Dziś samorządowcy z Koronowa, Mąkowarska i Serocka spotykają się z wiceministrem zdrowia. Chodzi o utrzymanie w przyszłym roku dwóch karetek pogotowia.
Sytuacja ociera się o absurd. Jak informuje Bartłomiej Michałek, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego, jeszcze na początku tego roku Ministerstwo Zdrowia pozytywnie zaopiniowało tzw. plan państwowego ratownictwa medycznego. Dokument określa liczbę karetek pogotowia w województwie, które trzeba utrzymać. Zaplanowano zakontraktowanie 89 pojazdów. - Mamy pieniądze na ich funkcjonowanie - zastrzega rzecznik.
Potem nagle Ministerstwo Zdrowia zmieniło stanowisko. Zdecydowano, że w doraźnych punktach pomocy medycznej w Mąkowarsku i Serocku karetek nie będzie.
<!** reklama>
Mieszkańcy obu gmin zaczęli protestować, bo - ich zdaniem - zlikwidowanie stałych posterunków karetek naraża na szwank ich zdrowie i życie. - Jeśli karetki znikną, będziemy mogli liczyć tylko na śmigłowiec ratunkowy albo dojazd karetki z Bydgoszczy - mówią. - W każdym przypadku czas dojazdu niepomiernie wzrasta.
Karetki z Mąkowarska i Serocka wyjeżdżają ratować ludzi nawet pięć razy dziennie.
Ewa Mes, wojewoda kujawsko-pomorski, przedstawiła Ministerstwu Zdrowia w lipcu analizy dotyczące liczby wyjazdów obu karetek, ale resort podtrzymał swoją decyzję, uznając, że oba pojazdy nie są bardzo eksploatowane.
Mieszkańcy i samorządowcy zebrali setki podpisów pod petycją skierowaną do posłów i ministra zdrowia. - Dziś jesteśmy umówieni na spotkanie w tej sprawie - mówi Stanisław Gliszczyński, burmistrz Koronowa. - Te karetki są potrzebne. Koronowo to największa gmina w Polsce, ma 30 tysięcy mieszkańców, do tego w letnim sezonie dochodzi 28 tysięcy turystów, a przypominam, że nie mamy w Koronowie szpitala. Najgorszym z rozwiązań będzie utrzymanie tych karetek tylko w okresie od wiosny do jesieni...