Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Helena Wiśniewska z Zawiszy Bydgoszcz: Na „dzień dobry” utopiłam dwie łódki [zdjęcia]

KF
Arkadiusz Wojtasiewicz
Mój sukces na rodzinnej działce w Białych Błotach fetowało blisko 60 osób - mówi Helena Wiśniewska, 22-letnia kajakarka Zawiszy Bydgoszcz, brązowa medalistka igrzysk w Tokio.

Cztery lata temu nieśmiało zapowiadała pani rywalizację o wyjazd do Tokio, ale bardziej celowała w Paryż. Kiedy pani uwierzyła, że będzie to jednak stolica Japonii?
W 2018 roku, gdy trener kadry Tomasz Kryk postanowił, że wystąpię nie w młodzieżowych mistrzostwach świata, a w seniorskich. W portugalskim Montemor o Velho wraz z Karoliną Nają, Anną Puławską i Kasią Kołodziejczyk zdobyłyśmy brązowy medal. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że mam szansę na stałe miejsce w czwórce.

Zwłaszcza, że w kolejnym czempionacie w węgierskim Szeged zdobyłyście brąz i kwalifikację do Tokio.
Była dla kraju, a nie poszczególnych zawodniczek. Nadal należało ciężko pracować, by utrzymać miejsce w osadzie. A kandydatek nie brakowało, jak choćby mój wzór Beata Mikołajczyk-Rosolska, która bardzo nas wspierała.

Były chwile zwątpienia, niechęć do kajaków?
Oj, niejednokrotnie, kiedy łączyłam sport z nauką w gimnazjum czy liceum. Na szczęście miałam w klubie wspaniałego trenera Michała Ruczyńskiego, który potrafił wierzył w mój talent, zaangażowanie i umiejętności. Nie pomylił się.

To był pani pierwszy trener?
Tak, dziesięć lat temu zawitał do SP 41 na bydgoskim Szwederowie i zapraszał na przystań Zawiszy. Na „dzień dobry” utopiłam dwie łódki, a wywrotek było co nie miara. Jestem jednak uparta. Dzielnica zobowiązuje, z niej wywodzą się twardziele. Wiele też zawdzięczam Maciejowi Juhnke, który wprowadził mnie w dorosłe wiosłowanie.

Pandemia zaburzyła sportowcom plany przygotowań. Igrzyska przesunięto o rok. Skorzystała pani na tym?
Nabrałam jeszcze większego doświadczenia, stałam się bardziej dojrzałą kobietą. To mi pomogło.
Olimpijski sezon rozpoczęłyście od czwartego miejsca na ME w Poznaniu. Ten wynik powtórzyłyście w PŚ w Szeged.
Trener Kryk szukał optymalnego zestawienia czwórki.

Kiedy już znalazł, musiał dokonać wymuszonej zmiany. Rękę złamała pani klubowa koleżanka Kasia Kołodziejczyk. Jaki miało to wpływ na osadę?
Jej zmienniczka Justyna Iskrzycka ma nieco inny styl wiosłowania. Ona musiała dostosować się do nas, my trochę do niej. W Sabaudii, tuż przed wylotem do Japonii, zaczęło się wszystko zazębiać.

Olimpijską rywalizację rozpoczęła pani w sprincie na 200 m. Ćwierćfinał to niedosyt?
I to jaki. Smutek, złość, łzy, rozmyślania co zrobiłam nie tak, towarzyszyły mi do wieczora. Rano był całkowity reset. Był nowy cel i myśl, że nie mogę zawieść siebie i koleżanek.

Gdy przeszłyście przez przedbieg i półfinał jak burza, zaświtała myśl, że możecie zdobyć ten pierwszy historyczny złoty medal w kajakarstwie?
Finały rządzą się swoimi prawami. Wielokrotnie polskie czwórki wspaniale prezentowały się we wcześniejszych biegach, ale nigdy nie stanęły na olimpijskim podium. Chłodną głowę zachowała nasza „mama” Karolina Naja, która z Anią Puławską zdobyła już srebro w dwójce. Tonowała nastroje i mobilizowała, byśmy w pełni zaprezentowały nasze umiejętności.

Czy w trakcie biegu wiedziałyście na którym miejscu płyniecie?
Nie ma na to czasu, trzeba się skupić na rytmie wiosłowania. O tym, że mamy brązowy medal dowiedziałam się spoglądając na tablicę wyników. Radość była przeogromna.

Zawisza i prezes Waldemar Keister po 28 latach świętowali medal olimpijski. Liczycie na kolejny, w Paryżu?
Na razie o tym nie myślę, świętuję brąz z Tokio. Nie spodziewałam się, że tylu osobom przyniosłam radość i satysfakcję. Mój sukces na rodzinnej działce w Białych Błotach fetowało blisko 60 osób. Mam czwórkę braci i siostrę. Dwóch z nich próbowało swych sił w MMA, a siostra w wioślarstwie. Doskonale wiedzą ile wysiłku i wyrzeczeń kosztował mnie ten medal. Do tego liczne spotkania, jak choćby z władzami miasta, klubu. Teraz jadę do jednostki wojskowej do Poznania, bo jestem członkiem sportowego zespołu wojskowego, w stopniu szeregowca.

Poligon już zaliczony?
Mundur na razie założyłam gdy byłam na „szkółce”. Jak go pobrudzę na poligonie, to prześlę zdjęcie.

Igrzyska zakończyły sezon?
Jeszcze nie. Przede mną, za trzy tygodnie mistrzostwa kraju w Brdyujściu. A potem zasłużone wakacje. Wybieram się z narzeczonym, także kajakarzem Jakubem Stepunem na tydzień do Grecji.

Premie za medal już rozdysponowane?
Mam pomysł, jak je zagospodarować, ale to tajemnica. Na „waciki” na pewno nie wydam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Helena Wiśniewska z Zawiszy Bydgoszcz: Na „dzień dobry” utopiłam dwie łódki [zdjęcia] - Gazeta Pomorska