Przewodniczący Bydgoskiej Rady Miasta nie zostawił suchej nitki na organizacji nadania tytułu doktora honoris causa UKW prezydentowi Komorowskiemu. - Na bylejakość nie ma zgody - mówi Roman Jasiakiewicz.
<!** Image 3 align=none alt="Image 210603" sub="Jeżeli Bronisław Komorowski miał zobaczyć, jak wygląda prowincja, to znalazł ją za Pana przyczyną w Bydgoszczy - pisze Roman Jasiakiewicz w liście do rektora UKW, prof. Janusza Ostoi-Zagórskiego (na zdjęciu obok prezydenta)
Fot. Tomasz Czachorowski">
Honorowy tytuł doktora Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego nadano Bronisławowi Komorowskiemu, prezydentowi RP, w ubiegłym tygodniu. Uroczystość podzielono na dwie części - podczas oficjalnej nadano tytuł, podczas drugiej - zorganizowano poczęstunek dla gości. A tych było wielu - w Bydgoszczy pojawili się m.in. rektorzy Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego, posłowie, prezydenci Torunia, Bydgoszczy i Włocławka oraz marszałek województwa.
Bez oficjalnego powitania
Już podczas pierwszej części nie obyło się bez wpadek. Prof. Janusz Ostoja-Zagórski, rektor UKW, nie przywitał z imienia i nazwiska posłów, bo - jak stwierdził - nie ma nazwisk na kartce. Trudno było także zrozumieć, co mówił podczas nadawania honorowego tytułu prezydentowi.
Podczas poczęstunku było jeszcze gorzej. - Nie można wykładać stołu nieplamiącym się obrusem i kazać spożywać napoje z plastikowych kubków - mówi „Expressowi” Roman Jasiakiewicz, przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta. - Nikt nie oczekiwał, że na stole pojawi się pieczone prosię, ale pewne standardy trzeba zachować.
<!** reklama>
Roman Jasiakiewicz napisał do prof. Janusza Ostoi-Zagórskiego pełen goryczy list. Dostali go także radni i członkowie senatu UKW. Czytamy w nim np.: „Niektórzy z zaproszonych gości pytali mnie, w jakim języku Pan Rektor przemawia&(&) Czuliśmy się zażenowani i zawstydzeni. To była kompromitacja i za tę kompromitację Pan Rektor odpowiada osobiście. Nie udźwignął Pan bowiem obowiązków gospodarza uroczystości. (&) Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej miał zobaczyć, jak wygląda prowincja, to znalazł ją za Pana przyczyną na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Niezbędne wydaje się zatem, aby Pan Rektor i Szanowny Senat Uczelni zechcieli wyciągnąć wnioski z tej przykrej sytuacji”.
Bez odpowiedzi
- Tej porażki nie zmieniły nawet panie z wypiekami na twarzach z obsługi, bo była po prostu źle zorganizowana - mówi przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta. - Uniwersytet ma ustanawiać wysokie standardy. Co więcej - podnosić je coraz wyżej po to, żeby pokazywać innym, do czego mają dążyć. Po moim liście dostałem wiele SMS-ów, nawet jeden list, który - niestety - potwierdza moje obserwacje. Nie może być zgody na bylejakość.
Roman Jasiakiewicz nie otrzymał odpowiedzi na swój list. - Nawet jej nie oczekuję, chociaż kindersztuba nakazuje taką odpowiedź przygotować - mówi.
Przez dwa ostatnie dni „Express” nie otrzymał jakiegokolwiek stanowiska UKW w tej sprawie. Piotr Kwiatkowski, nowy rzecznik rektora, nie odbierał tetefonu.
Do tematu wrócimy.