Kamienica była dobrze znana bydgoszczanom przede wszystkim ze względu na modną restaurację na parterze. Po katastrofie budowlanej przeniosła się ona na Jatki, lecz wtedy była to decyzja wymuszona okolicznościami. Czy obecnie właściciel restauracji będzie zainteresowany powrotem na stare miejsce? Zobaczymy.
Aby jednak tak się stało, najpierw spory wysiłek finansowy muszą udźwignąć właściciele kamienicy (miasto ma w nim 1/3 udziałów). Jako że nie była ona wpisana do rejestru zabytków, nikt nie ma prawnego obowiązku, by im pomóc w gruntownym remoncie. Ale przecież uratowanie tego budynku to nie tylko ból głowy właścicieli. Grodzka to jedna z ważniejszych ulic na bydgoskiej starówce, a kamienicę pod czwórką doskonale widać z głównego traktu spacerowego - ulicy Mostowej. Z tego powodu powrót do świetności nagryzionego przez ząb czasu budynku leży w interesie całej bydgoskiej społeczności. Czasy, owszem, mamy ciężkie, lecz może znajdzie się jakiś sposób, by ulżyć prywatnym współwłaścicielom w odbudowie. Oby tylko nie była to prowizorka.
