https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I nadszedł wędrówki kres...

Justyna Król
Mimo zmęczenia i kontuzji, wrócili zadowoleni. - Jesteśmy pod wrażeniem, to wspaniałe doświadczenie - opowiada członek wyprawy, bydgoski student Łukasz Łobodziński.

Mimo zmęczenia i kontuzji, wrócili zadowoleni. - Jesteśmy pod wrażeniem, to wspaniałe doświadczenie - opowiada członek wyprawy, bydgoski student Łukasz Łobodziński.

<!** Image 2 align=right alt="Image 32202" sub="Wędrowcy o swej wyprawie opowiadali w siedzibie „Expressu Bydgoskiego”, patrona medialnego wycieczki">Wyruszyli 19 sierpnia koło południa z Tatrzańskiej Łomnicy - Łukasz Łobodziński, Piotr Butkiewicz oraz Jarek i Piotr Banszczykowie, studenci, którzy chcieli zmierzyć się z naturą. W planie było zdobycie 60 górskich szczytów w 13 dni.

- Każdy wysokości co najmniej 2000 metrów nad poziomem morza - informuje Piotr Butkiewicz. Na ile się to udało? - Ciężko stwierdzić - mówi Łukasz Łobodziński. - Wykonaliśmy część zadania. Plany pokrzyżowały nam wahania pogodowe, w jakimś stopniu też nie sprostaliśmy kondycyjnie, ale nie żałujemy - dodaje.

Najdłużej wytrzymał Łukasz. - Matka natura od początku płatała nam figle - słońce, deszcz, grad, raz zimno, za chwilę gorąco - przeziębienie dopadło każdego po kolei - opowiada Łukasz.

- Najbardziej ucierpiał Jarek, skończyło się w szpitalu i jako pierwszy musiał wrócić do domu - dodaje Piotr. Przemierzali trudne szlaki. - Jednym z największych wyzwań była przełęcz Czerwona Ławka, kręte łańcuchy górskie, położone na wysokości 2352 m n.p.m. - stwierdza Łukasz. - W trójkę próbowaliśmy zdobyć Małą Wysoką, udało się tylko Łukaszowi. Piotr Banaszczyk miał kontuzję kolan, ja nie dałem rady fizycznie - opowiada Piotr Butkiewicz. Tym sposobem, już wkrótce Łukasz został sam na szlaku.

<!** reklama left>- Ogromnym wyczynem okazało się przejście Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, to bardzo stromy odcinek, momentami wchodziłem pionowo. Była to najprawdziwsza wspianaczka skałkowa, tyle, że bez potrzebnego sprzętu i z ciężkim plecakiem. Chwilami obawiałem się o swoje życie. Gdy doszedłem na Rysy, podjąłem decyzję o rezygnacji - wspomina Łukasz Łobodziński. - Nie udało się wykonać planu, ale ta wyprawa i tak bardzo wiele nam dała, wrażenia niesamowite - dodaje. - Widzieliśmy najpiękniejsze miejsca Tatr, najczystszą naturę. Słyszeliśmy gwizdy świstaków i echo, które niosło odgłosy latających nad naszymi głowami kruków - wspomina Piotr. - Warunki w schroniskach były różne, ale są miejsca, które naprawdę warto odwiedzić - opowiada Łukasz. - Wdrapanie się na szczyt jest wspaniałą chwilą. Nadchodzi wtedy czas na posiłek i herbatkę ponad chmurami. To także moment na wyciszenie się, podziwanie widoków, bądź też zatopienie się we mgle - dodaje. - Niesamowity jest zwyczaj witania się z każdym napotkanym w górach. Znają go wszyscy, bez względu na wiek czy narodowość - opowiada Piotr.

- Zabawnym akcentem podróży był wychodek wykuty w skale - dodaje Łukasz. - Można powiedzieć, że góry nas pokonały, ale zdobyliśmy doświadczenie i jestem pewien, że jeszcze nie raz nas zobaczą. Dodaje: - Moim marzeniem jest wyprawa śladem rumuńskich szczytów .

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski