<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Mieszane mam uczucia po wyroku inowrocławskiego sądu w sprawie zakonnika z Pakości. Franciszkanin oskarżony był o trwające cztery lata molestowanie seksualne nieletniego i posiadanie dziecięcej pornografii. To, czego się ten człowiek dopuścił, było tym bardziej obrzydliwie, że perfidnie wykorzystywał autorytet, jaki w naszej kulturze niejako z urzędu przysługuje duchownym.
Zakonnik wykorzystał ten kredyt zaufania by bezwzględnie, całymi latami krzywdzić oddane jego opiece dziecko. Sąd skazał go na karę 4,5 roku bezwzględnego więzienia. Nie jest to najwyższy, przewidziany w Kodeksie karnym wymiar kary za tego rodzaju przestępstwo, ale nie jest to też wyrok niski. I bardzo dobrze, bo w wypadku pedofilii, krzywda społeczna i zwykła ludzka krzywda ofiar, wymaga od prawa surowości. Wątpliwy jest za to wymiar zasądzonej wczoraj kary dodatkowej. Sąd orzekł 10-letni zakaz pracy wiążącej się z opieką nad dziećmi.
<!** reklama>Szkoda, że nie jest to zakaz na choćby i 40 lat, co trwale zabezpieczyłoby przed powrotem tego człowieka, np. do szkoły, gdzie wcześniej pracował jako katecheta. Zgodnie z przepisami, sąd może zasądzić taki zakaz na zawsze, w wypadku powtórnego skazania za taki rodzaj przestępstwa. To chore, że dopiero nowa krzywda jakiegoś dziecka może zamykać przestępcom drogę do miejsc, od których powinni być jak najdalej.
Prawo ma nas chronić - to jedna z podstawowych funkcji cywilizowanych systemów prawnych. Byłoby świetnie, gdyby chroniło nas skutecznie.