- Adrenalina mi skacze, gdy utrącę dziesiątkę - emocjonuje się pani Barbara Koszut z Bydgoszczy. - Znajomi śmieją się, że już prawie mieszkam na kręgielni - dodaje pan Zbyszek.
<!** Image 3 align=right alt="Image 64222" sub="Od kilku lat w regionie kręgle stały się popularne także wśród najmłodszych / Fot. Adam Zakrzewski">Początkujący marzą, by zdobyć 100 punktów, bo to już całkiem niezły wynik. Pasjonaci dążą zaś do magicznej liczby 300. Jedenaście razy rekord ten padł w XL Bowling, kręgielni działającej na terenie bydgoskiej Galerii Pomorskiej.
Przedłużacz życia
- Co się dzieje, gdy człowiek ma wreszcie 300 punktów? Co się ma dziać, tylko libacja do białego rana - mówi Jacek Swiniarski, kierownik kręgielni w GP. - Jest i jedna kobieta, która dobiła do trzysetki. Chodzi jednak o dobrą zabawę i dlatego grają u nas całe rodziny, i dzieci sześcioletnie, i ludzie ponadosiemdziesięcioletni. Starsze osoby rywalizują w ramach ligi dla emerytów. Najlepsi, oprócz satysfakcji, otrzymują coś, co dodatkowo ich wzmocni, czyli medyczny „przedłużacz życia” w postaci witamin Centrum Silver. Niektórzy z kulą nie mogą się rozstać. Pewnemu panu udaje się uczestniczyć w 300 grach rocznie, czyli jest u nas niemalże codziennie. Jest członkiem Polskiego Związku Kręglarskiego, jednym ze stu, którzy mieszkają w Bydgoszczy.
<!** reklama left>Zbigniew Kaluta na studiach zaczął od statycznego brydża.
- Stale brakowało nam jednego do kompletu, już nas to zaczęło denerwować, więc przerzuciliśmy się na kręgle. Dwa lata temu trafiliśmy do Olimpic Bowling Center przy bydgoskiej Łuczniczce. Teraz znajomi śmieją się, że już prawie mieszkam na kręgielni. Oczywiście że gra mnie podnieca, że marzę o 300 punktach. Mój rekord to 276 punktów, niewiele mi zatem brakuje do szczęścia. Na torze jestem średnio dwa, trzy razy w tygodniu, bywa, że częściej. Rzucam kulą numer „12”. Mam 36 lat i zawsze mówię, że przez 35 lat szukałem pasji mojego życia i wreszcie ją znalazłem. Jak już zdobędę magiczną trzysetkę, to chyba, o ile zdrowie mi pozwoli, będę grać już do końca moich dni.
Pani Marika Pakarz odwiedza kręgielnię toruńską „Grakula” w Galerii Copernicus.
- Nie znam żadnych technik, wiem, którą kulą gram ja, na pewno nie za ciężką, wiem, ile udźwignie moja 10-letnia córka Paulinka. Mąż powiedział: nie brać najcięższych kul, bo rękę wam urwie. On gra świetnie, ale rzadko z nami przyjeżdża, bo stale pracuje. Jak już jest, to około 200 punktów udaje mu się zebrać.
„Grakula” działa od 2005 roku. - Trudno zliczyć, ilu gości nas odwiedziło - mówi Artur Górniak z toruńskiego Bowling Centre. - Coraz młodsze dzieci chwytają za kulę. Wpadają do nas także 70-latkowie. Równocześnie na torach „Grakuli” spotykają się mistrzowie turniejów ogólnopolskich. Amatorzy zaś robią przy okazji imprezy, świętują rodzinne uroczystości. Pasjonatów jest z miesiąca na miesiąc coraz więcej.
- W listopadzie świętujemy trzecie urodziny. - chwali się Anna Dobiecka, kierowniczka kręgielni na „Łuczniczce” - Za kule łapią panie, panowie, młodzież. W weekendy zauważyłam, że tatusiowie przyjeżdżają z dziećmi, uczą swoje pociechy, jak trafić dziesiątkę. Najmłodsi naprawdę ze sobą rywalizują, wszystko traktują poważnie, kłócą się o kule, o każdy punkt. Dorośli zaś zachowują się jak dzieci. Miło popatrzeć, jak skaczą, krzyczą, śpiewają, gdy uda im się dobrze rzucić. Niektórzy wybiegają na parkiet i zaczynają tańczyć. Co do tańca, są opinie, że jak ktoś radzi sobie w pląsach, to będzie dobrze grał w kręgle. Chodzi o poczucie rytmu, koordynację ruchową. Uważam, że słaby tancerz też sobie poradzi, bo do bowlingu wystarczą dobre chęci.
Kilka prostych ruchów
Poradniki mówią, że ani mięśnie, ani wzrost, ani nawet długie ramiona nie są gwarantem sukcesu. Jest kilka prostych ruchów, które ciało łatwo zapamiętuje. Kulę należy chwycić przez wsunięcie dwóch środkowych palców i kciuka w 3 otwory. Tradycyjny rozbieg przed rzutem składa się z 4 kroków.
Oto pierwszy: kula znajduje się około 20-30 cm od klatki piersiowej; jest to pozycja wyjściowa do wykonania zamachu. Praworęczni zaczynają prawą nogą. Krok drugi: wykonaj go lewą nogą, a następnie zrób wahadłowy ruch ręką w dół. Krok trzeci - ramię powinno wędrować w tył do góry, poniżej linii barków, nie odchylając się na prawo czy lewo.
Ruch ten pomaga w uzyskaniu maksimum efektu z wykonywanego zamachu oraz utrwalenia nawyku prowadzenia ramienia równolegle do toru. Krok czwarty jest poślizgiem lewej nogi. Podczas tego kroku prawa noga zachodzi za zawodnikiem na lewą stronę, dotykając podłogi. Ciało powinno być w stabilnej pozycji, by wykorzystać energię rozbiegu. Siła ramion nie ma tu większego znaczenia.