W bowling może grać każdy. Mały, duży, gruby i chudy. Na całym świecie amatorskim strącaniem kręgli zajmuje się około 120 milionów osób. Także w Polsce dyscyplina ta, choć do tanich nie należy, zyskuje ostatnio na popularności.
<!** Image 2 align=right alt="Image 10906" >Tak naprawdę nie wiadomo, kto wymyślił kręgle. Jedni twierdzą, że sport ten uprawiano już w starożytnym Egipcie - świadczyć mają o tym przedmioty znalezione w grobowcach faraonów. Inni mówią, oczywiście z lekkim przymrużeniem oka, że pierwszym znanym zawodnikiem był Fred Flinston ze słynnej kreskówki „Między nami jaskiniowcami”. Dziś już nikt nie stara się rozstrzygnąć tej kwestii.
Tak czy owak - kręgle bardzo szybko zrobiły prawdziwą furorę.
Gra dla wszystkich
W średniowieczu grali niemal wszyscy. Niepotrzebna była superkondycja ani wielkie umiejętności. Paradoksalnie, ta popularność kręglom zaszkodziła. Zawodnicy i kibice zaczęli bawić się w hazard. W grę zaczęły wchodzić duże pieniądze. Ówcześni władcy, zaniepokojeni rozwojem sytuacji, wydali nawet zakaz uprawiania tego sportu. Na próżno. W kręgle grano nadal. Czasami w ukryciu. Ale grano.
Za oceanem
W klasycznej odmianie jest 9 kręgli, a kula nie ma otworów na palce. Grę za ocean sprowadzili europejscy imigranci na przełomie XIX i XX wieku. Amerykanie zmodyfikowali przepisy i wymyślili bowling. Zasady zmienili trochę dla wygody, a trochę z przymusu. Wszystko dlatego, że w niektórych stanach zabroniono uprawiania tego sportu. Należało więc przepisy obejść.
W Polsce
Do Polski bowling trafił późno, bo dopiero w 1998 roku. Pierwsza kręgielnia powstała w Warszawie. Nowa dyscyplina przyjęła się jednak szybko. Stolica do dziś należy do najsilniejszych ośrodków. Tutaj jest kilkanaście obiektów. Stąd wywodzą się też najlepsi polscy profesjonaliści (licencje wydane przez Polski Związek Kręglarski ma zaledwie 300 osób).
- W Warszawie społeczeństwo jest bardziej zamożne i stąd ten rozwój - twierdzi Jurand Baranowski, instruktor z Olimpic Bowling Center w Bydgoszczy. - Ten sport do najtańszych nie należy. A powiedzmy sobie szczerze, aby grać profesjonalnie trzeba mieć trochę pieniążków.
Być może właśnie dlatego naszym zawodnikom daleko do światowej czołówki. Maksymalną liczbą punktów w grze (300) może poszczycić się około 20 graczy. Nic więc dziwnego, że w konfrontacji z Amerykanami, Azjatami czy Skandynawami, którzy dominują w tej dyscyplinie, wypadamy raczej blado.
Szacuje się, że w bowling gra około 120 mln osób. Większość to oczywiście amatorzy. Niemniej Światowa Federacja Bowlingu nie ustaje w staraniach, aby włączyć swoją dyscyplinę do programu igrzysk. W Seulu w 1998 roku bowling był dyscypliną pokazową.
Przyjaciele od kręgli
Jednak bowling w Polsce to przede wszystkim doskonała forma spędzania wolnego czasu. Można przyjść samemu, z grupą bliskich znajomych czy kolegami z pracy. Firmy chętnie organizują imprezy integracyjne. - Przy okazji gry w bowling narodziło się u nas wiele przyjaźni - mówi Jurand Baranowski. - W Otwartej Lidze Amatorów startuje około 40 osób. Zawodnicy tworzą jedną wielką rodzinę. Rywalizują ze sobą, jednocześnie dopingując się nawzajem.
<!** Image 3 align=left alt="Image 10907" >W naszym regionie nie ma zbyt wielu miejsc, w których można pograć. Takie obiekty znajdują się, m.in., w Bydgoszczy (oprócz Olimpic Bowling Center także w Galerii Pomorskiej), Chełmnie, Grudziądzu i od minionego poniedziałku w Toruniu (Galeria Copernicus). Co ciekawe, do tego czasu mieszkańcy grodu Kopernika przyjeżdżali na bowling do sąsiadów zza miedzy.- Dostają nawet specjalne zniżki - śmieje się Jurand Baranowski.
Bowling mogą uprawiać wszyscy. Dosłownie. Do Olimpic Bowling Center przychodzi 7-latek, który może pochwalić się wynikiem powyżej 100 punktów!
Jest jeszcze jeden plus tego sportu. W bowlingu, w przeciwieństwie do klasycznych kręgli, są różne ciężary kul. Od 6 funtów (niecałe 3 kg) do 16 funtów (ok. 8 kg). Każdy wybiera odpowiednią dla siebie.
- Liczą się przede wszystkim technika i precyzja - wyjaśnia Jurand Baranowski. - Znam dziewczyny, które ważą po 40 - 50 kilogramów, a rzucają najcięższymi kulami. Robią to wprawdzie lekko, ale za to bardzo precyzyjnie. Trafiają w sam środek kręgli.
Sport i zabawa
Dzienna liczba graczy uzależniona jest oczywiście od liczby torów, którymi dysponuje dany lokal. Szacuje się, że w takie dni jak piątek czy sobota gra od 300 do 500 osób.
Większość przychodzi dla zabawy. Zapamiętują jedynie pierwsze wskazówki instruktora - że trzeba dobrać odpowiednią kulę, że nie należy przekraczać linii oraz rzucać w stronę kręgli. Reszta ich nie obchodzi. Jak uda się zbić wszystkie kręgle, to dobrze; jak tylko jeden kręgiel, to też nie ma tragedii.
Zdarzają się też tacy, którzy łapią bakcyla. Im bardzo zależy na wyniku. Chcąc poprawić swoje rezultaty, proszą instruktorów o pomoc. Nierzadko umawiają się na indywidualne lekcje.
- Wychodzę z założenia, że lepiej potraktować bowling jako formę miłego spędzania wolnego czasu - twierdzi Jurand Baranowski. - Gdy ktoś koncentruje się na wyniku, to zatraca przyjemność gry.