Żeby latać, wystarczy licencja i używany samolot z Niemiec. - Katastrof lotniczych lekkich prywatnych samolotów będzie coraz więcej - ostrzegają specjaliści.
<!** Image 2 align=none alt="Image 177639" sub="Posiadaczem 31-letniej cesny 172N może zostać każdy, kto ma „zbędne” 149 tysięcy. Właśnie tyle kosztuje ten samolot na jednym z portali aukcyjnych
Fot. otomoto.pl">
Dziś kupno samolotu ultralekkiego czy - jak na polskie warunki - już poważnej maszyny w postaci cessny 180 nie jest żadnym kłopotem. Wystarczy mieć 150 tysięcy zł na samolot ultralekki albo 200-250 tys. zł na używaną cessnę.
- Te samoloty kupuje się na Zachodzie jak samochody, z ogłoszeń - mówi Wojciech Łuczak, wydawca magazynu „Raport”, a prywatnie pilot.
Żeby latać, trzeba też mieć licencję, odnawianą co kilka lat.
Problemy zaczynają się, gdy samolot ultralekki jest przewidziany dla dwóch osób ważących po 70 kg, a wsiada do niego dwóch mężczyzn ważących po 90 kilogramów...
Wpada w korkociąg i...
Wciąż trwa wyjaśnianie ostatnich wypadków z udziałem lekkich samolotów i szybowców.
Zderzenie szybowców było przyczyną katastrofy lotniczej, w wyniku której śmierć poniósł 17-letni pilot ze śląskich Żor. Doszło do niego podczas Szybowcowych Mistrzostw Polski w Lesznie. Drugim szybowcem leciała 79-letnia pilotka, Maksymiliana Paszyc.
W minioną niedzielę w Małopolskiem zginęli dwaj 51-letni mężczyźni. Maszyna rozbiła się podczas podchodzenia do lądowania.
<!** reklama>
Tego samego dnia w krakowskiej Nowej Hucie samolot spadł na dom. Z awionetki został ogon i poskręcana kabina, w której spłonął pilot i trzy nastolatki. Budynek również spłonął, na szczęście, jego mieszkańcy zdołali uciec przez okna.
Śmierć pilota
Na szczęście takiego wypadku w Bydgoszczy nie było, o ile nie liczyć pechowego katapultowania się pilota Iskry na Glinkach kilkanaście lat temu - fotel uderzył w dom, pilot zginął.
- Taką sytuacje traktujemy jak katastrofę lądową - mówi Adam Ferek, szef wydziału zarządzania kryzysowego bydgoskiego ratusza. - Na miejscu pojawiają się wszystkie służby, sprawdzamy, ile miejsc wolnych jest w szpitalach, załatwiamy zakwaterowanie poszkodowanym...
W 2009 roku nad lotniskiem bydgoskiego aeroklubu doszło do kolizji dwóch szybowców. Maszyny lądowały awaryjnie.
Trzy lata wcześniej, 26 sierpnia, nad lotniskiem w Bydgoszczy latał FK-12 - samolot klasy specjalnej. Silnik przestał pracować. Zginęli znakomici lotnicy - Janusz Karasiewicz i Karol Kubit.
Przyczyny katastrof są dwie - wynika z analizy raportów Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych: błąd człowieka albo problemy techniczne.
Podczas śledztw okazuje się, że w lekkich samolotach pękają podwozia albo piloci mają bardzo mało wylatanych godzin. Samoloty ultralekkie nie wychodzą z korkociągu, a nawet mają silniki nieprzystosowane do wykorzystywania w lotnictwie!
Tak jak w Europie
- Nie będę się wypowiadał na temat ostatnich wydarzeń - mówi Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny miesięcznika „Skrzydlata Polska”. - Teoretycznie rynek samochodowy mamy dojrzały, ale wypadki się zdarzają. To samo dotyczy samolotów. Katastrof będzie jeszcze więcej, bo będzie więcej prywatnych samolotów. Tylko pamiętajmy, dwudziestoletni samolot to nie to samo, co dwudziestoletni samochód.
Grzegorz Sobczak nie chce uogólnień. Zapewnia, że system szkolenia pilotów w Polsce jest taki, jakiego wymaga Unia Europejska.