Abramczyk Polonia Bydgoszcz już zakończyła sezon (w półfinałach z ROW przegrała 87:93) To oznacza, że na kolejny sezon zostanie na zapleczu i to bez swojego wychowanka i najlepszego zawodnika rozgrywek Wiktora Przyjemskiego. Junior Polonii potwierdził odejście tuz po meczu z ROW i ze łzami w oczach pożegnała się z bydgoskimi kibicami.
Z Abramczyk Polonią pożegna się więcej zawodników. Przesądzone jest pewnie zakończenie współpracy z Davidem Bellego, który zupełnie nie sprawdza się w roli lidera. Znacznie gorszy od oczekiwań sezon ma również Kenneth Bjerre.
Na przedłużenie umowy może liczyć ponoć Mateusz Szczepaniak, nie wykluczone, że w przypadku braku alternatywy - również Andreas Lyager.
Polonia bardzo potrzebuje wzmocnień, które w sezonie 2024 pozwolą znów skutecznie walczyć o elitę. Prezes klubu Jerzy Kanclerz zdradził, że sprawy kontraktowe na sezon 2024 są w większości dopięte.
Listę życzeń bydgoskich kibiców (a pewnie i prezesa klubu) otwierał Krzysztof Buczkowski. Zawodnik Falubazu ma udany sezon (średnia 11 pkt na mecz). Choć on sam zapowiadał, że może zostać w Zielonej Górze po awansie, z nieoficjalnych informacji wynika, że po latach może wrócić do Bydgoszczy.
Do Bydgoszczy trafić ma także jeden z dwóch tegorocznych liderów Landshut Devils - Kai Huckenbeck lub Dimitri Berge. Obaj to zawodnicy z czołówki I ligi (odpowiednio siódmy i jedenasty zawodnik w zestawieniu), ponadto świetnie czują się na bydgoskim torze.
Na liście zawodników wiązanych z Bydgoszczą są jeszcze Luke Becker, Tim Sorensen (U-24) czy Krzysztof Lewandowski.
Łakomym kąskiem dla Polonii mógłby być Nicki Pedersen. Duńczyk to świetna żużlowa marka, wciąż ma ambicje na walkę z najlepszymi, ale jego możliwości mocno wyhamowały kontuzje. W tym roku w barwach GKM Grudziądz świetne występy przeplatał z fatalnymi i choć zadeklarował chęć pozostania w GKM, wszystko wskazuje na to, że będzie musiał zmienić otoczenie. Nie wiadomo, czy chętnych na zatrudnienie go znajdzie w PGE Ekstralidze (Falubaz?), a wtedy może rozważyć ofertę z I ligi. Zejście na niższy szczebel rozgrywek może jednak słono kosztować. Prezes klubu Jerzy Kanclerz nie potwierdzał rozmów z Duńczykiem, choć wieść niesie, że sondował go w trakcie jednego z turniejów GP.
