Kandydat na posła z „Centrum”. Tyle w ulotce o nim samym. Reszta to cytaty z „Kwiatów polskich” Tuwima i Biblii. „Zaprawiajcie się w dobrym...” - to pierwszy cytat, który Marian Peka w czyn zamienił.
<!** Image 2 align=right alt="Image 6199" >Stało się to w ubiegłą sobotę. W samo południe ciszy wyborczej. Siostra Mariana Peki, Barbara, zdejmowała ulotki wyborcze brata z bramy domu, kiedy ten wpadł w szał. - Pobił mnie, a kiedy już leżałam na schodach, skopał - dowodzi, demonstrując liczne obrażenia i lekarską obdukcję. „Obrzęki, otarcia, podbiegnięcia krwawe” - punktuje lekarz. - I ból - dodaje ona sama. Ten w sercu, bo razy pochodziły od brata. I ten fizyczny, bo brat „zaprawiał się w dobrym” traktując ją kopem z buta-drewniaka.
Tyłkiem podłogę poznała...
...przyznaje kandydat na posła. Innym faktom zaprzecza. - Nie ma sińców ani zadrapań - twierdzi, choć te nadal są na ciele siostry. - Jej się ulęgło w głowie, że jak cisza wyborcza, to plakaty trzeba zrywać - wywodzi. - A plakaty są pod ochroną.
Dlaczego Barbara ulotki zrywała? - Sama nie wiem - mówi. - Cisza wyborcza była, chciałam zrobić porządki. Dom jest w dwóch trzecich moją własnością, brat za nic nie płaci. Odpowiada mu status bezrobotnego. Przybił ulotki, niszcząc bramę, choć mógł je przykleić taśmą. O zgodę nie spytał...
Gdyby wiedziała, jak to się skończy, nigdy by tego nie zrobiła.
- Niedługo we własnym domu oddychać mi nie będzie wolno - Marian Peka nie kryje, że stosunki rodzinne ma złe. - Bez prądu żyję, toaletę przede mną zamykają. Mam już 54 lata i porządki w domu czas zrobić. Sprawę sądową matce i siostrze wytoczę. O psychiczne i ekonomiczne znęcanie się nade mną - zapowiada.
„ Troszczcie się o sprawiedliwość” - to drugi biblijny cytat z wyborczej ulotki Mariana Peki. Kandydat od lat tę swoiście rozumianą sprawiedliwość sam w swoim miasteczku wymierza. Dokłada miejskim notablom i gminnym urzędnikom. Tyle że nie z kopa, jak siostrze, a z... pióra. Ściślej mówiąc, z tego, co na swojej maszynie do pisania (eksponowanej na wyborczej ulotce) spłodzi. A płodność Peki jest niebywała. Pisał niegdyś teksty do okolicznych gazet, a kiedy te z jego usług zrezygnowały, założył swój prywatny „Magazyn małomiasteczkowej Polski M. P.” Sam pisał teksty. I tak prezentował linię programową: „Nawet Mała Plotka może stać się punktem do wyjaśnienia interesujących dużą ilość Czytelników Miliardowych Przekrętów, czynionych przez Miejscowych Przestępców”. Pogrubione litery M. P. wskazywały, że Marian Peka lubi eksponować swoje inicjały. Namawiał też swoich adwersarzy do ujawniania nazwisk: „Żyjemy w małym miasteczku i ja wiem, kim pan jest, bo przecież...
obiecał mi pan mordę obić...
Nikt w Więcborku kandydatowi na posła (a wcześniej na prezydenta i na radnego) „mordy nie obił”, choć wielu miało ochotę. Jeszcze trzy lata temu miejscowi urzędnicy lekko traktowali kalumnie pod swoim adresem: - Facet trochę krwi nam napsuje, ale ci, którzy go znają mają określone zdanie na temat tego, co pisze.
Zaś burmistrz Andrzej Marach tak kwitował poczynania lokalnego pisarza: „On stanowi taki miejscowy koloryt. Ja na razie nie mam czasu na procesy z tym panem, ale jeśli posunie się dalej, to kto wie...”
I Marian Peka się posunął. Tym razem tak bardzo, że miejscowa prokuratura postawiła mu zarzut znieważenia funkcjonariuszy publicznych - burmistrza Andrzeja Maracha i wiceburmistrza Piotra Węgrzyna. - Nazwał nas przestępcami, gorszymi od gestapowców - informuje Marach, a Węgrzyn dodaje: - Tym razem Pece nie odpuszczę,
miarka się przebrała
Sprawa w grodzkim sądzie ciągnie się ponad miarę. Cierpliwość sędziego ma jednak granice. Piotr Węgrzyn ocenia, że to, co wyprawiał oskarżony w sądzie, przypominało kabaret: - Najpierw domagał się zmiany sądu, potem - odroczenia sprawy. Twierdził, że będzie go bronił... Włodzimierz Cimoszewicz. Na pytanie, czy marszałek o tym wie, przytakiwał. Zobowiązany do okazania pisemnego oświadczenia tłumaczył, że przecież to kandydat na prezydenta i jest teraz zajęty. Na ostatniej rozprawie zapowiedział, że teraz będzie go broniło dwóch prawników z rodziny. Pani sędzia wyznaczyła termin na koniec października. Uprzedziła, że nawet, jeżeli oskarżony się nie stawi, rozprawa i tak się odbędzie. - Chciałem, żeby moim obrońcą był Cimoszewicz - potwierdza Peka. - Wydał kiedyś przychylną mi ekspertyzę: urzad winien mi zwrócić warsztat tapicerski po ojcu. Od 12 lat próbuję to wyegzekwować.
<!** Image 3 align=left alt="Image 6200" >- Oddaliśmy ten lokal urzędowi, bo nie było nas stać na jego utrzymanie - wyjaśnia matka Peki - Marian nie chciał uprawiać zawodu tapicera, do którego ojciec go przyuczał, podatków też nie płacił.
„ W obronie wdowy stawajcie” - to trzeci cytat, który Peka przelał z „Księgi Izajasza” do swej wyborczej ulotki. Cytat słuszny, bo w obronie jego matki, wdowy, staje dziś większość mieszkańców Więcborka. - Skaranie boskie ma z tym synem - komentują. Pamiętają, jak parę lat temu obiegła miasteczko wieść, że Marian matce kupę pod drzwiami zrobił. I choć ten tłumaczył, że rodzicielka do swojej toalety go nie wpuszcza, obrońców miał niewielu. - Syna nieroba utrzymywać? W tym wieku? Zgroza! - oceniali ludzie. A sama matka twierdzi, że serce do syna jej stwardniało. - Po śmierci ojca zmienił się nie do poznania.Włamał się do mojego pokoju, zabrał obrazy. Popełniłam grzech zaniechania, gdy wyrzuciłam do kosza wniosek do kolegium - mówi. Syn donosił na nią do policji, do prokuratury, nawet do księdza. - Ksiądz powiedział mi tylko, że nie da się powtórzyć tego, co syn na mnie powypisywał - wspomina. Potem na księdza do kurii też pisał. - Jak ksiądz mnie pedałem nazywał, to co miałem robić - broni się Peka. W swoim prywatnym „Magazynie małomiasteczkowej Polski” niedoszły poseł ujawnił, że kończy studia w prywatnej Akademii Teologii Katolickiej. Zwierzył się czytelnikom, że w jego indeksie widnieje...
piątka z „historii zbawienia”
Za to z „teologii moralnej” - trója z dwoma minusami. Z tego przedmiotu matka i siostra wystawiają mu dużo gorszą ocenę. - Dzień po tym, jak pobił swoją siostrę - mówi matka Peki - poszedł do kościoła, przyjął komunię, modlił się.
Kobiety jednak pokuty ani skruchy u Mariana nie widzą. Jeżeli były modły, to może o jego dobry wynik wyborczy, których to jednak Pan Bóg nie wysłuchał. Peka zdobył w Więcborku zaledwie 31 głosów.
Nie widać też większej skruchy u tych, którzy umieścili Pekę na liście wyborczej „Centrum”. - Tę kandydaturę zaproponował pan Wielgosz z Więcborka - tłumaczy bydgoski pełnomocnik komitetu wyborczego partii „Centrum”, Andrzej Juszczak. - My go nie sprawdzaliśmy. Jego siostra już mi się wyżaliła. Uznałem, że to sprawy rodzinne. Nasza współpraca z Marianem Peką już się skończyła i nie ma o czym rozmawiać.
Dziś pobita siostra Peki odbierze od biegłego sądowego obdukcję. Okaże się, czy niedoszłego posła czeka sprawa karna. - Ja też złożyłem doniesienie na policję - Peka uprzedza kolejny ruch siostry. - O zerwaniu ulotek wyborczych.
„Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość - sprawiedliwość” - to ostatni cytat z ulotki Peki. Tym razem z „Kwiatów polskich” Tuwima. Co stróże prawa zrobią z kwiatkiem z więcborskiego ogródka?