https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy wojsko szło na Puck

Krzysztof Błażejewski
Bukiety kwiatów, śpiewy i łzy radości na widok polskiej armii wkraczającej na Pomorze w 1920 roku szybko zamieniły się w płacz i zgrzytanie zębów. Polskie wojsko zachowywało się skandalicznie, traktując miejscową ludność jak naród podbity.

Bukiety kwiatów, śpiewy i łzy radości na widok polskiej armii wkraczającej na Pomorze w 1920 roku szybko zamieniły się w płacz i zgrzytanie zębów. Polskie wojsko zachowywało się skandalicznie, traktując miejscową ludność jak naród podbity.

<!** Image 2 align=right alt="Image 76097" sub="Tak moment zaślubin Polski z morzem uwiecznił w 1931 roku znany malarz Wojciech Kossak.
Obraz olejny o wymiarach 118 na 174 cm znajduje się obecnie w kolekcji prywatnej / Fot. Archiwum">„Wyście kość z kości, krew z krwi naszej. Szlakiem pułków Waszych szła sława. Witamy Was symbolem gościnności polskiej, chlebem i solą, a wdzięczność, jaką dla Was czujemy i radość z Waszego przybycia, wlewamy w okrzyk: Niech żyje wojsko polskie” - tak witał wkraczające oddziały w Bydgoszczy 20 stycznia 1920 roku Jan Biziel, przewodniczący Polskiej Rady Ludowej. Podobne słowa padały na całej trasie przemarszu polskich oddziałów, od Gniewkowa poczynając (17 stycznia) aż do Wejherowa i Pucka, gdzie polska armia dotarła najpóźniej na obszar, nazwany później korytarzem, po ponad wiek trwającej pruskiej okupacji.

10 lutego w Pucku odbyły się zaślubiny Polski z morzem. Pierścień z platyny, ufundowany przez Polonię gdańską, wylądował w bałtyckich falach. Entuzjazmu, kwiatów, łez wzruszenia było sporo. Teraz dla umęczonej „pod pruskim butem”, jak mówiono, ludności polskiego Pomorza miał się zacząć nieustający karnawał z budową zapowiadanych przez Stefana Żeromskiego „szklanych domów” na czele.

Ale stało się zupełnie inaczej.

Nocne orgie oficerów

„Ludność polska, która wkraczające wojska polskie z radością i entuzjazmem witała i chętnie wszelkie możliwe ofiary ponosiła, jest dziś wobec wojska wprost wrogo usposobiona i to na skutek ciągłych wybryków wojska” - tak już 12 kwietnia 1920 roku pisał starosta tczewski. Pismo opatrzone klauzulami „Tajne” i „Pilne” wpłynęło do Dowództwa Okręgu Wojskowego w Grudziądzu 20 kwietnia.

Cóż to były za wybryki?

„Oficerowie garnizonu tutejszego ignorują po prostu etykę przyzwoitości przez jawne oprowadzanie się po ulicach miasta z ulicznicami - informował starosta. - W kwaterach prywatnych jest zachowanie się niektórych pp. oficerów wprost skandaliczne (...) Tak np. u radcy zdrowia p. dr. Wickla w Tczewie stacjonowany major i porucznik zabierali do siebie na pokój kobiety i przetrzymywali je przez noc u siebie, uprawiając przez całe noce orgje hulackie (...) Jeden z oficerów (nazwiska nie udało się ustalić) właścicielowi hotelu, który odmówił wspólnego pokoju dla oficera i jego towarzyszki nałożył grzywnę 10 tysięcy marek za obrazę honoru oficerskiego”.

My wam, Szwaby, pokażemy!

„Rekwizycja samochodów z ulicy przez wojsko jest na porządku dziennym. W poniedziałek 5 bm. zarekwirowała mi komenda miasta samochód, który urzędowo zamówiłem w podróż do Kościerzyny - żalił się starosta z Tczewa. - Zwrócona przeze mnie uwaga dwóm oficerom 46. Pułku Piechoty na częstokroć skandaliczne zachowywanie się pp. oficerów spowodowała wyzwanie mnie na pojedynek przez cały korpus oficerski 46. Pułku Piechoty Strzelców Kresowych”.

Jak wynikało z obszernego pisma, rekwirowano nie tylko samochody, ale i furmanki dla osobistego użytku, zboże, bydło i świnie, a także meble oraz urządzenia domowe. Kiedy jedna z kwater została ogołocona i zniszczona, na zwróconą uwagę i żądanie odszkodowania oficer miał odpowiedzieć: „My wam tutaj pokażemy, Szwaby! Będziemy tak czynili, jak wojska niemieckie w Galicji i Kongresówce sobie postępowały”. A w odpowiedzi na słowa, że „tu jest Polska”, skarżący dowiedział się, że w każdej chwili może zostać aresztowany...

Proboszcz z Góry koło Wejherowa informował o napadzie żołnierzy na pobliską leśniczówkę. Żołnierze zrabowali zapasy zboża, rozbili kancelarię i spalili w piecu akta. Starosta tczewski słusznie przewidywał, że zachowanie wojska będzie miało wpływ na wyniki zbliżającego się plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu, gdzie 21 lipca 1920 roku o przynależności państwowej mieli zdecydować sami mieszkańcy (tylko 5 proc. opowiedziało się za Polską).

<!** reklama>„Ludność polska - pisał starosta - odnosi się wręcz wrogo do żołnierza polskiego - a zwłaszcza do oficera - którego dwa miesiące wstecz na kolanach i ze łzami radości witała. Gdyby dziś w powiecie tczewskim miało przyjść do głosowania, byłby wynik dla Polski klęską straszną”.

Takich i podobnych raportów do dowództwa wojsk w Grudziądzu, do władz wojewódzkich w Toruniu, do Sejmu w Warszawie płynął cały strumień.

Mieszkańcy Pomorza nie zdawali sobie wcześniej sprawy, że stworzony w ich wyobraźni mit o wolnej Polsce musiał brutalnie zderzyć się z rzeczywistością. Że przychodziła do nich Rzeczypospolita wyniszczona wojnami, biedna, bez wykształconych kadr, za to pełna wewnętrznych konfliktów, niechęci i niezrozumienia ludzi z różnych regionów, różnej wiary i różnego poziomu życia. To właśnie Pomorzanie mieli zapłacić za powstanie wolnej Polski cenę najwyższą. Cenę obniżki poziomu życia, zachwiania zasad moralnych i ładu politycznego.

Posłowie ruszają na Pomorze

Już 2 marca klub poselski NPR zgłosił w Sejmie nagły wniosek „w sprawie karygodnego postępowania władz administracyjnych na Pomorzu”. Jednak dopiero 8 lipca cały Sejm poruszyło wystąpienie posła Izydora Brejskiego, brata późniejszego wojewody pomorskiego.

„Żądamy - mówił Brejski - by nasze Pomorze traktowano nie jak dawne Dzikie Pola (...) aby liczono się z istnieniem ludności polskiej, kulturalnej i pracowitej”. Wsparł go ksiądz Feliks Bolt, mieszkaniec Pomorza: „Ideał Polski na Pomorzu najbardziej obniżył żołnierz, który do nas przyszedł (...), to miejsce nie nadaje się, ażeby powiedzieć wszystko, co się tam stało...”

Tego samego dnia jednogłośnie powołana została sejmowa speckomisja, która miała zbadać sytuację na Pomorzu. Udała się ona tam pod koniec lipca, jednak ze względu na najazd bolszewicki, wyniki swych prac mogła zawrzeć w końcowym sprawozdaniu opatrzonym klauzulą „Poufne” dopiero we wrześniu. Sprawozdanie liczyło 41 stron. Niestety, nie zostało nigdy odtajnione, ani nie przedstawione nawet posłom. Wszystko zamieciono pod dywan...

Niby oswobodziciele...

Według ustaleń Komisji Pomorskiej, zrównanie marki niemieckiej z polską zrujnowało doszczętnie całą ludność Pomorza, a „paskarze warszawscy, cywilni i wojskowi, ogołocili kraj literalnie ze wszystkich artykułów pierwszej potrzeby”. Rozgoryczenie potęgował przedłużający się brak podstawowych artykułów żywnościowych, nawet soli, cukru i nafty.

Prócz skarg na urzędników, wiele uwagi poświęcono też wojsku.

„To wojsko, witane z nieopisanym uwielbieniem jako oswobodziciele z jarzma pruskiego, zaczęło tę skromną, cichą, pracowitą ludność traktować jak naród podbity, zachowywano się jak w okupowanym kraju. Chcąc skreślić wszystkie nadużycia wojska na Pomorzu, trzeba by pisać tomy”.

Nieprawne rekwirowanie mienia i zapasów żywności bez pokwitowań, brutalne pobicia, kradzieże, zajmowanie kwater łącznie z usuwaniem mieszkańców w nocy, sprowadzanie prostytutek, nocne pijaństwa na ulicach i w lokalach, usuwanie cywilów z przedziałów, kiedy oficerowie nie mieli miejsc w pociągach, niszczenie łąk, pól i ogrodów przez wypas koni - to tylko niektóre ustalenia komisji.

„Źle musiał się zachowywać oficer polski, jeśli spokojna ludność pomorska dała mu pogardliwe przezwisko „bosy Antek” - konkludowano w sprawozdaniu.

<!** Image 3 align=right alt="Image 76097" sub="Ludność Czerska oczekiwała „z wielką tęsknotą” momentu wkroczenia wojsk polskich. Przed ratuszem licznie zgromadzili się mieszkańcy miasta oraz uczniowie miejscowych szkół. Z chwilą wkroczenia wojska, na domach i gmachach urzędowych pojawiły się biało-czerwone flagi / Fot. Księga pamiątkowa Pomorza">Prace komisji w niewielkim tylko stopniu zmieniły pomorską rzeczywistość.

Jeszcze w październiku 1920 roku Urząd Osadniczy wystosował do Sejmu specjalny memoriał w sprawie Pomorza. Jak wynikało z odbytej wizytacji, „w powiatach zamieszkałych przez ludność kaszubską, gdyby miało tam dojść do plebiscytu, 75 proc. opowiedziałoby się za rządami niemieckimi. Przyczyną jest swawola wojska polskiego”.

Haniebne rządy wojskowych

Jan Karnowski, poeta kaszubski i komendant pomorskiej policji, tak pisał jeszcze w 1922 roku: „Rządy wojskowych były haniebne, równające się rządom soldateski w podbitym kraju. Powiaty nasze graniczne od czasów wojen szwedzkich tak ciężkich chwil nie przechodziły, jak pod opieką strzelców granicznych”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski