Czy mieszkańcy pobliskich gmin powinni wnosić wyższe opłaty za miejskie usługi niż mieszkańcy Bydgoszczy? W Warszawie wątpliwości, że przyjezdni powinni płacić więcej, nie mają.
<!** Image 3 align=none alt="Image 219492" sub="Fot.: Dariusz Bloch">
Pomysł jest tyleż prosty, co kontrowersyjny. Miasto stołeczne zaproponowało tzw. kartę warszawiaka. Jej posiadacz będzie miał nie tylko zniżkę w komunikacji miejskiej, ale również tańsze wejściówki do instytucji kultury, na baseny, a także pierwszeństwo w dostępie do przedszkoli. Warunek jest jeden - trzeba rozliczać się z PIT w stolicy, a nie jak wielu pracujących w Warszawie przyjezdnych - w swoich miejscowościach.
<!** reklama>
Czy w Bydgoszczy podobny scenariusz jest możliwy?
Ratusz od dawna narzeka, że wyprowadzający się z Bydgoszczy mieszkańcy osiadają w podbydgoskich gminach i tam płacą podatki, co nie przeszkadza im w korzystaniu z miejskiej infrastruktury, w tym z przedszkoli i żłobków.
- Na dzisiaj takich planów nie ma. Nie można wykluczyć jednak, że zostaną zastosowane w przyszłości. Trzeba zwrócić jednak uwagę na fakt, że taka ulga może być sprzeczna z konstytucją. Wątpliwości prawne powodują wstrzemięźliwość we wdrażaniu tego pomysłu - twierdzi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta.
Dla części internautów pomysł wydaje się oczywisty. - Skoro ktoś korzysta z infrastruktury miasta, ale się do niej nie dokłada, powinien zapłacić więcej - nie ma wątpliwości pan Marcin z Bydgoszczy.
- Nie mieszkam w Bydgoszczy, ale tu pracuję. Zarobione w Bydgoszczy pieniądze wydaję głównie w mieście - tu robię zakupy, tu chodzę do teatru i wpadam na piwo ze znajomymi. Dlaczego miałbym płacić jeszcze więcej za miejską komunikację? - za irytujący pomysł uznał pan Jarosław z Koronowa. (BOB)
