Głównym oskarżonym jest Adam S., pseudonim „Smoła”. To on w porozumieniu z Henrykiem L, ps. „Lewatywa” oraz Tomaszem Gąsiorkiem, dawnym dilerem samochodów marki Mercedes z podbydgoskiej Brzozy, miał wykonać zaplanowaną egzekucję, Chodziło o wypłaty odszkodowań.
Bydgoski sąd wydał wyroki skazujące, ale adwokaci oskarżonych m.in. Krzysztof Ogrodowicz i Jacek Dobuis odwołali się do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Ten wytknął sądowi w Bydgoszczy błędy. Dlatego proces toczy się od nowa.
Trzy tysiące
Wczoraj bydgoski Sąd Okręgowy wymierzył wysoką grzywnę szefowi gangu narkotykowego. Tomasz B. - pseudonim Kadafi - ma zapłacić 3 tysiące złotych dlatego, że nie usprawiedliwiając się, nie stawił się na rozprawie.
- Świadek został poprawnie zawiadomiony, nie stawił się, więc sąd nakłada na niego karę pieniężną - stwierdziła przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Anna Warakomska. Co ma „Kadafi” do zabójstwa Karpowicza, nikt nie wie...
Matka „Dina”...
Do sądu przyszedł za to inny świadek. To 53-letni Ryszard K., z zawodu ślusarz. Człowiek karany wcześniej za - jak sam to określa - przestępstwa gospodarcze. Wszyscy - w gronie oskarżonych - się znali z „dzielnicy”.
- Moją matkę na placu Piastowskim wszyscy znają - zeznał przed sądem Ryszard K. Kiedyś miał pseudonim „Dino”. - Kojarzę Adama S. z dzielnicy. Nasze dzieci się znają - mówił, wskazując siedzącego na ławie oskarżonych „Smołę”.
Kto zabił Piotra Karpowicza?
Prokuratura Apelacyjna - obecnie Prokuratura Regionalna - w Lublinie oskarża „Smołę” o to, że 19 stycznia 1999 r. na parkingu za budynkiem PZU przy ulicy Modrakowej na bydgoskich Wyżynach, dwukrotnie strzelając z bliskiej odległości, zabił Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka w bydgoskim oddziale ubezpieczalni.
„Smoła” miał tym samym wykonać polecenie swojego ówczesnego szefa, Henryka M. (obecnie, po zmianie nazwiska - Henryka L.) „Lewatywy”. Ten miał zaś przyjąć pieniądze od zleceniodawcy zamachu, którym z kolei miał być - jak twierdzą prokuratorzy z Lublina - Tomasz Gąsiorek, były diler Mercedesa z podbydgoskiej Brzozy.
- Henryka L. znałem z dyskoteki - wyjaśniał świadek Ryszard K., - Ludzie czuli przed nim respekt, szacunek.
- Kto dokładnie? - pytał sędzia Sławomir Ciężki.
- No, ogólnie był w Bydgoszczy znaną postacią. Jak wchodził na dyskotekę, to wszyscy mówili, że „Lewy” przyszedł - wyjaśniał świadek K. - Nie wiem, może dobrze bił...
Sędzia pytał K., czy kojarzy niejakiego Stanisława R. - To był dzielnicowy terrorysta. Ale nie znałem go bliżej - padła odpowiedź.
Ryszard K. wczoraj na większość pytań nie odpowiedział. Zasłaniał się niepamięcią. Miał to być efekt eksplozji granatu przy jego uchu. Faktycznie, nosi aparat słuchowy...
Jako dziadek
Teraz, jak stwierdził przed sądem, już jest dziadkiem, ma wnuczkę i nie ma zamiaru niczego wymyślać ani ”fantazjować”.
Istotne jest to, że po zabójstwie Piotra Karpowicza zatrzymano go przy Dworcu Głównym w czerwonym „Peugeocie 105”. Policjanci wywlekli go z auta. Problem polega na tym że auto tej marki nigdy nie istniało...
Damska broń
Piotr Karpowicz był dyrektorem Centrum Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka PZU w Bydgoszczy. Zabito go 19 stycznia 1999 roku po południu dwoma strzałami z pistoletu na parkingu przed PZU na ul. Wojska Polskiego w Bydgoszczy. Narzędzia zbrodni nie odnaleziono.
Wiadomo że były to dwa pociski kalibru 6,35 milimetra, co wskazuje na maleńką Berettę. To damski pistolet, łatwy do ukrycia w torebce.
W 2004 roku zarzut podżegania do tej zbrodni usłyszał Tomasz Gąsiorek. O przyjęcie zlecenia w zamian za 50 tys. dolarów oskarżono Henryka L., ps. Lewatywa, znanego bydgoskiego gangstera. Śmiertelne strzały miał oddać Adam S., ps. Smoła. Tomasz Z. miał go wywieźć „czerwonym peugeotem” z miejsca zabójstwa, a Krzysztof B. - zmylić pościg, uciekając innym autem w przeciwną stronę. W akcie oskarżenia były też zarzuty o oszustwa samochodowe.
„Smoła” jest w tej chwili na wolności, pojawia się na każdej rozprawie. Wczoraj jako jedyny usiadł na ławie oskarżonych. Tomasza Gąsiorka i reszty oskarżonych nie było.