Spis treści
Współczesna szkoła w swojej klasycznej formie przeżywa dziś wyraźny kryzys. Krytycznie wypowiadają się o niej zarówno nauczyciele, jak i rodzice oraz sami uczniowie. Pierwsi i drudzy usiłują obarczyć odpowiedzialnością za niepowodzenia siebie nawzajem, przerzucając się licznymi argumentami. Sam podmiot edukacyjnego procesu - uczeń - zdaje się być w tej potyczce pingpongową piłeczką.
- A warto słuchać właśnie jego. Co mówi o szkole, jak się o niej wyraża. To nie tak, że dzieci i młodzież nie lubią szkoły już z definicji. Owszem, tam, gdzie są wymagania, tam naturalnie pojawia się próba ich ominięcia, sprytnego wywinięcia się od obowiązków. Ale w procesie rozwojowym to całkiem naturalne. To czas i sposób na rozwój kreatywności, umiejętności rozwiązywania problemów, ale i budowania relacji, szukania i znajdowania swojego miejsca w grupie rówieśniczej i w świecie - zauważa Dorota Roszak, psychoterapeutka pracująca z młodzieżą.
- Gdybyśmy słuchali dzieci uważniej, moglibyśmy wyłowić wyraźne drogowskazy zarówno na rodzicielskiej ścieżce, jak i na tej szkolnej, edukacyjnej - podkreśla Dorota Roszak.
Dobry nauczyciel, czyli jaki? Taki, który zrozumie ucznia
„Moja córka lubi chemię, choć ma z niej zaledwie trójki. Nie cierpi lekcji polskiego i - co mnie dziwi - od kiedy poszła do liceum, niechętnie ćwiczy na WF-ie” – mówi Agnieszka, mama 16-letniej Oli. Nastolatka o szkole opowiada niechętnie, ale rodzice wiedzą, że nauczycielka chemii, choć wymagająca, prowadzi lekcje z ogromnym zaangażowaniem, wzbogacając je o liczne anegdotki, ciekawostki i eksperymenty.
„Chemia jest fajna, chcę z niej zdawać maturę” – deklaruje Ola. I zdradza powody niechęci do lekcji wychowania fizycznego:
„Wuefista ma notes i tabelki z wymaganiami. Biegamy jak konie na czas albo gramy w siatkówkę, której nienawidzę. Moja przyjaciółka w innej szkole ma na WF-ie aerobik, jogę i ćwiczy układy taneczne. U nas to jakaś porażka.”
I właśnie to, jak wyglądają lekcje, w jaki sposób są prowadzone, z jakich materiałów korzystają uczniowie, zależy głównie od nauczyciela.
- To on, przekazując wiedzę, powinien zainteresować nią uczniów. W końcu zakładamy, że nauczyciel lubi to, czego uczy, prawda? Jeśli tak jest w istocie, powinien potrafić przekazywać wiedzę tak, aby wzbudzać w uczniach ciekawość. Podstawa programowa – owszem, obowiązuje. Ale to przecież wskazówka, a nauczyciel powinien chcieć i umieć przekazać bakcyla wiedzy swoim podopiecznym. Przecież gdy mówimy o tym, co lubimy, co nas pasjonuje, opowiadamy z zaangażowaniem, jesteśmy wiarygodni. I taką postawę z pewnością uczniowie „kupią” – nawet, jeśli nasza ulubiona fizyka czy biologia nie jest ich konikiem – tłumaczy Dorota Roszak.
Wypalenie zawodowe dopada także nauczycieli
A co, jeśli nauczyciel czuje się wypalony, nie czerpie już satysfakcji z pracy dydaktycznej i traktuje ją wyłącznie jako sposób zarobkowania? Co jeśli trafia na „trudną klasę”, nie potrafi nawiązać kontaktu z uczniami, skupić ich uwagi, zdobyć zainteresowania, czy nawet cienia autorytetu?
- Tu odpowiedź nie jest prosta. Może pomóc współpraca ze szkolnym pedagogiem. Może partnerska rozmowa z rodzicami na zebraniu? Ale naprawdę partnerska – prośba o współpracę, a nie wylewanie pretensji o brak wychowania pociech. Wszyscy żyjemy dziś bardzo szybko, wiele nam umyka. Rodzice, owszem, nie mają czasu dla dzieci, bywa, że nie poświęcają im wystarczającej uwagi. Gdy chodzi o nastolatków, mamy tu jeszcze do czynienia z naturalnym procesem oddzielania się dzieci od rodziców, kwestionowania ich autorytetu, fascynacji grupą rówieśniczą. Tu potrzebna jest współpraca i otwartość. Ale nie ukrywajmy – uczeń spędza większość czasu właśnie w szkole i to tutaj spotyka się z największą presją. Dlatego rola nauczyciela jest tak odpowiedzialna - mówi Dorota Roszak.
Czy nauczyciel powinien być wymagający? Owszem, powinien być konsekwentny, ale jednocześnie ludzki. Raczej inspirujący przewodnik niż nadzorca nauki” – przekonuje Dorota Roszak.
Nauczyciel musi mieć pomysł. Uczniowie lubią kreatywność
Wydział Pedagogiczno-Artystyczny UAM w Kaliszu – filia poznańskiego uniwersytetu, z powodzeniem kształci przyszłych nauczycieli. Spod skrzydeł UAM wychodzą nauczyciele przedmiotów artystycznych – plastyki i muzyki, ale także angliści czy poloniści.
Z tymi ostatnimi sporo do czynienia ma dr Magdalena Zdrowicka-Wawrzyniak, która podkreśla, że dobry nauczyciel to nie chodząca encyklopedia – bo po tę można sięgnąć w każdej chwili, ale przede wszystkim pasjonat.
- Nie da się ukryć, że zapoznając dzieci i młodzież z podstawowym kanonem literackim, z tekstami różnorodnymi językowo i tematycznie, trudno jest oczekiwać ich niegasnącego entuzjazmu. Ten entuzjazm musi z siebie wykrzesać właśnie nauczyciel. To on powinien zainteresować, zaciekawić, inspirować. Dzisiejsza edukacja nie może opierać się na zadaniu lektury do przeczytania i zrobieniu testu, aby sprawdzić, czy uczniowie zapamiętali kolor surduta trzecioplanowego bohatera - mówi Magdalena Zdrowicka-Wawrzyniak.
Trzeba umieć wprowadzić uczniów w atmosferę, w klimat. Warto sięgać po nietypowe, niesztampowe sposoby prowadzenia lekcji. Zachęcić młodych ludzi do poszukiwań, realizacji angażujących projektów. Do takich działań właśnie zachęcamy naszych studentów – przyszłych nauczycieli – dodaje Magdalena Zdrowicka-Wawrzyniak.
Idealny nauczyciel? Wymaga i pomaga
Czy zatem surowy i wymagający nauczyciel „kosa” to już przeżytek? „Zdecydowanie!” – deklarują nasi rozmówcy, podkreślając jednak, że nauczyciel powinien być raczej przewodnikiem, a nie „kumplem”, któremu łatwo wejść na głowę.
- Nauczyciel to nie zupa pomidorowa, którą wszyscy muszą lubić. Jestem jednak pewna, że każdy, kto dzieli się swoją wiedzą z pasją i zaangażowaniem, może być pewien sympatii swoich podopiecznych, a z pewnością ich szacunku – kończy Magdalena Zdrowicka-Wawrzyniak.
