MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak tu nie kochać naszych pijaczków!

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Takie dzielnice niby są w każdym mieście. Tyle że różnica skali jest potężna. Bo podobnie jak nasze dzielnice rezydencji odstają od tych amerykańskich, tak tamtejsze mroczne rejony miast nie są domeną swojskich lujów i pijaczków, ale gangów i karteli.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Takie dzielnice niby są w każdym mieście. Tyle że różnica skali jest potężna. Bo podobnie jak nasze dzielnice rezydencji odstają od tych amerykańskich, tak tamtejsze mroczne rejony miast nie są domeną swojskich lujów i pijaczków, ale gangów i karteli.

Jak to jest być policjantem w takim miejscu? Tam, gdzie robota przypomina służbę na froncie, bo strzelaniny w ciągu miesiąca trafia się tu tyle, ile normalnym policmajstrom w całej karierze? Jak takie permanentne „dotknięcie zła” zmienia ludzi? Między innymi o tym są „Bogowie ulicy”, film zaskakujący i to pod wieloma względami. Zaskakujący na szczęście pozytywnie.

<!** reklama>Dawno nie oglądałem filmu tak cieplutko traktującego zwyczajnych policjantów. W końcu nawet komercyjne produkcje przyzwyczaiły nas do tego, że z jednej strony obok dobrych stróżów prawa eksponuje się zawsze tych złych, leniwych i skorumpowanych, a z drugiej portretuje ich ofiary bardziej jako biedaczyny, których mama nie kochała, niż ludzi po prostu złych. Tu mamy sytuację frontową. Dobrzy policjanci bronią nas przed nimi - niegodziwcami, którzy postawili na przemoc.

Zaskakująco jednokolorowe są też portrety głównych bohaterów - młodych policjantów, każdego dnia oglądających rzeczy niewyobrażalne dla nas, zwyklaków. Dzieciaki powiązane taśmami, żeby nie przeszkadzały w libacjach, przerażone ofiary handlu ludźmi, poszatkowane ciała, makabryczną obojętność na cierpienie... Moglibyśmy w ciemno zakładać, że zobaczymy film o tym, jak mrok ogarnia też policjantów, jak uciekają w przemoc i patologię. Bo tak kończy się zwykle „dotykanie” zła. I nawet początkowo mamy takie wrażenie, kiedy brutalny świat miesza się z niedojrzałością głównych bohaterów. Tyle że panowie dojrzewają, z chłopaków zmieniają się w facetów, a w ich życiu zaczyna dominować docenianie tych najważniejszych pozytywnych wartości: miłości, lojalności, odpowiedzialności. Nie wpadają w używki, ale zakładają najnormalniejsze rodziny, kochają żony. I o dziwo specjalnie nie czujemy w tym fałszu. Bardzo to tradycjonalistyczne? A jak. Pod tym filmem spokojnie mógłby się podpisać Clint Eastwood, przynajmniej jeśli chodzi o treść. Bo jeśli chodzi o formę - to już niekoniecznie.

To bowiem kolejne zaskoczenie - film udawać ma narrację dokumentalno-youtube’ową. Stąd masa zdjęć niby z kamery trzymanej przez bohaterów, zamontowanej w samochodzie, itd. No i cóż... Póki się do tego nie przyzwyczaimy, jest to męczące, oko biega nam po ekranie i, mówiąc szczerze, nie do końca widzimy sens tego biegania.

A oglądamy opowieść o dwóch policjantach, pilnujących prawa w najbardziej podłych dzielnicach Los Angeles. Widzimy ich przy pracy, w domach, słuchamy ich wynurzeń i żartów. To zwyczajni ludzie, ze zwyczajnymi problemami młodych żonkosiów, zwyczajnymi ambicjami, tyle że z niezwyczajną robotą. Niestety, są dobrzy w tym, co robią, podpadają więc bandziorom bardzo dużego kalibru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!