Nowe nawierzchnie ulic powinny wytrzymać 8-12 lat. Niestety, często jest inaczej. Jezdnie nadają się do remontu już po kilku latach. Jeśli umowa gwarancyjna wygasła, za naprawy musi płacić miasto.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147090" sub="Według kierowców, drogowcy podczas remontów powinni zwracać większą uwagę na łączenie asfaltu między pasami ruchu. Tam tworzą się ogromne dziury Fot. Dariusz Bloch">Część ulic, które mają zaledwie kilka lat, już nadaje się do kapitalnego remontu. - Firma budująca Kamienną odwaliła fuszerkę - denerwuje się pan Jarosław ze Śródmieścia. - Prawie na całym odcinku między Gdańską a Wyszyńskiego, pomiędzy dwoma pasami ruchu, roi się od dziur, które już przypominają koryta. Nie dziwiłbym się, gdyby takie obrazki można było zobaczyć na starych ulicach. Ale akurat tę drogę budowano w 2000 roku. Mam wrażenie, że nikt nie patrzy wykonawcom na ręce.
Ratusz zapewnia, że jest inaczej - Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej wydłużył w ostatnich latach okres gwarancji, zarówno na nowe ulice, jak i również na remonty cząstkowe - mówi Krzysztof Kosiedowski z zespołu prasowego UM. - W wypadku nowo budowanych arterii, czas ten został wydłużony z trzech do pięciu lat, natomiast w przypadku remontów - z dwóch do trzech lat.
GDDKiA, opiekująca się drogami krajowymi w regionie, żąda od wykonawców 3 lat gwarancji. Według kierowców, obecne rękojmie nie wystarczają. - Przecież drogowcy sami twierdzą, że ulica bez remontu powinna wytrzymać 8-12 lat. Tymczasem wystarczy spojrzeć, co się dzieje z nowymi jezdniami. Rejewskiego, mimo wykonanych napraw, po każdej zimie jest dziurawa jak sito. Fordońska między wiaduktami a Łowicką to prawdziwy tor przeszkód. Na Łęczyckiej nowy dywanik wytrzymał zaledwie 4-5 lat. Nie brakuje też ulic, które powinny zostać naprawione w ramach umów gwarancyjnych - wyliczają bydgoszczanie.
<!** reklama>- Fordon ma wyjątkowego pecha - twierdzi kolejny Czytelnik. - Nie dość, że najważniejsze ulice są dziurawe, to jeszcze nawet tam, gdzie w ostatnich latach prowadzono prace, pojawiają się wyrwy i pęknięcia nawierzchni. Pęka asfalt na skrzyżowaniu Twardzickiego ze Skarżyńskiego i na rondzie na Przylesiu. Gdyby masę asfaltową lano na całej szerokości jezdni, nie byłoby tylu problemów.
Drogowcy na razie jednak nie zamierzają rezygnować z połowicznych remontów. - Wykonywanie nawierzchni tzw. metodą bezszwową wiązałoby się z koniecznością wyłączenia z ruchu ulicy na całej szerokości. Niezbędne byłoby organizowanie objazdów, które znacznie wydłużyłyby czas przejazdu przez miasto. Wykonywane w tej chwili prace w oparciu o metodę z tzw. szwem, umożliwiają przejazd pojazdów na jednym z pasów ruchu, mimo prowadzonych prac - dodaje Krzysztof Kosiedowski.
Zgłoś dziurę
- Drogowcy czekają na sygnały naszych Czytelników w sprawie uszkodzonych nawierzchni.
- Swoje uwagi można zgłaszać pod nr tel. 52 582 32 14 lub 52 582 23 15.