Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocław, który zaginął

Renata Napierkowska
Zalana kopalnia i zlikwidowane szyby, statek pocięty na żyletki, zapuszczone i zalane betonem fragmenty zabytkowych murów, rozbiórka najstarszej szkoły – tym zdarzeniom można było zapobiec.

Zalana kopalnia i zlikwidowane szyby, statek pocięty na żyletki, zapuszczone i zalane betonem fragmenty zabytkowych murów, rozbiórka najstarszej szkoły – tym zdarzeniom można było zapobiec. <!** Image 2 align=none alt="Image 190064" sub="Fot. Nadesłana">

Co sprawiło, że pokusił się Pan o to, by opisać dzieje statku m./s Inowrocław?

To, że ta książka powstała, to zbieg okoliczności. Podczas promocji publikacji „Inowrocław w PRL-u” w listopadzie 2010 roku, rzuciłem hasło, że warto by odwiedzić m./s Inowrocław. Kilka dni później w „Expressie” ukazała się informacja, że statek zostanie pocięty na żyletki. Pomyślałem wtedy, że szkoda, by 30-letnia historia okrętu poszła w zapomnienie. Wpływ na to, że postanowiłem napisać książkę, miały trzy czynniki: miasto i jego władze w ostatnim czasie zapomniały o tym statku, który przecież sławił Inowrocław w świecie, chciałem przybliżyć sylwetkę jednego z najnowocześniejszych okrętów świata wybudowanego w 1980 roku i przypomniałem sobie, jak mój kolega Jan Wudniak, który był w tamtych latach prezydentem Inowrocławia opowiadał mi o dziewiczym rejsie tym statkiem i jak był nim zauroczony. Matką chrzestną m./s Inowrocław była natomiast Danuta Biernacka-Pruszkowska, od której otrzymałem pierwsze materiały do publikacji.

Czy trudno było dotrzeć do materiałów na temat statku?

Bardzo trudno. Niewiele brakowało, a zrezygnowałbym z pisania, bo mimo iż Inowrocław był flagowym statkiem Polskich Linii Oceanicznych, a później Euroafryci, to droga do zdobycia materiałów nie była łatwa, tylko kilku członków załogi odpowiedziało na mój apel. Od decyzji na tak, książka powstała szybko, bo zaledwie w ciągu dwóch miesięcy, a zawdzięczam to w sumie trzem osobom: kapitanowi żeglugi wielkiej Tomaszowi Powałce z Bydgoszczy, przedstawicielowi armatora Euroafrica Urszuli Fert i Tadeuszowi Semsch z Gdyni, który dowodził statkiem w 1982 roku, gdy ten w cieśninie duńskiej miał kolizję z radzieckim statkiem Kretinga i płynął do portu z ogromną dziurą w kadłubie.

Statek to jednak nie jedyny symbol Inowrocławia, który przestał istnieć. Czego Panu jeszcze żal i co można było ocalić?

Na pewno na jednym z pierwszych miejsc wymieniłbym kopalnię soli. Dzisiaj jest to bogate przedsiębiorstwo, trzecie w województwie w konkursie „złotej setki”, jednak wiele ważnych elementów zostało bezpowrotnie zlikwidowanych. Niepotrzebnie kopalnia została zalana, rozebrano 3 szyby, zlikwidowano Izbę Tradycji, systematycznie likwiduje się warzelnię. Szkoda tej kopalni, bo nawet po wstrzymaniu wydobycia, można było zostawić dwa poziomy i jeden przygotować dla celów leczniczych, a drugi udostępnić zwiedzającym. Kopalnia zarabiałaby na siebie, a my mielibyśmy dziś w Inowrocławiu pielgrzymki turystów, bo nasza kopalnia soli była jedną z najpiękniejszych. Tak barwna sól występuje bardzo rzadko na świecie. W ostatnich latach rozebrana została najstarsza inowrocławska szkoła trójka i dziś w tym miejscu rosną chwasty. Zniszczeniu ulegają też zabytkowe fragmenty murów, jak chociażby ten przy Poznańskiej 4.

Miasto Inowrocław może jednak pochwalić się bogatą historią i znaczeniem, jakie odgrywało w przeszłości w Polsce.

Owszem, mamy bardzo bogatą historię, tylko problem tkwi w tym, że mało kto ją zna. Jak mam prelekcje w sanatorium dla kuracjuszy i opowiadam o historii średniowiecznego Inowrocławia, to ludzie są zaskoczeni, jaką ważną rolę odgrywało nasze miasto w historii Polski XIII i XIV wieku. Tu urodził się książę Leszek Czarny i przyszły król Władysław Łokietek. Tę wielkość zawdzięczamy przede wszystkim księciu Kazimierzowi Kujawskiemu, który Inowrocław wybrał na stolicę swego księstwa, a o tych faktach tak niewiele się mówi i pisze. Rozmawiałem z Markiem Jeleniewskim, który pisze książki o Bydgoszczy i jest wykładowcą na dwóch bydgoskich uczelniach i jak skierował pytanie do studentów, pod jakie województwo podlegała Bydgoszcz, to nikt nie potrafił mu odpowiedzieć. A przecież przez prawie 500 lat Bydgoszcz była w województwie inowrocławskim. W przeszłości miasto straciło wiele poprzez napaści krzyżaków i księcia pomorskiego Świętopełka, a całości zniszczenia dopełnił potop szwedzki.<!** reklama>

To nie jest jedyny okres świetności i rozwoju miasta.

Oczywiście, w XIX wieku Inowrocław zaczął się na nowo prężnie rozwijać, bo w 1872 roku powstało połączenie kolejowe z Poznania do Bydgoszczy, w 1873 powstała Salina, w 1875 utworzono Solanki z inicjatywy doktora Zygmunta Wilkońskiego, a w 1882 Zakłady Sodowe Solvay, jednak w 1909 roku po zawaleniu się ściany kościoła Matki Boskiej przedsiębiorcy zaczęli z Inowrocławia uciekać. W późniejszych latach ta degradacja się pogłębiała, bo osoby, które sprawowały władzę, szczególnie przy likwidacji kopalni soli, podejmując decyzje, były zbyt mało wrażliwe na piękno i historię. Górnicy, którzy likwidowali kopalnię, dziś twierdzą, że mogła ona funkcjonować. Smutne jest to, że kopalnia, która tyle od miasta otrzymała, w zamian nie pozostawiła nic. I że tyle rzeczy zlikwidowanych i zniszczonych zostało bezpowrotnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera