Według prawa, nie są już bezdomni, bo schronisko przy Chodkiewicza stało się formalnie lokalem socjalnym. We wtorek budynek przejęła ADM.
<!** Image 2 align=right alt="Image 67908" sub="Podopieczni schroniska przy ul. Chodkiewicza z dnia na dzień przestali być bezdomni. Teraz mieszkają w lokalach socjalnych. Obawiają się wysokich opłat / Fot. Tadeusz Pawłowski">- Niech podpopieczni spróbują wyjść na prostą - to rada dyrektora Mieczysława Serafina z Zakładu Pomocy Społecznej dla Bezdomnych.
Dawniejsze schronisko, które było zarządzane przez zakład, zyskało status budynku socjalnego. To początek akcji prywatyzowania miejskich schronisk i noclegowni. Przedwczoraj ADM oficjalnie przejęła budynek przy Chodkiewicza 9-11. Co to oznacza? Ludzie dostaną więcej metrów na osobę, muszą także płacić za media i czynsz. W placówce trwa bunt, 53 osoby wyczekują najgorszego. Zapowiadają, że umów „socjalnych” nie podpiszą. Boją się wygórowanych opłat.
<!** reklama>- Za co mam płacić i z czego? Pięćdziesiąt trzy osoby kąpią się pod jednym prysznicem - wskazuje na brodzik pani Ewa, samotna matka, która w baraku przy Chodkiewicza mieszka z trzema synami. - Moje dochody to około 1600 złotych. Miesięczne opłaty za media wynoszą w całym baraku około 10 tysięcy złotych, jedziemy przecież na drogim prądzie. Tę kwotę ADM ma w przyszłości podzielić na nas wszystkich. Na osobę wyjdzie około 188 złotych. Na mnie wypada 800 złotych. Inni mają po czworo dzieci. Będzie dramat.
- Czy to jest mieszkanie socjalne? - pyta pani Irena. - Mieszkamy w piątkę w jednym pokoju podzielonym na pół szafą. Wspólna kuchnia, toalety... Panowie urzędnicy! Chcemy płacić, ale zgodnie ze standardem, a tu jest naprawdę ciężko.
- Od dziewięciu lat staram się o mieszkanie, tyle listów wysłałam do ratusza i nic - wylicza pani Mirosława. - Gnieździmy się w klitkach, jedna kuchnia z kilkoma płytami elektrycznymi, kilka zaledwie toalet. Ostatnio pod prysznicem było przebicie prądu, kobieta nago wybiegła na korytarz, bo zaczęło ją „kopać”...
- Gdyby założyli podliczniki, wodomierze byłoby uczciwie - dorzuca pani Jadwiga. - Nie założą, bo instalacja tego nie wytrzyma.
- Pozbyli się nas, miasto dostało barak pełen ludzi i co z nami zrobić? Nie podpiszemy niekorzystnej umowy najmu... - stwierdza pan Ryszard. - Rodziny będą wkrótce rozdzielać - prorokuje pan Tomasz. - Mężczyźni pójdą na Fordońską, kobiety i dzieci na Podmiejską.
Desperaci zatrudnili prawnika, który zbada sprawę.
Tymczasem Administracja Domów Miejskich uspokaja. - Dopiero analizujemy rachunki byłego schroniska - mówi Krzysztof Nurkiewicz, dyrektor Biura Zarządu ADM. - Za kilka dni podejmiemy decyzję, ile kto zapłaci. Każdy przypadek badamy indywidualnie.
Dyrektor Mieczysław Serafin jest dobrej myśli. - Mają dobre warunki, lepsze niż inni podopieczni. Chodzi o to, żeby ludzi wyprowadzać z bezdomności, a nie przyzwyczajać do bezradności. Wszyscy starali się o mieszkania socjalne i oto je dostali. Rodziny z Chodkiewicza mają teraz takie same prawa i obowiązki, jak inni. Nie można w nieskończoność mieszkać w schronisku. Ci ludzie dostaną wsparcie w postaci zasiłków, dodatków mieszkaniowych.
