Niepubliczny katolik, a tuż za nim
publiczne: czwórka i trójka – to szkoły, których wychowankowie
najlepiej poradzili sobie na egzaminie gimnazjalnym. Tym razem
uczniowie rozwiązywali testy aż z sześciu przedmiotów.
- Mam dwie klasy, które osiągnęły
wysokie wyniki i dwie, których uczniowie, niestety, zaniżyli nam
średnią – przyznaje dyrektor Gimnazjum nr 1 w Inowrocławiu,
Hanna Pietrzak.
<!** reklama>
Bezsprzecznie najlepiej wypadł
egzamin z języka polskiego, a najsłabiej z matematyki. Taki wynik
był we wszystkich szkołach. W tym roku wprowadzono nowe zasady i
uczniowie zdawali egzamin aż z sześciu przedmiotów.
<!** Image 2 align=none alt="Image 191649" sub="Uczniowie Gimnazjum nr 4 im.Zygmunta Wilkońskiego w Inowrocławiu tuż przed wielkim sprawdzianem ">
- Można się pokusić o
porównanie tego egzaminu do małej matury, bo zasady były takie
same, jak na maturze w szkołach ponadgimnazjalnych. Dla nas to
oczywiście więcej pracy i zamieszania, ale z drugiej strony,
łatwiej możemy ocenić, nad czym należy jeszcze popracować –
przyznaje Rafał Pierzchalski dyrektor inowrocławskiej czwórki,
która niemal z wszystkich przedmiotów uzyskała najwyższy wynik.
Tylko na egzaminie z niemieckiego na poziomie podstawowym i z
angielskiego na rozszerzonym czwórkę w tym roku wyprzedziła
trójka.
Wyniki z każdego przedmiotu były
klasyfikowane oddzielnie. Z języków najtrudniejszy okazał się
egzamin z rosyjskiego, najlepiej uczniowie poradzili sobie natomiast
z angielskim w stopniu podstawowym. Niewielu uczniów zdecydowało
się na to, by zmierzyć się z językami w testach o rozszerzonym
stopniu trudności. Niektórym uczniom egzaminy gimnazjalne
pokrzyżowały jednak plany dotyczące dalszej edukacji.
- Mam świadectwo z paskiem, ale
spodziewałam się wyższych wyników z tych egzaminów, bo
chciałabym, kontynuować naukę w Kasprze lub Konopie, a teraz nie
wiem, czy się tam dostanę. Złożyłam jeszcze dokumenty w
Królówce, bo nie chcę iść do technikum. Jeśli jednak zabraknie
mi punktów, to pewnie nie będę miała wyjścia – martwi się
Ania z Gimnazjum nr 2.