Sejmowa Komisja Sportu nie zbierze się w Bydgoszczy 7 września. Czy Bydgoszcz straci coś na skróceniu kadencji Sejmu?
Wyjazdowa sesja posłów miała być okazją do przekonania ich, że także Bydgoszcz winna skorzystać na organizacji Euro 2012. Jednak tego dnia akurat Sejm debatował będzie nad samorozwiązaniem, więc posłów w Bydgoszczy raczej nie zobaczymy.
- O tym, że będzie ważne głosowanie w Sejmie, wiadomo nie od dziś, trzeba więc było tak to zorganizować, żeby przyjechali wcześniej - uważa posłanka Teresa Piotrowska z PO. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ściągnąć do Bydgoszczy komisję w nowym składzie po wyborach. Nie ma jednak co ukrywać, że bydgoska przyszłość Euro 2012 leży w Warszawie. Spokojniejsi byliśmy o nasz udział w euro, gdy szefował tam Maciej Grześkowiak. Impreza jest wspólną sprawą i źle się stało, że rząd izolował opozycję przy jej organizacji. Mam nadzieję, że jeśli PO zwycięży, to będzie angażować specjalistów nie patrząc na ich przynależność - mówi posłanka.
<!** reklama left>Poseł Andrzej Walkowiak, pomysłodawca ściągnięcia posłów do Bydgoszczy, widzi sprawę nieco inaczej.
- Mam zgodę marszałka Sejmu, mam już nawet przygotowany autokar dla parlamentarzystów. Niestety, są zajęci sprawami związanymi z głosowaniem. Jestem już po wstępnych rozmowach i będę się starał ściągnąć do nas w sobotę, 8 września, minister Elżbietę Jakubiak. Trochę mi żal tego Sejmu, bo pewne rzeczy zostały zapoczątkowane, idą w dobrym kierunku. A teraz pewne ustalenia staną się nieaktualne i trzeba będzie robić wiele rzeczy od nowa.
- Może inni lepiej zadbają o miasto, a to towarzystwo niech zajmie się inną robotą - nie owija w bawełnę poseł Sławomir Jeneralski. - Przez dwa lata w regionie ubywało inwestycji, za przykład niech służą trasa S10 lub nasze lotnisko. Obecni posłowie gorzej sobie radzili niż ci z poprzedniej kadencji. Wystarczy tylko spojrzeć, co dla Bydgoszczy zrobił minister Janusz Zemke.
