Inowrocław chce metropolii

Inowrocław chce włączyć się do metropolii bydgosko-toruńskiej. Radni podjęli wczoraj specjalną chwałę w tej sprawie. Sami mieszkańcy są sceptyczni.

 <!** Image 2 align=middle alt="Image 187117" >

Wczoraj na sesji Rady Miejskiej podjęto stanowisko o wspieraniu działań zmierzających do przystąpienia miasta Inowrocławia do metropolii bydgosko-inowrocławsko-toruńskiej.

- Jeśli zakreślimy na mapie okrąg o promieniu około 30 km, to wewnątrz tego okręgu znajdują się trzy miasta, które mogą utworzyć metropolię: Bydgoszcz-Inowrocław-Toruń. Z demograficznego punktu widzenia taka konfiguracja jest lepsza od trójmiasta Gdańsk-Gdynia-Sopot z prostego powodu: nasza metropolia miałaby około 900 tys. mieszkańców, a nadmorskie trójmiasto liczy w przybliżeniu 700 tys. Z drugiej zaś strony potencjał gospodarczy nowej, połączonej  aglomeracji miejskiej byłby na tyle silny i różnorodny, aby  w przyszłości osiągnąć możliwości dynamicznego rozwoju poszczególnych miast - komentuje radny PO, Henryk Procek.

O metropolii mówili już dwa miesiące temu politycy PiS na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Broni nie składa bowiem Adam Banaszak (na zdjęciu), radny sejmiku mieszkający pod Gniewkowem, który niedawno został przewodniczącym Komisji ds. rozwoju gospodarczego i polityki miejskiej oraz delegatem Polski do Komitetu Regionów Unii Europejskiej w Brukseli. Utrzymuje on, że jest jeszcze szansa, aby Inowrocław wszedł w skład metropolii.

- Obraz metropolii to nie kilometry, ale czas. Jeśli zlikwidujemy stanie na przejazdach w drodze, będziemy bliżej Bydgoszczy niż Fordon – utrzymuje Adam Banaszak, który przyznaje, że głównym problemem miasta jest słabość dróg.

Obecnie przejechanie z Inowrocławia do Torunia zajmuje około godziny, a do Bydgoszczy trwa dłużej. - Inowrocław powinien rozwijać się w kierunku usług, remontów i budownictwa. Powinien pokazać dużym ośrodkom, że w ich interesie leży rozwój tego terenu – utrzymuje radny powiatowy Jerzy Gawęda, który mówi jednak, że do tego potrzebna jest współpraca.

Tymczasem zwłaszcza na linii miasto-powiat wybuchają co pewien czas różne wojenki i nie zanosi się na pokój. - Dużo zależy od nas. Jeśli zaprzestaniemy kłótni i rywalizacji powiatu z miastem, to zwiększy szanse Inowrocławia – mówi Jerzy Gawęda.

Okazuje się bowiem, że miejscowości z naszego regionu są dobrze oceniane pod względem atrakcyjności dla inwestorów. Inowrocław znalazł się w klasie A, a Janikowo, Kruszwica oraz Pakość w klasie B. Co ciekawe, nie sklasyfikowano Gniewkowa.

Jednak atrakcyjność inwestycyjna, a inwestycje to dwie różne sprawy, o czym dobrze wiedzą włodarz wszystkich miejscowości z regionu. Głównym problemem Kujaw Zachodnich jest obecnie brak dobrych dróg, a w tej kwestii nie zanosi się na poprawę. Obwodnica wciąż pozostaje na papierze, a na remont głównych dróg w mieście i wokół niego także się nie zanosi.

Sami inowrocławianie co do powstania metropolii są scpetyczni. Wątpią, aby duże Bydgoszcz i Toruń dopuściły do siebie na równych zasadach mały Inowrocław.

Henryk Procek (radny PO):Moim zdaniem, gdyby miała powstać metropolia bez udziału Inowrocławia, odbyłoby się to ze stratą dla Bydgoszczy i Torunia. Odwieczne spory i antagonizmy tych miast można zrównoważyć choćby ustanawiając stolicę metropolii w Inowrocławiu. Pomysł może śmiały, ale z drugiej strony - dlaczego nie? Przecież to nie Nowy Jork czy Los Angeles, lecz mały Waszyngton jest stolicą USA. Liczymy więc na mądrość i roztropność samorządowych polityków tych miast. My w Inowrocławiu jesteśmy jednomyślni. I to właśnie cieszy.