miał mundurowemu odpalić: „Nie wiem. Albo wy, albo SB”. A milicjant na to po chwili zadumy: „Wie pan, chyba my, bo oni nam zawsze gorsze roboty podrzucają”.
By oddać klimat tamtych czasów Polak zamieścił także fragmenty dokumentów. Nadęty język prawniczy w połączeniu z absurdalnością systemu daje mieszankę wybuchową. Chociażby akt oskarżenia w sprawie pracownika toruńskiego „Toralu”, w którym czytamy: „w piwnicy znajdowało się również 324 sztuk plakatów o wymiarach 30 na 21 z wizerunkiem 2 kościotrupów niosących na noszach prezesa Rady Ministrów PRL gen. Jaruzelskiego przedstawionego karykaturalnie... (a oskarżony wyjaśnił, że) przyniósł je do domu, by nimi przestraszyć żonę”.
- Dokumenty też mnie dziś szczególnie bawią - przyznaje Polak. - Te orzeczenia kolegiów, uzasadnienia wyroków, rozporządzenia... Zastanawiam się, czy nie warto zebrać ich więcej. Być może zajmę się tym w przyszłości.