Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden proces, dwie śmierci

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Bydgoszczanom zaraz po wojnie obiecywano procesy hitlerowskich zbrodniarzy dobrze znanych w mieście, np. burmistrza Kampego. Nic jednak z tego nie wyszło. Niejako w akcie zadośćuczynienia 18 października 1949 roku rozpoczął się przed trybunałem Sądu Apelacyjnego w Bydgoszczy proces Richarda Hildebrandta i Maksa Henzego.

Bydgoszczanom zaraz po wojnie obiecywano procesy hitlerowskich zbrodniarzy dobrze znanych w mieście, np. burmistrza Kampego. Nic jednak z tego nie wyszło.

<!** Image 2 align=none alt="Image 185959" >

Niejako w akcie zadośćuczynienia 18 października 1949 roku rozpoczął się przed trybunałem Sądu Apelacyjnego w Bydgoszczy proces Richarda Hildebrandta i Maksa Henzego. To naciąganie procesu do miejscowych realiów widoczne było już w akcie oskarżenia, bardzo zdawkowym i ogólnikowym, a nawet w pewnym momencie nonsensownym.

<!** reklama>

Hildebrandt, wyższy dowódca SS i policji w prowincji Gdańsk – Prusy Zachodnie, oskarżony został o udział w organizacji przestępczej SS, gdzie doszedł do stopnia generała i sprawowanie funkcji pełnomocnika komisarza Rzeszy ds. umacniania niemczyzny. „Pełniąc te funkcje, oskarżony brał udział w dokonywaniu zabójstw osób spośród polskiej ludności cywilnej, a zwłaszcza spośród czynnych działaczy robotniczych i ludowych, eksterminacji Polaków i Żydów drogą aresztowań i osadzania w obozach koncentracyjnych, przez masowe wysiedlania na roboty, wywożenie dzieci polskich do Rzeszy w celu ich germanizacji, a wreszcie przez wynaradawianie Polaków i przywłaszczanie ich mienia” - brzmiało oskrażenie.

Henze to były prezydent policji w Bydgoszczy, „na którym to stanowisku brał udział w masowych zabójstwach polskiej ludności miasta w pierwszych dniach września 1939 r. Henze odpowiedzialny jest za morderstwa dokonane w czasie tzw. „krwawej niedzieli” (sic!). W publicznym przemówieniu na rynku bydgoskim podżegał hitlerowców do kontynuowania mordowania Polaków. Skutkiem tego przemówienia było wzmożenie akcji mordowania ludności polskiej”.

Hildebrandt podczas wojny stale przebywał w Gdańsku lub w Berlinie.

Dlaczego sądzony był w Bydgoszczy, tego w 1949 roku nie wyjaśniono.

Hitlerowiec już na początku procesu usiłować zanegować sens aktu oskarżenia, twierdząc, że niedawno został skazany przez międzynarodowy trybunał w Norymberdze na 25 lat również za zbrodnie w Polsce, za które miał być teraz powtórnie sądzony. Prokurator dowodził jednak, że trybunał norymberski nie był międzynarodowy, tylko amerykański i że 25 lat Hildebrandt dostał za zbrodnie popełnione w czasie pełnienia przez niego funkcji w centralnym urzędzie SS ds. rasowych i przesiedleńczych.

Jestem niewinny

Spór zakończył się po myśli oskarżycieli. Trybunał w Norymberdze okazał się amerykański.

W czasie procesu Richard Hildebrandt wskazywał na liczne przykłady pomocy udzielonej Polakom, przychodzącym do niego po pomoc. Zaprzeczał, jakoby gratulował Ludolfowi von Alvenslebenowi wyników akcji mordowania przez Selbstschutz Polaków na Pomorzu, nie decydował też w żaden sposób o skali i przebiegu akcji wysiedleńczej z Pomorza.

Liczni zeznający przed sądem świadkowie mówili o zbrodniach niemieckich w Bydgoszczy i okolicach bardzo ogólnie. Między innymi leśniczy Bolcek i rolnik Rogalski - o Tryszczynie, Piotr Godek - o torturach i rozstrzeliwaniach na terenie koszar artyleryjskich w Bydgoszczy, Eugeniusz Jackowski - o egzekucjach w Dolinie Śmierci pod Fordonem. Nie było tam żadnych konkretów, jednak czas okupacji był wtedy tak świeżą raną, że nie było mowy o obiektywizmie i drobiazgowości przewodu sądowego.

Świadek Feliks Wiśniewski zeznawał o częstych odwiedzinach Hildebrandta w Sztutowie i stanowczo stwierdzał, że do 1941, do przejęcia obozu przez władze w Berlinie, o wszystkim decydował właśnie Hildebrandt. Ten z kolei twierdził, że o wszystkim decydowało gestapo, a on starał się ulżyć doli więźniów i nawet spowodował zwolnienie niektórych.

Medal za mord

Świadek Jan Sentkowski, pracownik bydgoskiego kasyna, twierdził, że słyszał od graczy gestapowców, iż po każdej wizycie szefa bydgoskiego gestapo Ruksa u Hildebrandta wzmagał się terror i że Hildebrandt odznaczył Kurta Czecha medalem za zamordowanie 500 Polaków. Potem liczni świadkowie - więźniowie obozów hitlerowskich, przedstawiali ich okropności.

Po ośmiu dniach w procesie nastąpiła tygodniowa przerwa na zapoznanie się Hildebrandta z dokumentami. Potem przerwa została przedłużona do 31 października. Mimo jednoznacznej wymowy dokumentów, Hildebrandt podtrzymał, że nie miał wpływu na to, co działo się w Stutthofie.

Potem zeznawał prof. Karol Pośpieszalski z Poznania, który wyjaśnił mechanizm funkcjonowania władzy hitlerowskiej i zakres jej odpowiedzialności w okupacyjnej Polsce, czym całkowicie zaprzeczył twierdzeniom oskarżonego.

To pomyłka

Hildebrandt replikował twierdząc, że mimo powszechnej praktyki to on jeden właśnie przeciwstawiał się wysiedlaniu Polaków i żądał od gestapo cofnięcia transportów. Jego słowa wywoływały głośny pomruk na sali, obserwatorzy procesu dawno już przestali wierzyć w jego słowa.

Max Henze również nie przyznał się do zarzutów. Winę za „krwawą rzeź” w Bydgoszczy zrzucił na Himmlera i jego specjalnego wysłannika Alvenslebena oraz na gen. Braemera. Jak twierdził, wywołując na sali wesołość, do wstąpienia do SS został zmuszony, potem miał być karnie zwolniony z SS za głoszone poglądy, a jego nazwisko w ewidencji pozostało wyłącznie na skutek błędu. Udowodniono mu jednak wierną służbę do końca wojny i liczne zaszczyty, które Henzego za to spotkały.

4 listopada 1949 roku przewód sądowy został zamknięty. Głos zabrali prokuratorzy, którzy domagali się wymierzenia „sprawiedliwej kary, takiej, która chociażby w części zadośćuczyniła krzywdom wyrządzonym narodowi polskiemu i jednocześnie była ostrzeżeniem dla tych, którzy by chcieli wywołać nową pożogę i nowe okrucieństwa”. Obrońcy prosili z kolei „o wyrok sprawiedliwy, aby mógł być zapisany chlubnie w historii sądownictwa polskiego”.

7 listopada po 11-dniowym procesie sąd orzekł, że wina obydwu podsądnym została udowodniona. Obydwaj skazani zostali na karę śmierci. Sąd Najwyższy wyrok utrzymał w mocy.

Powieszony w By 10 marca 1951. Ponoć razem z Hildem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!