Coraz częściej bawimy się w zakłady bukmacherskie. Kiedyś była to domena kibiców sportowych, teraz można wygrać, oglądając seriale, znając plotki z życia gwiazd, czy interesując się polityką.
Kto zdobędzie statuetkę Bursztynowego Słowika w Sopocie? Ile deszczu spadnie na koncercie Stonesów w Pradze? Czy księżniczka Victoria wyjdzie za mąż jeszcze w tym roku? Czy Artur Boruc trafi do Barcelony? Jeśli wydaje ci się, że znasz odpowiedzi na te pytania, możesz się założyć. I wygrać.
<!** reklama right>- W Polsce najpopularniejsze są zakłady sportowe, zwłaszcza na piłkę, siatkówkę i żużel - mówi Maciej Nowak z firmy Profesjonał, tzw. bukmachera naziemnego. - Jednak jest też zainteresowanie dużymi widowiskami telewizyjnymi, można było u nas obstawiać zwycięzcę „Idola” czy też „Tańca z gwiazdami”. Jednak chętniej takie zakłady wystawiają bukmacherzy internetowi. - Dlaczego? Bo Polak to gracz niecierpliwy. Chce jednego dnia się założyć, a drugiego odebrać wygraną. Tymczasem zakłady specjalne są zwykle długoterminowe. - Ale warto im się przyjrzeć – uważa pan Krzysztof z Bydgoszczy, gracz z długim stażem. - Wystarczy interesować się bieżącymi sprawami. Postawiłem spore pieniądze na zwycięstwo Nicolasa Sarkozy’ego w wyborach we Francji. Kilka miesięcy przed wyborami kurs był wyśmienity. Wygrałem też na polskich wyborach. Sondaże dawały zwycięstwo PO, a wiadomo, że PiS jest mocno w nich niedoszacowany. Wydaje mi się, że bukmacherzy nie mają na tyle dobrych analityków, żeby przechytrzyć obeznanego gracza. Kilka godzin po kryzysie rządowym u niektórych „buków” nadal wisiał zakład na to, czy odbędą się u nas przyspieszone wybory do końca października.
- Nie ma zakładu, którego nie zawrzemy. Wystarczy do nas zadzwonić z propozycją. Analitycy przyjrzą się ofercie, jeśli będzie interesująca, pojawi się w naszych kolekturach. Zakłady na „Idola” to właśnie wynik takiego telefonu - mówi Maciej Nowak.
