Honor odzyskany

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >O policjantach piszemy dość często. Czasem ich krytykujemy, rzadziej chwalimy. Dziś jednak trzeba tę statystykę poprawić. Zaledwie w kilkadziesiąt godzin po ujawnieniu kradzieży napisu „Arbeit macht frei”, rabunku, który zbulwersowała światową opinię publiczną, małopolscy i nasi kujawsko-pomorscy policjanci odnaleźli zabytek i zatrzymali podejrzanych. Za to przed paniami i panami z policji - kapelusze z głów. Wyjaśnienie tego rabunku policja uznała za sprawę honorową, ale taka deklaracja sukcesu nie gwarantuje. Zdarzało się i zdarza policjom na całym świece knocić także i te najbardziej prestiżowe śledztwa. Wystarczy przypomnieć ciągnące się od lat niejasności wokół śmierci gen.Marka Papały, czy zabójstwo premiera Olofa Palmego, które dla szwedzkiej policji też było sprawą honorową, ale stało się symbolem całkiem niehonorowej klęski. Tym razem się udało. I nie ma dla mnie większego znaczenia, czy bardziej ten sukces zawdzięczamy policyjnym nosom prowadzących dochodzenie, łutowi szczęścia, czy może temu, że ktoś zainteresowany nagrodą dał cynk. Ważny jest końcowy efekt.

<!** reklama>Ograbienie wpisanego na listę UNESCO muzeum, choć to czyn kryminalny, było uderzeniem w prestiż polskiego państwa. Nie ma w tym żadnej przesady - to państwo jest kustoszem i strażnikiem pamięci oraz materialnych reliktów Auschwitz. Odnajdując napis, policjanci nie tylko sobie wystawili dobre świadectwo, ale także uratowali honor całego państwa. Nieźle jak na 72 godziny śledztwa.