Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy muzyk, jeśli nawet nie improwizuje, może znaleźć własny język [wywiad]

Magdalena Jasińska
Łukasz Dyczko niedawno wystąpił w Filharmonii Pomorskiej, pobyt w Bydgoszczy będzie dobrze wspominał
Łukasz Dyczko niedawno wystąpił w Filharmonii Pomorskiej, pobyt w Bydgoszczy będzie dobrze wspominał Magdalena Jasińska
Łukasz Dyczko jest trzecim Polakiem i pierwszym saksofonistą, który zwyciężył Konkursu Eurowizji dla Młodych Muzyków w Kolonii.

Jak się Panu podoba Bydgoszcz?
Bardzo mile będę wspominał to miasto, mieszkałem nad Brdą.

A walory akustyczne sali Filharmonii Pomorskiej?

Świetne. Powiem, że nie spodziewałem się, że ta sala będzie tak brzmieć. Wyglądała na nieco gorszą niż w rzeczywistości się okazała. Generalnie wyjazd i sam koncert oceniam bardzo dobrze.

Kto wybrał w Pana życiu saksofon?
Jako małe dziecko podziwiałem ten instrument, bo moi kuzyni grali na saksofonach. Podobało mi się jego brzmienie - wówczas niekoniecznie klasyczne, a raczej rozrywkowe. Muzyką zacząłem się bawić w wieku trzech lat. Zacząłem grać proste melodyjki na pianinie. Mama wspomina, że jeszcze nie pisałem, a już grałem na pianinie. Później - w wieku ośmiu lat, kiedy chciałem uczyć się w szkole na saksofonie, to niestety nie mogłem, bo byłem za drobny. Nawet nie wiedziałem jak wygląda flet poprzeczny, a poszedłem do klasy fletu. W Gorlicach uczyłem się gry na flecie przez dwa lata, potem już zacząłem naukę gry na saksofonie.

Zobacz też: Marian Dziędziel w bydgoskiej Bohemie

Ale ten flet był dobrą podbudową.
Oczywiście, flet jest instrumentem dętym, sposób palcowania jest bardzo podobny do saksofonu. Sam saksofon jest hybrydą różnych instrumentów.

Gorlice to wyjątkowe miejsce?
Urodziłem się w Gorlicach, ale mieszkałem w małej miejscowości Kobylanka. Gorlice to ciekawe miejsce, mieszkał tam znany muzyk jazzowy Adzik Sendecki, urodziła się Ewa Wachowicz i mieszkał reżyser Jerzy Hoffman.

Potem już Pan wpadł do klasy saksofonu Bernarda Steuera w katowickiej szkole muzycznej.
Tam uczyłem się pięć lat. Było różnie, generalnie ciężko, ale bardzo pracowicie. Oczywiście bardzo rozwinąłem się, za co dziś bardzo dziękuję mojemu profesorowi.

Teraz jest Pan w klasie saksofonu Pawła Gusnara na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie.
Po klasie profesora Steuera muzycy szukają innego spojrzenia na muzykę i trochę swobodniejszego myślenia, aby znaleźć siebie.

Kliknij poniżej i przeczytaj dalszą część wywiadu


Czy w muzyce klasycznej można poszukiwać własnego języka?

Myślę, że tak. Każdy muzyk, jeśli nawet nie improwizuje, a wykonuje muzykę zapisaną w nutach, może znaleźć własny język. Są przecież takie osobowości, które ten język stworzyły jak Martha Argerich, Krystian Zimerman czy Ivo Pogorelic.

Konkursy w Pana życiu odgrywały ważną rolę?

Traktowałem konkursy jako miejsce, gdzie można się pokazać. Ja bardzo się cieszę, gdy ludzie przychodzą na moje występy. Jak moja gra w słuchaczach wzbudzi emocje, to jest motywacją do dalszej pracy. Konkursy były też motywacją do dalszej pracy. Starałem się nie traktować tych występów jak konkurs, chciałem, żeby muzyka, którą wykonuję, była moja. Raz w życiu na konkursie dopadła mnie paraliżująca trema, na szczęście po kilkudziesięciu sekundach trema odeszła, a ja dobrze wypadłem.

Pan nie wygląda na osobę, którą może sparaliżować trema. To było widać podczas Eurowizji w Kolonii.

Tam przybyli moi znajomi z Katowic. Do Kolonii przyjechało 50 osób, ale i było mnóstwo ludzi, którzy chcieli posłuchać naszych występów. Nie lubię atmosfery, kiedy nie widzę publiczności i nie czuję kontaktu z nią, nie wiem wówczas, co mam robić na scenie, dla kogo grać. To mnie krępuję, ale się przyzwyczajam i do takiej sytuacji. Zawsze trzeba się pokazać od jak najlepszej strony. W Kolonii atmosfera była wyjątkowa, byłem tam ponad tydzień, mieliśmy różne zajęcia, trzy próby w idealnych warunkach w filharmonii, a potem dwie próby w plenerze.

Czyli to jest konkurs, który Pan będzie dobrze wspominał?

Ten konkurs podobnie jak Młody Muzyk Roku, organizowany przez TVP Kultura, gdzie rywalizacja schodzi na drugi plan. Nie było dyskryminacji instrumentalnej, gdzie najważniejsze są fortepian i skrzypce. Tu byli najlepsi muzycy w kraju i później w Kolonii najlepsi w Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!