Szczyt bliskowschodni w Warszawie to dla jednych sukces polskiej dyplomacji, dla innych porażka, patrząc na skład zagranicznych delegacji, które zjawiły się w Polsce. Jak Pan go ocenia?
- W związku ze szczytem niepokoją mnie dwie sprawy. Pierwsza to fakt, że nie ma na nim przedstawicieli Iranu, Rosji i Turcji, które to państwa są głównymi aktorami wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Jak wyobrażamy sobie rozwiązanie problemów w tej części świata bez obecności tych państw doprawdy nie wiem. Druga kwestia to stanowisko Unii Europejskiej w sprawie Iranu, które znacząco różni się od tego, które prezentują USA. Ogólnie mówiąc, Unia stawia na dialog i współpracę, USA stawiają na konfrontację i źle stałoby się, gdybyśmy teraz byli państwem, które wprowadza rozłam w politykę unijna w tej sprawie.
Niektórzy uważają, że ten szczyt popsuje bardzo dobre dotąd relacje Polski z Iranem...
- Nie jesteśmy jedynie pośrednikiem, jak usiłuje się nam wmówić, tylko stajemy po jednej ze stron konfliktu. Iran tak szybko tego nie zapomni, spodziewam się więc, że ochłodzenie stosunków z tym krajem będzie długoterminowe.
Przy okazji szczytu podpisano umowę na dostawę amerykańskiego systemu artylerii rakietowej HIMARS
- Sam zakup systemów rakietowych oceniam oczywiście pozytywnie. Szkoda natomiast, że przez 30 lat będziemy klientem dostaw amerykańskich dla tych systemów. W zakupie i późniejszej obsłudze systemu nie uczestniczy bowiem żadna polska firma zbrojeniowa.
Flash Info odcinek 2 - Tragiczny wypadek na A1, komisariat obrzucony koktajlami mołotowa!