Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak stocznia Lloyda Bydgoskiego zmieniła się w klub Fabryka Lloyda

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Fabryka Lloyda - koncert w wyremontowanej hali dawnej stoczni. Publiczność i muzycy chwalą sobie ten klimat
Fabryka Lloyda - koncert w wyremontowanej hali dawnej stoczni. Publiczność i muzycy chwalą sobie ten klimat materiały promocyjne Fabryki Lloyda
Kiedyś budowano tam parostatki i goszczono ministra robót publicznych. Dziś w hali dawnej stoczni działa klub, który stał się znany nie tylko w mieście

Lloyd Bydgoski przez prawie pół wieku, do wybuchu drugiej wojny światowej, był gospodarczą chlubą Bydgoszczy. Jego sztandarowy obiekt produkcyjny, hala stoczni i fabryki maszyn przy ul. Fordońskiej 156, pod koniec XX wieku popadł w ruinę. Dziś znów cieszy oko i służy ludziom jako klub Fabryka Lloyda.

Lloyd Bydgoski w okresie międzywojennym, chociaż przede wszystkim zajmował się transportem towarów, prowadził także działalność rozrywkową. Swój tabor rzeczny udostępniał bowiem mieszkańcom miasta. W niedziele i święta holowniki parowe zamieniały się statki spacerowe. Nie wymagało to dużych zmian - jak pisze Stefan Pastuszewski w pracy „120 lat paropływów” - „wystarczyło na pokładzie ustawić ławki, rozciągnąć daszek przed odrzutami z komina, umaić gałązkami nadbudówki”.

Wielki dzień na Kapuściskach Małych

Lloyd Bydgoski prowadził urozmaiconą działalność gospodarczą. Do spółki należały na przykład tartak, cegielnia, gorzelnia czy pola uprawne. Jednak najważniejszy bodaj dzień w historii Lloyda Bydgoskiego związany jest z produktami wykonanymi w stoczni przy Fordońskiej, w dzielnicy nazywanej wówczas Kapuściskami Małymi. Otóż w 1929 roku w stoczni Lloyda powstały lodołamacz „Wrobna” i transportowiec „Gniew”. Wodowanie obu parostatków odbyło się 21 grudnia podczas uroczystości otwarcia nowo wybudowanego jazu na Brdzie obok kościoła farnego i nowej elektrowni w Jachcicach, w budowie której Lloyd miał również swój udział. Do Bydgoszczy przybył wówczas m.in. minister robót publicznych Jędrzej Moraczewski. Goście zwiedzili stocznię Lloyda i wzięli udział w zorganizowanym przez firmę przyjęciu w hotelu „Pod Orłem”.

Jak stocznia Lloyda Bydgoskiego zmieniła się w klub Fabryka Lloyda

Przez całe międzywojnie Miasto Bydgoszcz było udziałowcem Lloyda Bydgoskiego, najpierw mniejszościowym, potem większościowym. Nic dziwnego zatem, że w radzie nadzorczej spółki zasiadali kolejni prezydenci miasta. Wielki Kryzys na początku lat trzydziestych mocno podkopał finansowe fundamenty firmy. Udało się jej jednak przetrwać zły czas i pod koniec lat trzydziestych powrócić do dobrej kondycji. Pełną parą, chociaż pod zmienioną nazwą - Bromberger Schleppschiffahrt - spółka działała też niemal do końca drugiej wojny.

Po jej zakończeniu, na mocy rozporządzenia ministra komunikacji z 7 marca 1945 r., ustanowiono nad firmą przymusowy zarząd państwowy, natomiast ustawa z l8 kwietnia 1955 r. o uwłaszczeniu przekazała firmę na rzecz Skarbu Państwa. Jej kompetencje przejęła natomiast Żegluga Bydgoska, zajmująca się już wyłącznie transportem rzecznym.

Załamanie tej branży rozpoczęło się w latach osiemdziesiątych. Żegluga Bydgoska stanęła w miejscu, nie inwestowała, jej majątek tracił na wartości. Sytuacja nie poprawiła się także po przejściu do gospodarki rynkowej.

Młody biznesmen wchodzi do gry

Na początku lat dziewięćdziesiątych Łukasz Gliński, wówczas jeszcze student, upatrzył sobie okolice dawnej stoczni Lloyda Bydgoskiego jako miejsce do założenia swej pierwszej firmy - hurtowni handlującej środkami czystości.

- Na terenie przy ul. Fordońskiej, należącym wówczas do Żeglugi Bydgoskiej, znajdowały się warsztaty i magazyny. Część z nich w 1993 roku wydzierżawiłem - wspomina Łukasz Gliński. - Długo wierciłem dziurę w brzuchu prezesowi Żeglugi, aby mi te działki sprzedał. Niestety, nie chciał. Przeniosłem więc firmę gdzie indziej, ale sentyment do tego miejsca pozostał. Gdy więc kilkanaście lat później wreszcie pojawiła się możliwość wykupu, skorzystałem z niej.

A potem nastały ciężkie lata ratowania poważnie nadgryzionego zębem czasu zabytku przed ruiną. Przygotowanie dokumentacji w porozumieniu z konserwatorem zabytków trwało dwa lata. Najwięcej zachodu (i pieniędzy) wymagał oczywiście remont głównej hali stoczni. Rozpoczął się na początku 2016 roku, a zakończył u progu lata roku 2020.

Remont podzielony został na etapy. W pierwszym trzeba było wymienić dach, który przypominał ser szwajcarski, i wzmocnić ściany.

- Do tych zadań musieliśmy znaleźć starych, dobrych fachowców, na przykład cieśli, którzy mieli pojęcie, jak się kiedyś takie obiekty budowało - tłumaczy Łukasz Gliński. - Udało się. Nowy dach jest dokładnym odwzorowaniem poprzedniego. A odrestaurowany budynek do dziś budzi zainteresowanie byłych pracowników Żeglugi Bydgoskiej, którzy odwiedzają go w ramach sentymentalnych wycieczek.

Na tym etapie właściciel przyszłej Fabryki Lloyda nie wiedział jeszcze dokładnie, do czego zmierza. Postanowił wprawdzie, że budynek nie będzie stał pusty, tylko ma służyć ludziom. Ale jak?

Decyzja zapadła mniej więcej w połowie remontu. Dalszy przebieg prac podporządkowano adaptacji hali na klub. Postawiono na jakość. Pojawiła się profesjonalna scena, aparatura do profesjonalnego nagłośnienia i oświetlenia.

- Przyjąłem założenie, że będzie to budynek mogący spełniać wiele funkcji. I to dziś jest mocną stroną Fabryki Lloyda. Można tu zaprosić do 800 osób na koncert, ale można też, po zajmującej niewiele czasu zmianie aranżacji wnętrza, wystawić sztukę teatralną, urządzić spotkanie biznesowe czy wesele. Jest to zatem nie tyle klub, co obiekt eventowy - mówi szef Fabryki. - Znajomi z branży na początku kręcili głowami, nie wierząc w biznesowe powodzenie takiej koncepcji. Ale z czasem przyznali mi rację. To idealne rozwiązanie na niepewne czasy. Kiedy na jeden typ działalności nie ma zapotrzebowania, bez kłopotu można tu przestawić się na inny.

Pod różny wiek i różne gusta

Trudne czasy nadeszły, zanim jeszcze klub zaprosił pierwszych gości. Otwarcie miało miejsce na początku lipca 2020 roku - już w okresie pandemii. Trzeba było zrezygnować z planów masowej imprezy z przytupem. Zastąpiła ją skromniejsza, ale również z muzyką na żywo.

Kolejne miesiące nie były lepsze. Z powodu koronawirusa klub był albo zamknięty, albo musiał działać na pół gwizdka. Dopiero ten rok zapowiada się lepiej.

- Mimo pandemii, mam wrażenie, że dobrze wykorzystaliśmy ten czas - podsumowuje Łukasz Gliński. - Fabryka Lloyda stała się miejscem znanym i dobrze kojarzonym nie tylko w okolicach Bydgoszczy. Muzycy sami zaczynają się do nas zwracać z pytaniami o organizację koncertu. Ciepłe słowa płyną też od publiczności. Ludziom podoba się postindustrialny wystrój wnętrza. Mówią, ze kojarzy im się ze znanymi klubami na Zachodzie.

Fabryka ma ambicję trafiać do ludzi w różnym wielu i o różnych gustach. W najbliższych planach jest piknik na Dzień Dziecka, integrujący małych Polaków i Ukraińców. A we wrześniu spotkają się tu panie podczas Babiego Lata. Na scenie wystąpi muzyczna gwiazda, wcześniej będzie można skorzystać z porad specjalistów z różnych dziedzin, być może pojawi się mammobus.

Regularnie będą się tu także odbywały koncerty charytatywne dla Ukrainy. Cykl zainicjowały 31 marca zespoły ROAN i Golden Life.

Inną pasją Łukasza Glińskiego są kajaki. Od pięciu lat organizuje Kayakmanię - weekendowy piknik, połączony z nauką pływania na tym sprzęcie. W 2018 roku podczas Kayakmanii Bydgoszczy udało się trafił do Księgi rekordów Guinnessa. W paradzie na Brdzie wzięło wtedy udział 329 kajaków. Teraz Łukasz Gliński przyznaje, że marzy mu się pobicie tego rekordu.

Od ubiegłego roku Kayakmania odbywa się w pobliżu Fabryki Lloyda, połączona z przeglądem piosenki turystycznej. Przed rokiem uczestników bawiła Wolna Grupa Bukowina. Kto będzie gwiazdą tego lata, Łukasz Gliński jeszcze nie zdradza. Pewne jest, że latem odbywać się będzie wiele koncertów i zabaw na świeżym powietrzu. Wtedy scenę buduje się pod chmurką, a spory trawnik przed klubem zamienia się w widownię.

Właścicielowi Fabryki Lloyda, owszem, marzą się koncerty topowych muzyków z zagranicy, ale równie dużym wyzwaniem jest dla niego eksperymentowanie z nowymi pomysłami imprez. Pewnie jeszcze nie raz zaskoczą nimi bydgoszczan.

Jak stocznia Lloyda Bydgoskiego zmieniła się w klub Fabryka Lloyda
materiały promocyjne Fabryki Lloyda
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera